Alessandro
Baricco, Jedwab
Wydawnictwo
Czytelnik
Alessandro
Baricco (ur. 1958) jest jednym z ważniejszych wpółczesnych pisarzy
włoskich. Studiował filozofię i muzykologię, pisze także eseje i
sztuki teatralne. Światową sławę przyniósł mu właśnie Jedwab
(1996), który we Włoszech miał ponad trzydzieści wydań. Do
lektury zabrałam się z dużymi oczekiwaniami i jeszcze większą
ciekawością, zwłaszcza że moje doświadczenie z literaturą
włoską jest niewielkie – ze stosunkowo niedawnych lektur potrafię
przywołać jedynie Italo Calvino i jego Jeśli zimową nocą
podróżny... Po kilkudziesięciu stronach naszły mnie jednak
wątpliwości i przyszło rozczarowanie. Mój Tata zawsze powtarzał:
głupiemu się robotę od końca pokazuje, doczytałam więc do końca
i wtedy przyszło olśnienie.
Wyjątkowo
zamiast zarysowania treści pozwolę sobie przepisać komentarz,
który znajduje się na wewnętrznej stronie okładki. Jego autorem
jest sam Baricco, więc tekst świetnie oddaje istotę książki, a
jednocześnie wprowadza charakterystyczną dla tej opowieści
atmosferę:
To
nie jest powieść. Ani nawet opowiadanie. To pewna historia. Zaczyna
się od mężczyzny, który przemierza świat, a kończy jeziorem w
wietrzny dzień. Mężczyzna nazywa się Hervé
Joncour. Jak się nazywa jezioro, nie wiadomo.
Można
by powiedzieć, że jest to historia miłosna. Ale gdyby tylko o to
chodziło, nie warto byłoby opowiadać. Są tu pragnienia i
cierpienia, które znasz dobrze, ale nie znajdujesz słowa zdolnego
je wyrazić. W każdym razie nie jest to słowo miłość.
Każda
historia ma swoją muzykę. Ta ma muzykę białą. Trzeba to
koniecznie powiedzieć, bo biała muzyka jest muzyką dziwną,
czasami cię zaskakuje: gra się ją cicho i tańczy powoli. Jeśli
jest dobrze grana, masz wrażenie, że słyszysz muzykę ciszy, a
znakomici tancerze wydaja ci się nieruchomi. Biała muzyka jest
czymś diabelnie trudnym.
To
właściwie wszystko. Należałoby może wyjaśnić, że jest to
historia dziewiętnastowieczna: aby nikt nie spodziewał się
samolotów, pralek i psychoanalityków. Nie ma ich tutaj.
Może
innym razem.
Fragment
dotyczący białej muzyki tak wspaniale ujmuje charakter tej
historii, że zupełnie nie potrzebuje komentarza – trzeba ją
poznać, by się o tym przekonać.
Hervé Joncour,
trzydziestodwulatek mieszkający na południu Francji, zarabia na
życie kupując i sprzedając jajeczka jedwabników. Zajmuje mu to
kilka miesięcy w roku i wystarcza, by zapewnić dostatnie życie.
Kiedy jednak wśród jedwabników pochodzących z dotychczasowych
źródeł rozprzestrzenia się epidemia, mieszkańcy miasteczka
żyjący z produkcji jedwabiu postanawiają wynająć Joncoura, by
przywiózł zdrowe jajeczka z drugiego końca świata – odległej i
odizolowanej od kontynentu Japonii. Tam spotyka kobietę, której
oczy nie miały wykroju orientalnego, a jej twarz była twarzą małej
dziewczynki. Należała do Hara Keia, od którego przywoził jajeczka
jedwabników. Nigdy nie zamienili ze sobą słowa.
Zupełnie
do mnie nie przemawiają historie miłości od pierwszego wejrzenia,
zwłaszcza miłości niepopartej żadną znajomością czy miłości
od początku niemożliwej, bo na przykład oboje zainteresowani są związani z kimś
innym. Z rosnącym rozczarowaniem czytałam więc, jak mimo
wzrastającego niebezpieczeństwa bohater nie mógł sobie odmówić
kolejnych powrotów na wyspę, jak ten kraj go przyciągał i
wchłaniał. Zastanawiałam się – to ma być ta piękna i
wzruszająca historia? Ostatnie strony jednak były dla mnie totalnym
zaskoczeniem, burzyły wszystkie dotychczasowe wrażenia i obracały
perspektywę o sto osiemdziesiąt stopni. Zupełnie co innego okazało
się najważniejsze, a ja dałam się zwieść autorowi. Prawdziwa
historia to opowieść o poświęceniu, walce o własne szczęście i
czerpaniu radości z tego, co się ma. I o prawdziwej, przepięknej
miłości, całkowicie nastawionej na drugą osobę. Wspaniała,
poruszająca, dająca do myślenia książka.
Niesamowite,
jak na tych niewielu kartach udało się zawrzeć autorowi tak wiele
emocji: tęsknotę, miłość, fascynację, ból, rozczarowanie, żal,
współczucie, tajemnicę, codzienność, milczenie, ciężar niedokończonych historii... Ta opowieść cała jest
jak jedwab: delikatna, cicha, uprzędzona z kilku cieniutkich
niteczek, które na końcu tworzą przepiękną i nieprawdopodobnie
lekką tkaninę. Pada tu bardzo niewiele słów, większość to
proste i sugestywne obrazy. Nie ma zbędnych zdań. Mistrzowsko
napisana, urzeka stylem od pierwszych stron.
Książkę
czyta się w jeden wieczór, a zaznaczę, że ostatnio chodzę spać
między 20.00 a 21.00 ;) To zaledwie sto niewielkich stron, które
wyglądają tak:
Ale
historia zostaje w pamięci na długo. Myślę, że jeszcze kiedyś do niej wrócę. Polecam.
Moja
ocena: 8/10.
P.S. Widzę, że jest też ekranizacja. Opinie ma średnie, ale chętnie porównam film z książką. Ktoś oglądał?
Ja oglądałam, ale nie wiedziałam, że jest to ekranizacja książki. Film oglądałam go dosyć dawno temu i nieco mi się już zatarł w pamięci, ale pamiętam, że wtedy mi się podobał. A po książkę chętnie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńTo może jednak nie jest taki zły, chociaż książka mnie zachwyciła, a "podobał się" to chyba nie ta kategoria :)
UsuńZdecydowanie jest różnica między zachwytem a "podobaniem się", ale tak jak wspomniałam, nie wiem na ile jest to rzetelna opinia, bo film widziałam naprawdę dawno temu :)
UsuńPrzepiękna recenzja. Jestem ciekawa jej stylu, tego jedwabiu. Zachęciłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się i w takim razie czekam na relację :)
UsuńA ja właśnie dzisiaj skończyłam "Zamki z piasku", wcześniejszą powieść Baricco, w której widać pewne elementy stylu stosowanego w "Jedwabiu". Czytało się bardzo nierówno, chwilami nudził, chwilami fascynował, ale ostatecznie oceniłam na 4/6. Filmu na podstawie "Jedwabiu" nie widziałam, rozejrzę się. :)
OdpowiedzUsuńW sumie nie wiem, czy ciągnie mnie do innych książek autora, ta książka była taka inna i wspaniała, że nie chciałabym sobie psuć wrażenia ani budować szerszego obrazu :)
UsuńTak niewiele stron, a tyle emocji i mysli do przetrawienia. Nawet nie potrafie o niej pisac. Jedna z moich ulubionych. Zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że przy kolejnych powrotach można odkrywać tę książkę wciąż na nowo.
UsuńBardzo mnie zachęciłaś swoją recenzją, chciałabym poznać ten delikatny, subtelny styl, muszę upolować gdzieś tę książkę :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie sięgnę po "Jedwab", szczególnie po przeczytaniu Twojej recenzji :) Słyszałam wcześniej o filmie, który powstał na podstawie książki, ale zanim obejrzę - przeczytam lekturę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Na pewno lepiej najpierw przeczytać, bo zakończenie jest zaskakujące.
Usuńpięknie piszesz o tej książce, przeczytam chętnie:)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, jakie będą Twoje wrażenia :)
UsuńPrzepiękna recenzja - czytałam ją z ogromną przyjemnością.
OdpowiedzUsuńPolecam książkę, zapewniam, że jest o wiele lepsza od recenzji :D
UsuńNie oglądałam, czytałam, również mnie urzekło.
OdpowiedzUsuń"Jedwab" czytałam już jakiś czas temu, ale pamiętam, że ta niewielka objętościowa książka zrobiła na mnie spore wrażenie. Szczególnie zakończenie siedziało mi długo w głowie. Nie wiedziałam, że jest ekranizacja, chętnie obejrzę.
OdpowiedzUsuń