MIMO WSZYSTKO ŻYCIE JEST DOBRE


Ile znacie książek, które na Lubimy czytać mają ocenę ponad 9/10 (serio, jeśli znacie, dajcie znać w komentarzu)? Nawet te naprawdę świetne mają 7 z przecinkiem, czasem trochę ponad 8 (sprawdziłam ostatnio przeczytaną Moją walkę – 7,3, mniej niż, o zgrozo, Prowincja pełna snów). Delikatną równowagę zgarnęłam w amoku z bibliotecznej półki i już zamierzałam oddać bez czytania, ale przed podjęciem ostatecznej decyzji zajrzałam do internetu, a tam... 9,14/10. Co jest?

I faktycznie: książka jest rewelacyjna.


Rok 1975 (swoją drogą od tego właśnie roku autor mieszka w Kanadzie), Indie Indiry Gandhi. Stan wyjątkowy, ustawa o upiększaniu miast, próby ograniczenia przyrostu naturalnego. Poznajemy czworo bohaterów: studenta, wdowę po czterdziestce oraz siedemnastolatka szukającego wraz ze stryjem lepszego życia. Z czasem to grono się powiększa – rzecz dzieje się w mieście, gdzie każdy zaułek, każda brama są zamieszkane, a ludzie w biedniejszych domach tłoczą się jak w pociągu... Ale już ta czwórka pozwala nam zajrzeć na indyjską wieś, w góry, do miasta; poznać różne odcienie biedy, różne stopnie samotności. Gdy się spotykają po raz pierwszy – nic nie wskazuje na to, że to spotkanie niesie ze sobą tak wielki potencjał. Gdy się spotykają po raz pierwszy, odczuwają tylko cień ulgi: przetrwają do jutra.

Byle przetrwać, jak towary w magazynie

Chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, że Indie są kolorowe jedynie na pocztówkach. Ale Delikatna równowaga i tak szokuje, choć opisy zajmują niewielką część książki. Warunki mieszkaniowe, wszechobecny strach, bieda, na którą nie ma słów, ale przede wszystkim zupełne bezprawie: świat, w którym człowiek nie znaczy absolutnie nic. W którym dwojgiem zamordowanych ludzi policja interesuje się wyłącznie dlatego, że to „ciekawy przypadek“: bo nie skradziono im nic prócz włosów. Tymczasem setki innych umierają niezauważenie każdego dnia. To świat, w którym płacąc regularnie czynsz, z dnia na dzień można się znaleźć na bruku. W którym władze zlecają oczyszczenie miasta – nie, nie ze zbirów; z bezdomnych, „bezużytecznych“, niewygodnych. Zajmujących cenną przestrzeń. Jak? Przecież to proste. Zlikwidować. To świat, w którym na mocy prawa sterylizje się ludzi: masowo, wbrew ich woli, szybciej, kolejni czekają! Komplikacje spowodowane nieuwagą i brudnymi narzędziami zabiją tylko niektórych. To świat, w którym jeden gest bogatego gnoja wystarczy, by spalić żywcem całą rodzinę. Jedną z wielu takich rodzin. W którym najbiedniejszym można pod byle pretekstem odmówić zapłaty za cały dzień harówki – bo do kogo mieliby się zwrócić o pomoc? Świat, w którym ludzkie życie nie znaczy nic.

Niepojęte, że to koniec XX wieku.

Życie bez godności jest bezwartościowe

W tym wszystkim każdy stara się żyć, jak może. Niektórym – jak Ishvarowi czy Shankarowi – udaje się nawet zachować optymizm i pogodę ducha. A życie polega na tym, by umiejętnie balansować między niepisanym prawem a chęcią przeżycia. Między nierzucaniem się w oczy a podstawową potrzebą bliskości. Między strachem a rozpaczliwą walką o własną godność. Jeden krok w niewłaściwą stronę, jeden błąd – i miasto połyka. Zamyka się na zawsze nad kolejną ofiarą.

Mimo wszystko życie jest dobre

Ale to nie jest książka o smutnym życiu biednych ludzi. To książka o normalnym życiu w nienormalnych warunkach. Dina, jak kobiety na całym świecie, tęskni za swoją wielką miłością. Maneck i Om dorastają jak miliony innych nastolatków: towarzyszy temu buntownicze nastawienie, niecenzuralne żarty, ot, zwykli chłopacy. Jak w każdym innym kraju, i tu jest miejsce na przyjaźń – przyjaźń o bardzo wielu twarzach – na rodzicielską troskę, konflikt pokoleń, pogoń za marzeniami – choć to marzenia na miarę indyjskiej rzeczywistości. Jest, przede wszystkim, miejsce na walkę o lepsze jutro. Albo chociaż o jakiekolwiek jutro. 

Tak wiele bym chciała o tej książce napisać. Tyle drobiazgów zapadło mi w pamięć. Choćby zachwycająca prostota, z jaką Ishvar pyta: Jak ludzie mają osiągnąć szczęście, jeśli nie wypełniając swe obowiązki?. Jego przemiana, gdy okazuje się, że każdy ma granice wytrzymałości. Wstrząsające zakończenie.

Wyobraźnia to zgubna rzecz

Nie, to nie jest hollywoodzka opowieść. Ale jest przepiękna. Krucha przyjaźń, nieśmiało rozniecona nadzieja, namiastka domu na tle ogłuszającego ryku miasta. 
Czyżby szczęście?
Tylko jak długo można balansować na krawędzi i nie runąć w przepaść?

Zdradzę panu sekret: nie ma czegoś takiego jak nieciekawe życie

Mistry stara się kilka takich życiorysów ocalić. Zwyczajnych. Fascynujących.


Podobno książka jest na liście BBC „100 książek, które musisz przeczytać przed śmiercią“.
Warto.


Moja ocena: 9/10.

Rohinton Mistry, Delikatna równowaga

Wydawnictwo Drzewo Babel

14 komentarzy:

  1. 9,14 dla "Drogi królów" sprawiło, ze dopisałam do listy "must read" - dopisuję tę (swoją drogą - zupełnie inną) jako drugą :)
    nie bardzo wierzę w oceny w przypadku literatury i sztuki, więc i tak pierwszeństwo mają książki polecone 'pełnym zdaniem' - w tym przypadku też bardziej przemawia Twoja emocjonalna recenzja niż sama nota
    a prawdopodobnie po przeczytaniu sama zaniżę średnią, bo zazwyczaj nawet świetne książki oceniam na 8 :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie ufam ocenom (z powodu, o którym wspomniałam we wstępie - gdzie Knausgard, a gdzie Enerlich...) i też zwykle zaniżam średnią ;) Ale to nie zmienia faktu, że niespotykanie wysoka ocena intryguje.
      "Droga królów" dopisana do listy :)

      Usuń
    2. "Drogę królów" kupiłam właśnie ze względu na wysoką ocenę (no i to fantasy, które tak bardzo lubię), przeczytałam sto stron i się zatrzymałam. Nie jest to zła książka, ale zupełnie nie w moim klimacie. Ja, jeśli już sugeruję się oceną na lubimyczytać to zazwyczaj patrzę kto ją wystawił, jakie ma książki w biblioteczkach i jak je ocenia :)

      Usuń
    3. Trochę ostudziłaś mój zapał, ale i tak będę polować. Tyle że w bibliotece, aż tak ocenom nie ufam, żeby od razu kupować ;)

      Usuń
  2. Może przed śmiercią uda mi się ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Och! Słyszałam o tej powieści! Znowu mnie zaraziłaś kolejnym tytułem :D Już zapisane i teraz będę polować :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wcześniej właśnie nie słyszałam i ocen na razie ma bardzo mało, aż dziwne.
      Czytaj, czytaj, na pewno Ci się spodoba :)

      Usuń
  4. Jak to się popularnie mówi... "dopisuję do listy!" :D
    Dzięki za odnalezienie perełki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz, to chyba jak z Filmwebem - ludzie "sie nie znajo i sie wypowiadajo" i z fajnego filmu, który zasługuje na 10-stę robi się raptem siódemka. Zauważ, kto daje takie niskie oceny - fani szmiry. "Nie rozumiem, dam zero".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno. Ale zwykłe uśrednienie sprawia, że tak wysoka ocena jest czymś niespotykanym. Wiadomo, oceniają różne osoby, i te czytające ambitną literaturę, i te gustujące w czytadełkach. Ale co to za książka, że NIKT nie dał niskiej noty?

      Usuń
  6. Możesz mnie doliczyć do osób, które "dopisały do listy" ;)

    OdpowiedzUsuń