Siostry Brontë po raz nie wiem który :)


Charlotte Brontë, Profesor
Wydawnictwo MG

Dzięki wydawnictwu MG bardziej leniwi lub ci, którzy w niedostatecznym stopniu opanowali język angielski, mogą się ciszyć kolejną książką autorstwa Charlotte Brontë (1816-1855), najstarszej spośród utalentowanych sióstr-pisarek, znanej przede wszystkim dzięki Jane Eyre. Napisana jako pierwsza, powieść Profesor została wydana na samym końcu, dopiero po śmierci autorki.

Książka jest oryginalna. Po pierwsze, zarówno narratorem, jak i głównym bohaterem jest mężczyzna, tytułowy profesor, młody pan William Crimsworth, który odcina się od bogatych i wpływowych krewnych, by wbrew swoim zdolnościom i upodobaniom, na złość wujom, spróbować swych sił jako kupiec. Pomysł okazuje się głupi i skazany na niepowodzenie, młody człowiek pracę w kancelarii polegającą na tłumaczeniu listów porównuje do pracy, którą wykonywał Izrealita czołgający się po spieczonych słońcem polach egipskich w poszukiwaniu słomy i ściernia dla wypełnienia dziennego wyrobu cegieł. Czytając to, nawet gdy weźmiemy pod uwagę, że atmosfera w kancelarii była, delikatnie mówiąc, nieprzyjazna, trudno oprzeć się wrażeniu, że młody dżentelmen minął się z powołaniem. Na szczęście Crimsworth w niedługim czasie dochodzi do tego samego wniosku i wyjeżdża za granicę szukać szczęścia (i zajęcia) w Brukseli – to kolejny ciekawy aspekt, bowiem właśnie w Belgii odgrywa się większość akcji. Tam mężczyzna otrzymuje posadę nauczyciela angielskiego, robi świetne wrażenie jako pedagog, nawiązuje znajomości i oczywiście poznaje kobietę, a nawet dwie :)


Po raz kolejny z ogromną przyjemnością wróciłam do świata utrwalonego przez siostry Brontë. Powieść ta podobała mi się o wiele bardziej niż Shirley, choć Jane Eyre nadal pozostaje niedoścignionym wzorem. Bohaterowie są ciekawi, bynajmniej nie doskonali – przede wszystkim nie grzeszą urodą, poza tym mają też swoje wady; narratorowi nieraz przyjdzie zrewidować swoje poglądy na czyjś temat. Podobała mi się wielowymiarowa, interesująca postać panny Henri – tylko pozornie zupełnie uległej i cichej – oraz dziwaczny, ale intrygujący i niewątpliwie oryginalny pan Hunsden. Postacie, jakie przedstawiła nam Charlotte Brontë, są moim zdaniem największym atutem książki. Z konfrontacji między nimi wyłania się ciekawy obraz damsko-męskich czy w ogóle międzyludzkich relacji: zróżnicowanych i niedających się wtłoczyć w ciasne ramy.

Fabuła nie jest do bólu przewidywalna, jak to bywa w dawnych romansach (albo romansach w ogóle).  Bardziej zresztą do Profesora pasuje określenie "powieść obyczajowa". Trochę świeżości zapewniło także przeniesienie bohaterów do Belgii, choć Anglia jest na kartach stale obecna – w rozmowach, tęsknotach, wreszcie namacalnie. Akcja toczy się – jak na tego typu książkę – stosunkowo wartko. Ponownie za to przyszło mi żałować, że końcówka została skondensowana i wtłoczona w dwadzieścia stron, podczas gdy chciałoby się jeszcze potowarzyszyć bohaterom w ich dalszym, zwyczajnym życiu – bo właśnie spokojna, cicha codzienność urzeka mnie najbardziej w XIX-wiecznych powieściach angielskich. Część uwagi autorka poświęciła także nauczaniu w szkole i panującym tam stosunkom, co stanowi ciekawy kontrast z losami guwernantki opisanymi w Agnes Grey.

Z dużym zaskoczeniem odkryłam, że korekta robi postępy: nie znalazłam w książce żadnej literówki, a prawie wszystkie sformułowania "odnośnie czegoś" zostały zastąpione prawidłowym "odnośnie do czegoś" (jeden przypadek przeoczono). Niestety nadal trafiają się błędy składniowe, od których bardziej rażące są chyba tylko ortograficzne, kuleje też interpunkcja, a na okładce błędnie zapisano nazwisko głównego bohatera. Może następnym razem będzie jeszcze lepiej... Ach, i okładki wreszcie nie psuje stonowany tym razem znaczek "Pierwsze polskie wydanie"!

A książka bardzo przyjemna, polecam!

Moja ocena: 7/10.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu MG.

23 komentarze:

  1. Zastanawiałam sie nad tą książką - czy wogóle warto, bo to chyba był debiut, ale z Twojej recenzji wynika, że można śmiało sięgnąc, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No moim zdaniem nie widać, że ta powieść została napisana jako pierwsza. Tak jak pisałam, podobała mi się bardziej niż późniejsza Shirley.

      Usuń
  2. Mnie również bardzo się podobał "Profesor" i szczerze mówiąc do tej pory nie czytałam żadnej negatywnej recenzji tej książki. Nie mam porównania do innych powieści Charlotte, ale widzę podobieństwo do "Agnes Grey" Anne Bronte.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie jeszcze w ogóle nie czytałam recenzji :) Ale w ogóle jeśli chodzi o siostry Bronte to zwykle są one mniej lub bardziej pozytywne (recenzje oczywiście). Ja mimo wszystko polecam "Dziwne losy Jane Eyre", chyba że znasz już film - wtedy nie ma elementu zaskoczenia. Ja niestety najpierw obejrzałam ekranizację :(

      Usuń
  3. Posiadam tę książkę. Tak się zastanawiałam właśnie, czy jest ciekawa czy też nie. Skoro zachwalasz, musi być interesująca. Mam nadzieję, że się nie zawiodę. Jak na razie, co do sióstr Bronte, zawiodłam się chyba tylko na jednej książce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a na której się zawiodłaś? Mnie też nie wszystkie zachwyciły, najmniej chyba "Agnes Grey" i "Shirley".

      Usuń
    2. "Agnes Grey".

      "Shirley" była dość ciekawa, według mnie, choć chyba na początku także miałam takie niezbyt dobre odczucia.

      Usuń
    3. A mi się na początku podobało, a potem mnie zaczęła drażnić tytułowa bohaterka :p

      Usuń
  4. Myślę o tej książce, gdyż koniecznie chciałabym przeczytać jeszcze coś tej siostry Brontë.A Ty dodatkowo mnie zachęcdiłas swoja jak zwykle interesującą opinia.)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dużo dobrego czytałam do tej pory o tej pozycji i mimo jakichś niedociągnięć, chętnie poznałabym tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zachęciłaś mnie bardzo :)Szkoda, że mam takie zaległości w czytaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wszyscy mamy, a blogi nie pomagają, bo tylko wydłużają listy "do przeczytania" :p

      Usuń
  7. Charlotte Bronte urzekła mnie dawno temu, kiedy po raz pierwszy przeczytałam "Jane Eyre". Bardzo lubię magiczny klimat XIX-wiecznych powieści angielskich i chętnie sięgnę po "Profesora":)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Jane Eyre" była według mnie zdecydowanie lepsza (a może to sentyment, legenda narosła wokół książki albo jeszcze coś podobnego?), no ale lepszy "Profesor" i "Jane Eyre" niż sama "Jane Eyre" :)

      Usuń
  8. O to coś zdecydowanie dla mnie, uwielbiam zarówno Jane Austen jak i siostry Bronte. Lubię zanurzyć się w ten pełen konwenansów świat dawnej Anglii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uwielbiam te podróże w czasie. Zupełnie inny świat :)

      Usuń
  9. Nie miałam jeszcze do czynienia z żadną z sióstr Bronte, choć w moim domu na mojej półce stoi "Jane Eyre". Cóż... Może kiedyś się zmotywuję... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie znasz żadnej ich książki, to koniecznie przeczytaj!

      Usuń