Człowiek dialogu


Christian de Cherge, Ludzie Boga
Wydawnictwo Promic, seria Losy

Christian de Cherge (ur. 1937) był francuskim trapistą, od 1984 roku przeorem klasztoru w Tibhirine w Algierii, jednym z siedmiu mnichów porwanych i zamordowanych w 1996 roku, w trakcie wojny domowej, w której – jako ludzie głoszący i miłujący pokój – nie uczestniczyli i nie chcieli uczestniczyć. Książka nie jest zapisem tych wydarzeń; jest zbiorem notatek i refleksji duchownego – można śmiało powiedzieć, że jego testamentem.

Zapiski zostały podzielone na trzy rozdziały: Człowiek modlitwy, Człowiek dialogu i Człowiek życia złożonego w ofierze i przebaczenia. Każdy z nich zawiera wiele mądrych myśli i spostrzeżeń, ale najciekawszy i najbardziej oryginalny wydaje mi się środkowy. De Cherge, któremu przyszło żyć w kraju pełnym muzułmanów, rzeczywiście otwiera się na dialog międzywyznaniowy, robi to z oddaniem, przekonaniem i miłością. To już nie jest tolerancja, ale wspólne poszukiwanie Prawdy, Boga Jedynego, zjednoczenie w modlitwie i wierze mimo różnic. Jego refleksjom towarzyszą cytaty z Pisma Świętego, dokumentów Kościoła i z Koranu. Duchowny wskazuje liczne płaszczyzny porozumienia i pokazuje, że inny nie znaczy gorszy, więcej: że inność jest ogłaszana (...), ofiarowana jako znak Jedynego i nawet jako droga do Niego, "dla tych, którzy pojmują". W praktyce jest to piękna postawa pełna szacunku i miłości do bliźniego. Czyż bowiem wiara każdego człowieka o prawym sercu nie jest skarbem Boga?

W dzienniku pojawiają się także refleksje dotyczące modlitwy, ofiarowania życia, codzienności przeżywanej z wiarą i oddaniem – wszystkiego tego, co rodzi się z trwania każdego dnia blisko Boga i bliźniego (a w gruncie rzeczy bliźni to po prostu ten, do którego się zbliżamy). W ostatniej części przeor – teoretycznie, bo jeszcze nic się nie zdarzyło – przebacza temu, który pozbawi go życia, nazywając go przyjacielem ostatniej minuty. I wyraża nadzieję, że będzie nam dane spotkać się jak szczęśliwym łotrom w raju, jeśli tak zechce Bóg, nasz wspólny Ojciec. Żyje przebaczeniem, bo – jak pisze w innym miejscu – udzielone przebaczenie prowadzi do doświadczenia "ocalonego człowieczeństwa". A na samym końcu wymienia pięć filarów, bez których pokój jest jego zdaniem niemożliwy. Są to: cierpliwość, ubóstwo, obecność, modlitwa i przebaczenie. Po francusku, a więc w oryginale, wszystkie na "p".


Ciężko coś więcej powiedzieć o świadectwie wiary, nadziei i miłości, o zapisie osobistego doświadczenia Boga. Książka nie jest z tych, które się czyta jednym tchem, często wymaga skupienia – choćby ze względu na dość liczne cytaty – niewątpliwie jednak jest cennym głosem we współczesnym świecie pełnym przemocy. Wyłania się z niej portret człowieka pełnego pokoju i pokory, wiary i miłości.

A tu jeszcze kilka cytatów:

Pozwólmy, by życie innego stawiało nam pytania, wytrącało nas z równowagi, wzbogacało; słuchajmy innego, starajmy się lepiej zrozumieć jego tradycję religijną, którą wyraża, i chciejmy respektować ją w takim kształcie, w jakim on nią żyje.

Z doświadczenia wiemy, że drobne gesty często wiele kosztują, zwłaszcza kiedy każdego dnia trzeba je powtarzać. Umyć nogi swoim braciom w Wielki Czwartek to jeszcze można, ale gdyby trzeba było to robić codziennie? (...) Oddaliśmy Bogu nasze serca "hurtem" i dotkliwie nas to boli, a mówiąc wprost: kosztuje, kiedy On bierze je od nas detalicznie. Założyć fartuch jak Jezus, to może być równie poważne i uroczyste jak dar z życia.

O człowieku, który zamordował stu czterdziestu pięciu ludzi:
Słyszy się, że to są dzikie bestie, że to nie są ludzie, że nie można z nimi pertraktować. Ja z kolei mówię: jeśli będziemy tak mówić, to nigdy nie będzie pokoju. Nie do mnie należy sądzić, każda z jego zbrodni jest straszna, ale to nie była dzika bestia. Teraz kolej na Boże Miłosierdzie.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu Promic.

11 komentarzy:

  1. Oby więcej takich ludzi, którzy swoim życiem udowadniają, że można przeciwstawiać się przemocy rezygnując z niej. Co prawda czasem mam wrażenie, że to głos wołającego na puszczy, ale też kropla drąży skałę...
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię tego typu książki i ogromnie cenię sobie takich ludzi. Dziwię się, że wcześniej nic nie słyszałam o tej pozycji. Cytaty genialne. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedawno był też film w kinach, też się dziwię, że nie słyszałaś :)

      Usuń
  3. Oj nie nie dla mnie ;(
    Pozdrawiam i dobrej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tematyka religijna mnie nie odstrasza, wręcz przeciwnie, ale ta książka niestety mnie nie zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z chęcią zapoznałabym się z tą książką, nie wiem jednak czy nie byłaby dla mnie trochę za ciężka.

    Doskonale ujęłaś w swoim komentarzu wszystko, co myślę na temat powieści typu "P.s. Kocham Cię" :)
    P.s. Dodaję Twojego bloga do Polecanych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :)

      Książka raczej nie jest dla zupełnie niezainteresowanych tematyką religijną, rzeczywiście może się ciężko czytać.

      Usuń
  6. Coś mi się wydaje, że ta książka do łatwych nie należy. Przerobiłam już wiele lektur w podobnym temacie i wiem że nie ma prostych dróg ani łatwych rozwiązań. Wszystko pięknie brzmi w teorii, ale w praktyce... to już inna bajka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wyjątkowość tej książki polega na tym, że ten człowiek rzeczywiście żył tym, o czym pisał. Także tu akurat 100% praktyki spisane w dzienniku.

      Usuń
  7. Czytałam swego czasu "Tchnienie daru" Christoph'a Lebertona, innego brata zakonnego z Tibhirine. To także poezja kreślona czuciem wiary i egzystencji miejsca, w którym jest się silnie zakorzenionym, można powiedzieć: od radości, przez ból strachu przed śmiercią, aż po nadzieję, pogodzenie i pokój. U brata Krzysztofa często przewija się ta sama myśl, którą odnalazłaś u jego przeora Christiana de Cherge: "inny nie znaczy gorszy".

    OdpowiedzUsuń