W
Biedronce rzucają coraz ładniejsze książki :) Na przykład taką
przepiękną serię baśni ilustrowaną przez Manuelę Adreani.
Cuuudo. Widzieliście? Macie?
Czytamy
z dziećmi mnóstwo, ale ostatnio się zorientowałam, że słabo
znają tradycyjne baśnie. Bo jakoś te wszystkie Matyldy, Pomelo,
Alberty, Tupcie Chrupcie... i tak wyszło. Wyjątkiem są Trzy małe
świnki i Jaś i Małgosia, bo te się ukazały w naszej ukochanej
serii OQO. Inna sprawa, że wersje wygładzone, skrócone i
uproszczone zupełnie mnie nie przekonują, a do tych prawdziwych
dopiero dorastamy. W każdym razie Królewna Śnieżka w tym wydaniu
tak mnie zachwyciła, że kupiłam, nastawiając się, że na lekturę
przyjdzie jeszcze poczekać. Tymczasem...
…przeczytanie
całości zajęło nam co prawda cztery dni, bo i tekstu jest dużo,
i książka gruba; Krzysiul się trochę wiercił i po parunastu
stronach zaczynał wzdychać, że „Długa ta bajka“; ale
przynosił do czytania i nawet wiercąc się, nie pozwalał odłożyć.
Dwa czy trzy dni później wróciłam do Biedronki po Alicję w
Krainie Czarów (bo nie mamy żadnej wersji w domu i szczerze mówiąc, sama kojarzę jedynie tyle, co przez osmozę i z niedawnej
ekranizacji), a Krzysiul chciał czytać, choć jeszcze nie
skończyliśmy Śnieżki.
Największym
atutem są przepiękne ilustracje i w zasadzie dla nich kupiłam
książki. Od razu widać, że malowała je jedna osoba. Są
delikatne i cudownie wpasowują się w klimat baśni. Wiele z nich
zajmuje całe dwie strony (przez to na innych stronach upchnięto
więcej treści, ale warto, warto!). Naprawdę robią wrażenie i niestety
moje średnie zdjęcia nie oddają ich siły i uroku.
Tekst
jest możliwie bliski oryginału: Alicja oczywiście na motywach
powieści Lewisa Carrolla, Królewna Śnieżka – w oparciu o baśnie
braci Grimm. Otrzymujemy więc opowieść pełną i nieocenzurowaną;
dostarczającą prawdziwych emocji – choćby wtedy, gdy zła
królowa podejmuje kolejne próby zamordowania Śnieżki – a nie
ich namiastki. Książki są ładnie napisane, kilka fragmentów
nieco się dłuży (piszę z perspektywy czterolatka), ale ogólnie
byłam bardzo pozytywnie zaskoczona.
Może
macie jeszcze inne baśnie z tej serii? Czarnoksiężnika z Krainy Oz
nie wzięłam celowo, bo mamy piękne (i jeszcze grubsze) wydanie Buchmann, ale Pinokia w sumie żałuję.
Te wydania są naprawdę warte swojej ceny. Alicję kupiłem jeszcze na targach w Warszawie i teraz staram się sukcesywnie uzupełniać całą kolekcję. Jak dla mnie największy plus tych ilustracji to odważne odejście od schematów które z biegiem czasu przyjęły się jako oczywiste (np. Alicja jako blondwłosa dziewczynka w fartuszku). Tekstów nie oceniam bo kupiłem tylko i wyłącznie dla ilustracji. Do czytania nadają się chyba inne wydania. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńJa tam preferuję książki, które się miło czyta i ogląda jednocześnie ;)
UsuńRównież pozdrawiam :)
Przepiękne wydanie!
OdpowiedzUsuńPiękne ilustracje! Ja też czasem myślę, że za mało czytałam synom baśni... Ja na nich wyrosłam a teraz jakoś mi z nimi nie po drodze... Rzeczywiście więcej w naszych lekturach bohaterów współczesnych, szalonych krów, robali i innych stworzeń :-) A że w Biedronce coraz piękniejsze książki wiem i może to dobrze, że nie mam żadnej w pobliżu bo moje półki uginają się niepokojąco.... pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńA ja przeciwnie, w którą stronę bym nie poszła, trafię na Biedronkę ;)
UsuńJa właśnie kocham baśnie, zwłaszcza te mniej znane, tylko dzieci jeszcze małe i się wiercą ;) A z drugiej strony tyle teraz fajnych, nowych książek - i naprawdę za mało czasu, żeby czytać wszystkie :( Zwłaszcza że do wielu lubimy wracać.