Historia pewnej przyjaźni


Jimmy Liao, Księżyc zapomniał
Oprawa miękka
Stron: 120
Wydawnictwo Officyna

Jimmy Liao (ur. 1958) to niesamowity twórca. Studiował sztukę w Taipei i przez pewien czas pracował dla agencji reklamowych, by w końcu poświęcić się książkom. Księżyc zapomniał to jeden z dwóch jego tytułów, z którymi można się zapoznać dzięki wydawnictwu Officyna.

Książka zaskakuje jeszcze zanim ją otworzymy: to aż sto dwadzieścia stron! Nie dziwiłoby to w przypadku zbioru baśni, jednak tutaj tekstu jest bardzo niewiele, a większość przekazu to obrazy. Piękne i niezwykle sygestywne obrazy, należy od razu dodać. Mimo tak niewielkiej ilości zdań, historia jest w pełni zrozumiała, bo autor przemawia wprost do wyobraźni.

Księżyc zapomniał to historia nieprawdopodobna, baśniowa, z pogranicza jawy i snu. Któregoś razu niewielki księżyc ląduje na ziemi, gdzie znajduje go chłopiec – i zabiera go do domu. Wydaje się, że wszystko jest w porządku. Tymczasem noc po nocy niebo pozostaje puste, ciemne, straszne. Ludzie chodzą smutni i zaniepokojeni, aż wreszcie stają się źli; w miastach zaczynają się dziać okropne rzeczy, na ulice wychodzą potwory. Mieszkańcy Ziemi próbują sobie radzić z tą sytuacją, rozpoczynając masową produkcję zawsze uśmiechniętych księżyców – każdy może mieć swój własny, może z nim zrobić, co chce. Jednak to tylko łagodzenie rezultatów, a nie rozwiązanie problemu: choć na twarzach znów pojawiają się uśmiechy, pod powierzchnią nadal drzemie szarość i strach. Nie pomaga to zbyt długo, bo wciąż brakuje prawdziwego blasku księżyca, który rozświetliłby ciemne niebo. Tymczasem prawdziwy księżyc towarzyszy chłopcu na każdym kroku, razem odpoczywają, bawią się, chodzą do szkoły i na spacery. Którejś nocy – dzięki nowemu przyjacielowi – księżyc wreszcie przypomina sobie, jak to jest unosić się nad ziemią, i zaczyna rosnąć. Już nie może mieszkać z chłopcem.


Piękna jest ta opowieść. O przyjaźni, która przede wszystkim liczy się z drugą osobą i która trwa mimo wszystko; o inności i jedyności – bo nikt i nic nie jest w stanie zastąpić Księżyca; o odpowiedzialności i tym, że każdy ma swoje miejsce i swoje zadanie; o tym, jak pozornie niewielka zmiana może mieć katastrofalne następstwa i jak doceniamy niektóre rzeczy dopiero wtedy, gdy je stracimy; o pamięci i tożsamości, że pozwolę sobie ściągnąć to sformułowanie; wreszcie o jawie i śnie, życiu na pograniczu baśni i rzeczywistego świata, o otwieraniu oczy na niewidzialne.

Historia, którą opowiedział Jimmy Liao, porusza wiele strun: wywołuje uśmiech na twarzy, ale wzbudza też niepokój i lęk, gdy nad Ziemią zbierają się coraz ciemniejsze chmury; potem jest smutek i wzruszenie, gdy chłopiec za wszelką cenę próbuje przywrócić księżycowi jego miejsce na niebie, aż w końcu znowu uśmiech, gdy oglądamy zakończenie. Autor fantastycznie oddał nastrój za pomocą ilustracji i odpowiednio dobranych barw. Niektóre rysunki są śmieszne, inne budzą grozę, jeszcze inne są po prostu poruszające. Całość  wspaniała. 







Niesamowita przygoda, niepowtarzalna, poetycka i baśniowa książka. Jimmy Liao zadedykował ją odważnie dorastającym dzieciom.
Bardzo polecam!

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu Officyna.

6 komentarzy:

  1. Lubię takie czarodziejskie książki i ta też by mnie pewnie porwała w swój świat. Na pewno zapamiętam, bo chcę ją mieć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama magia! Piękne ilustracje i porywająca historia. Chętnie się z nią zapoznam, tym bardziej, że bardzo dawno nie miałam w rękach żadnej baśniowej opowieści...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się nie mogłam oderwać, jak tylko książki do mnie przyszły, od razu obejrzałam uważnie tę i drugą tego samego autora (o której będzie za parę tygodni). Wspaniałe!

      Usuń
  3. Och cudowności! Uwielbiam bajkowe historie, które posiadają ogromny urok i czar. A te ilustracje! Przeurocze!

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś fajnego i pouczającego dla dzieci.Świetne do czytania razem z nimi.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. +W takiej chwili żałuję, że jeszcze nie mam wnuków.)

      Usuń