Wsiąść do pociągu (nie)byle jakiego...


Paul Theroux, Stary Ekspres Patagoński. Pociągiem przez Ameryki
Wydawnictwo Czarne, seria Orient Express

Paul Theroux (ur. 1941) nie jest podróżnikiem w klasycznym tego słowa znaczeniu. Jest powieściopisarzem (napisał około trzydziestu powieści), a także autorem książek z zakresu literatury faktu, między innymi Wielkiego bazaru kolejowego, Safari mrocznej gwiazdy i Starego Ekspresu Patagońskiego. Jednak we wstępie zdradza nam, dlaczego zdecydował się wsiąść do pociągu i przejechać szlakiem kolejowym obydwie Ameryki - by zdobyć materiał na nową książkę. Już na pierwszych stronach pozbawia nas złudzeń i śmieje się w twarz: żadne tam romantyczne dążenia ani szczytne cele, nawet nie wewnętrzny głos zmuszający do wyruszenia w drogę, a powód najbardziej prozaiczny z możliwych.

Theroux sprawia wrażenie człowieka mającego o sobie dość wysokie mniemanie, choć nie można powiedzieć, żeby ta opinia była całkiem bezzasadna; jednocześnie autor jest tego świadomy i sam o sobie pisze z rozbrajającym dystansem. Jest rzetelny i szczery, oczytany i inteligentny, poważnie podchodzi do swoich przedsięwzięć (nauczony doświadczeniem z azjatyckiej wyprawy, planując nową podróż, poduczył się hiszpańskiego, bo nie chciał już być takim ignorantem). Trochę z ironią, trochę z wyższością, trochę z ciekawością notuje spostrzeżenia zwykłego człowieka, który wpadł na zupełnie fantastyczny pomysł: przejechać Ameryki przesiadając się z jednego pociągu do drugiego.

Autor nie ma w sobie zbyt wiele z typowego poszukiwacza przygód: przy okazji któregoś z noclegów skarży się, że szum fal nie pozwalał mu zasnąć przez pół nocy. Ale to sprawia, że jego relację czyta się większym zainteresowaniem, a niekiedy nawet rozbawieniem, bo jest bliższa przeciętnemu zjadaczowi chleba: Theroux chce się wyspać, boi się o siebie, narzeka na brud i brak prywatności, nie ma ochoty próbować miejscowych przysmaków oblezionych przez muchy (Z domu wyjeżdżałem w podniosłym nastroju, ale nie byłem żadnym odkrywcą: podróż miała dostarczać radości, a nie być próbą wytrzymałości czy cierpliwości). Czasem się zastanawia, po co w ogóle wyruszył – rzadko śledzimy takie rozterki w książkach podróżniczych (ale zaniepokojonych spieszę upewnić, że skargi nie są jedynym składnikiem tej historii). Jednocześnie pisarz pokonuje długą drogę z Massachusetts do Esquel w Patagonii, obserwuje, rozmawia, portretuje. Książka jest olbrzymim zbiorem scenek rodzajowych, krótkich wycinków z życia, krajobrazów uchwyconych z perspektywy okna wagonu. I choć miejscowi ciągle proponują mu autobus, czasem nawet samolot – bo szybciej, taniej, bezpieczniej, sensowniej – Theroux uparcie trzyma się swojego projektu, bo warto pojechać pociągiem, jeśli człowiek pragnie zrozumieć. Tak podróżują najbiedniejsi, najzwyklejsi, tu jest istota kraju.


Książka jest świetnie napisana. Widać wyraźnie, że Theroux jest doświadczonym, świadomym języka pisarzem. Podobał mi się styl, sposób opisywania rzeczywistości, sposób patrzenia, szczerość. Czasem moją uwagę przyciągały ciekawe sformułowania (W gardle mi zaschło, jakbym zjadł garść ciem), choć parę razy wydały mi się dziwaczne (Rozpacz jest fotelem, jego obojętnością, szklistym wzrokiem wyzbytym ciekawości). Bawiły mnie narzekania autora, interesowały przytaczane przez niego lektury. Z wielkim zaciekawieniem przeczytałam relację ze spotkania z Borgesem, z którym Theroux miał okazję zawrzeć bliższą znajomość. Bardzo cenię tego pisarza i przyjemnie było spojrzeć na niego innymi oczami, poznać kameralny portret.

Jedynym rozczarowaniem było opracowanie redakcyjne książki. Zdziwiłam się bardzo, gdyż publikacje wydawnictwa, z którymi miałam styczność do tej pory, były przygotowane bardzo starannie. Tymczasem tutaj mamy błędy interpunkcyjne, kilka składniowych, bliską odległość, ciepłą pogodę i niesamowity pomysł, by wszystkie przypisy w książce (nawet w obrębie jednego rozdziału!) oznaczyć numerem 1. Nie wiem, nie rozumiem. Ale to taka dygresja dla tych bardziej wrażliwych, wiem, że nie wszyscy się tak czepiają.

Niesamowite, jak zmienia się krajobraz za oknem, zmieniają się ludzie spotykani przez autora. Różnorodność doświadczeń i spostrzeżeń jest ogromna. Książka jest wspaniałą przygodą, która mimo swojej wyjątkowości jest jednocześnie niezwykle prawdopodobna, niemal na wyciągnięcie ręki. Inna. Oryginalna i ciekawa. Polecam!

Moja ocena: 8/10. 

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu Czarne.

9 komentarzy:

  1. Lubię literaturę podróżniczą i chętnie sięgnę po coś niebanalnego " w tym temacie" :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Również lubię książki tego typu, z przyjemnością sięgnęłabym po 'Wsiąść do pociągu', szczególnie po tak zachęcającej recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
  3. a mnie nie do końca przekonują takie książki i niespecjalnie po nie sięgam
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak myślałam, że to dobra książka. Myślę, ze fajnie czytałoby się ją w podroży, choć niekoniecznie pociągiem ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Może to nie jest zupełnie związane z tą książką, ale właśnie umówiłyśmy się ostatnio z koleżanką na taka podróż - wsiąść do pociągu byle jakiego ... :) Zobaczymy co z tego wyniknie ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaciekawilam sie i przeczytam, choc nie lubie ksiazek podrozniczych - ale Theroux wydaje sie byc troche takim podroznikiem jak ja ;-))).

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka zapowiada się ciekawie, ale ja rzadko sięgam po książki stricte podróżnicze, więc myślę, że w tym wypadku spasuję.

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś mi mówi, że autor jest takim podróżnikiem jak ja :P z jeden strony chciałoby się poznać i zobaczyć jak najwięcej, ale z drugiej każda przeszkoda urasta do rangi dużego problemu. Chętnie sięgnę po tę książkę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Coś mi mówi, że autor jest takim podróżnikiem jak ja :P z jeden strony chciałoby się poznać i zobaczyć jak najwięcej, ale z drugiej każda przeszkoda urasta do rangi dużego problemu. Chętnie sięgnę po tę książkę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń