Żyć chwilą


Victor Sion, Łaska chwili obecnej. Szansa grzesznika
Wydawnictwo Promic

Victor Sion (1909-1990) urodził się na południu Francji, jako jedno z trzynaściorga dzieci. Karmelita i rekolekcjonista, autor publikacji o świętej Teresie od Dzieciątka Jezus; towarzyszył duchowo wielu osobom.

Łaska chwili obecnej to bardzo nierówna książka. Podzielona jest na cztery duże rozdziały, z których jedynie pierwszy (najkrótszy!) pokrywa się tematycznie z tytułem całości, a więc mówi o wykorzystywaniu momentu, który trwa, życiu chwilą obecną, korzystaniu z łaski, którą Bóg obdarza nas właśnie tu i teraz: Ledwie zniknie, już chcemy ją zatrzymać, a w tym jedynym momencie, w którym możemy ją pochwycić, rezygnujemy z nadania jej kształtu, jaki powinna mieć.

Ten pierwszy rozdział bardzo mi się podobał, Victor Sion pisze prosto i ciekawie, a w jego słowach czuć szczerą radość z relacji z Bogiem. Karmelita podkreśla, że zmorą naszych czasów jest życie przeszłością lub – chyba jeszcze częściej – przyszłością, a tym samym zabijanie teraźniejszości. Horacjańskiemu carpe diem przeciwstawia chrześcijański kairos – czas łaski – i zwraca uwagę, że Bóg chce, byśmy żyli w teraźniejszości, byśmy szli ku Niemu bez lęku o jutro. Taki mógłby być także program chrześcijańskiego życia: doskonale i z miłością wypełniać każdą mijającą chwilę. Najważniejsze, to wykorzystywać Bożą łaskę nieustannie, w bieżącej chwili, bo to nie jest coś, co da się zgromadzić na później: Tak jak manna na pustyni, łaska jest codzienna, całkowicie aktualna i nie można zrobić z niej żadnego zapasu. Tymczasem my często wyobrażamy sobie łaskę jako lek na naszą nędzę, jako rozwiązanie naszych problemów, usunięcie trudności. Nic bardziej błędnego.


Duchowny skupia się nie tylko na rozważaniach o roli łaski w naszym życiu, ale poświęca także sporo uwagi praktycznej stronie "życia chwilą", przede wszystkim w aspekcie służby bliźnim:
Obowiązek służby bliźniemu jest zapewne najtrudniejszy ze wszystkich. Wymaga przezwyciężenia najgłębszych skłonności naszej istoty i nie pozostawia w nas miejsca na jakiekolwiek złudzenia, przymuszając nas nieustannie do działania (...). Nasze częste kontakty z bliźnim są więc cudowną okazją do życia chwilą obecną.
W rezultacie cała filozofia sprowadza się do jednej kwestii: Żyć chwilą obecną to pozostać do całkowitej dyspozycji względem Boga, a tym samym – względem naszych braci w codziennej rzeczywistości. Bo nie chodzi o to, by mnożyć uczynki, ale by w każdym pojedynczym momencie dać całego siebie.

Pozostałe trzy rozdziały: "Akt zawierzenia", "Szansa grzesznika" i "Wziąć Maryję do siebie" są raczej luźno związane z głównym tematem (wynikają z niego, ale autor dość daleko odbiega w swoich rozważaniach) i moim zdaniem są dużo słabsze: miejscami Sion strasznie się powtarza, gdzie indziej tekst zamienia się w zlepek cytatów. Ponadto rozdziały są podzielone na podrozdziały, a te z kolei poszatkowane na często jedno- lub dwustronnicowe podrozdzialiki, więc bardzo ciężko uchwycić jakąś jedną myśl przewodnią. Nie można powiedzieć, że autor porusza kwestie nieważne czy nudne, jednak sięgając po książkę nie chciałam czytać kolejnej pozycji o zawierzeniu czy Maryi: liczyłam na treść, którą zapowiadał tytuł. Dostałam ją, owszem, ale na pierwszych pięćdziesięciu stronach. Miłym zaskoczeniem po tych dwustu stronach "nadprogramowych" rozważań było zakończenie, mówiące o prostocie w życiu Świętej Rodziny i o prostocie w ogóle – znów czytałam z dużym zainteresowaniem.

Mimo że to mniej niż więcej, nie żałuję poświęconego na lekturę czasu – to wartościowa pozycja, a każdy odbiera takie książki inaczej (a nawet: sami w różnych momentach życia odbieramy takie książki różnorako), więc nie jest powiedziane, że skoro mi akurat dwie trzecie książki wydało się zbędne i nudnawe, to ktoś inny akurat na tych stronach nie znajdzie tego, czego najbardziej potrzebował. To lektura bardzo osobista i myślę, że każdy może znaleźć w niej coś dla siebie na miarę aktualnych potrzeb. A pierwsza część jest moim zdaniem świetna i tę polecam każdemu.

Na koniec jeszcze kilka cytatów:

To prawdziwy dramat naszych serc, jeszcze nie do końca zewangelizowanych: zaprasza się Boga serdecznie, ale zaprasza się Go, ponieważ jest się w porządku. Gdy odkrywamy, że jesteśmy grzesznikami, otwiera się przepaść: związek między Bogiem a nami staje się dla naszych serc niemożliwy. Nic nie zrozumieliśmy.

Użyć swojego życia, by sprawić przyjemność innym: to prawdziwe męczeństwo, to największa świętość.

Są dokładnie dwa rodzaje nawrócenia: pierwsze polega na tym, by nie chcieć więcej grzeszyć, a drugie prowadzi do wysokiej świętości, która zasadza się na tym, by się wycofać z wszelkich osobistych inicjatyw, by Duch Święty przejął inicjatywę w życiu, które pozwala się całkowicie Jemu prowadzić.

Wszystko to, co nie przynosi skutku, o jakim mówi święty Paweł do Galatów – owoców Ducha Świętego – jest do odrzucenia.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Promic. 

10 komentarzy:

  1. Raczej podziękuję. Nie dla mnie literatura religijna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z literatury religijnej czytałam tylko księdza Twardowskiego, którego bardzo cenię oraz ks. Rogowskiego ze względu na tematykę górską. I na tym porzestanę, chociaż zazdroszczę ci nieco ,że sięgasz po tak rozwijającą lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie to raczej nie dla mnie

    Wpadnij do mnie

    OdpowiedzUsuń
  4. również odpuszczam
    nie moje klimaty...

    OdpowiedzUsuń
  5. Uratowałam swoje życie - a może poprawiłam jakość - byciem w teraźniejszości, bez rozpamiętywania minionego. Szkoda, że kolejne rozdziały odbiegają od głównego wątku. To lubię:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Do mnie również literatura religijna raczej nie przemawia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie to wszystko brzmi w teorii, jednak nie zawsze takie podejście przekłada się na życie codzienne, chciałabym móc żyć idealnie, ale jestem tylko człowiekiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi :) Ale do czegoś trzeba dążyć.

      Usuń
  8. Bardzo chętnie:) Lubię literaturę religijną.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam ochotę na pierwszy rozdział właśnie. Taka tematyka bardzo mi odpowiada i to w sumie taka kwestia na topie aktualnie w moimi życiu, więc może dlatego... :) Reszta już tak mnie nie zachęca. Zobaczymy, może zajrzę, o ile wypatrzę książkę gdzieś w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń