Piątkowe spotkanie z poezją - o miłości, trochę kontrowersyjnie?


Poznałam ten wiersz chyba na studiach, czytając grube zbiory klasyki, i bardzo mi się wtedy spodobał. Podniosły ton, jak to u Konopnickiej (której fanką swoją drogą nie jestem), tekst ma swoje lata i nie ma się co dziwić :) Ale treść moim zdaniem piękna i dla mnie zadziwiająco aktualna. Utwór jest długi, ale zachęcam do przeczytania, moim zdaniem warto. Czy dziś jeszcze tak samo widzimy miłość?

Maria Konopnicka, Do kobiety

Czy wiesz, ty piękna i ty uśmiechniona,
Której usteczka rozchyla pustota,
Co znaczy: "kocham" to najświętsze słowo,
Co pada z piersi, jako strzała złota,
I, jak królewskiej purpury zasłona,
Oddziela ciebie, wzruszeniem różową,
I drżącą snami szczęścia dziewiczemi,
Od wszystkich ludzi na całej tej ziemi,
Byś otworzyła jednemu ramiona?


Czy wiesz ty o tym, motylu i kwiecie,
Poranków wiosny ty śpiewna ptaszyno,
Że ta godzina, w której usta twoje
Szepcą to słowo, jest cudów godziną?
Że wtedy jasno robi się na świecie,
Że srebrem biją wszystkie żywe zdroje,
Że róże w pąkach płonią się wiosenne,
Że dziwne mary, rozwiewne i senne,
Ciałem się stają, pod drżącą twą dłonią?
Że w twej źrenicy, jako w pryzmie słońce
Życie odbija blasków swych tysiące,
I załamuje promień brylantowy?...
Że noc koronę srebrną swojej głowy
U stóp twych w chłodnych rozsypuje rosach?
Że twym wzruszeniem drżą gwiazdy w niebiosach?

Czy wiesz ty o tym, że słowo to ciebie
Czyni kapłanką przeczystych ołtarzy?
Że to uczucie, co łuny dziewicze
Rzuca na białość liliową twej twarzy,
I diamentową skrą w oku wybłyska,
Nie tylko szczęściem jest, lecz złotą wagą,
Co byt wszechświata utrzymuje w ruchu;
Pierwszym zarzewiem wielkiego ogniska,
Co świat ogarnia blaskami swojemi,
Pierwszym ogniwem w stworzenia łańcuchu?
Czy wiesz, że kiedy zmierzchy tajemnicze
Wydały kształty młodzieńcze tej ziemi,
Co stała jeszcze wśród chaosu nagą;
Najpierwszem słowem, jakie Bóg na niebie
Rzekł do niej, było słowo: "kocham ciebie!"

Posłuchaj! "kocham" to nie znaczy wcale:
"Chcę być pieszczoną w twym domu królową;
Chcę iść przez życie drogą kwieciem słaną;
Chcę w pocałunków twoich tonąć szale;
Chcę, by mi słonko świeciło co rano;
Chcę, by co wieczór lampę diamentową
Srebrzysty księżyc palił mi nad głową;
Chcę, byś dzień cały mojego szczebiotu
Słuchał; i zawsze witał mię uśmiechem;
Chcę, byś mi pieśni śpiewał wraz z słowikiem;
Chcę żyć z twej pracy i z twojego potu;
Chcę, byś był moim cieniem, moim echem,
Odpowiedzialnym za mnie niewolnikiem..."

Nie! "kocham ciebie" to znaczy, chcę z tobą
Podźwignąć ciężar, co się życiem zowie,
Być domu twego światłem i ozdobą,
I nieść ci pokój, i ciszę, i zdrowie.
"Kocham" to znaczy: twoje ideały
I twoje cele są także mojemi;
Pracujmy razem, by rozświt dnia biały
Prędzej rozbłysnął na ziemi!
Chcę, by mą drogą była twoja droga,
Moim pragnieniem były twe pragnienia;
Chcę, byś był głosem mojego sumienia,
I wiódł mnie z sobą do Boga.
Chcę, byśmy, lecąc w uścisku wzajemnym,
Jako dwa duchy, w dziedzinę wieczności,
Rozpromienili na świecie tym ciemnym
Gwiaździste szlaki przyszłości.
Chcę przez twą wiedzę mój umysł rozszerzyć,
I słowo twoje chować, jak przysięgę;
Chcę z tobą marzyć, i tęsknić, i wierzyć
W ducha niezłomną potęgę.
"Kocham" to znaczy: chcę z tobą podzielić
Gorzki chleb trudu, i łez, i boleści;
Chcę oczy twoje w dniach smutku weselić,
I tarczą być twojej części.
Chcę na twych piersiach być, jak róża biała,
W której płomyczek tajemniczy pała,
I chcę być, jako pieczęć rubinowa,
Na ustach twoich bez słowa.
"Kocham" to znaczy, chcę w cichym zakątku,
Żyć zapomniana, byłeś ty był ze mną...
Chcę nad kołyską naszemu dzieciątku
Nucić piosenki w noc ciemną.

"Kocham cię" znaczy: o wolny ty duchu!
Ja nie chcę skrzydeł twych krępować jasnych,
Przykuwać ciebie do trosk nędznych, ciasnych,
Ciebie, coś przywykł na myśli podmuchu
Wzlatać, jak orzeł, po najwyższych szczytach
I gniazdo zwijać w błękitach,
Ja nie chcę ciężyć tobie, jak kajdany,
Wiązać cię z ziemią żelaznym łańcuchem;
Chcę tylko, byś mnie uznał, ukochany,
Bratnim, pokrewnym ci duchem.
"Kocham" to znaczy: ja chcę być dla ciebie
Prawdy, i dobra, i piękna zaklęciem,
Umiłowanym twej duszy dziecięciem,
Twoim marzeniem o niebie.
Chcę domu twego być białym powojem,
Twojemu czołu od skwarów ochroną;
Chcę być twą myślą, i ramieniem twojem,
I przyjacielem, i żoną.

Jeśli w twych piersiach, kobieto, nie bije
Serce do takiej podniosłe miłości,
Nie mów ty: "kocham" nikomu na ziemi;
Bo ten, co z tobą połączy... swą dolę,
Patrząc na ciebie oczyma smutnemi,
Nigdy nie powie, że żyje,
I duchem wrósłszy w poziomą niewolę,
Nie zrobi nic dla przyszłości!

9 komentarzy:

  1. Pierwszy raz stykam się z tym wierszem i jestem pod wrażeniem jego przesłania.
    O gdyby tak traktować miłość, przede wszystkim jako służbę drugiej osobie a nie realizację własnego ja. Czyż nie byłoby mniej nieszczęśliwych
    związków a i rozwodów.)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znałam tego wiersza i w sumie nie spodziewałam się takiej poezji po Konopnickiej. Pomimo tego, że wiersz jest długi to bardzo trafny i poruszający. Właściwie oddaje istotę miłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też Konopnicka tutaj bardzo pozytywnie zaskoczyła :)

      Usuń
  3. No proszę, ile piękna w pięknie:) Zakochana w Konopnickiej i dziś bardzo "uśmiechniona" - B:)

    OdpowiedzUsuń
  4. przepiękny wiersz!!! Jakoś mi umknął przy czytaniu Konopnickiej :))) cześć Jej pamięci!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie wypisałam w czasie studiów i tak jak do Konopnickiej mam uraz za sierotkę Marysię, tak wiersz uwielbiam :)

      Usuń