Macie takich pisarzy-wyrzuty sumienia?
Odkrycia, do których obiecujecie sobie koniecznie wrócić, ale lata
mijają i jakoś ciągle się nie składa? Dla mnie jednym z takich
twórców był Italo Calvino. Jeśli zimową nocą podróżny
przeczytane na studiach pozostawiło mgliste wspomnienie czegoś
niezwykłego. A dziś... baśń.
Calvino bawi się literaturą. Kpi
sobie z konwencji, wykorzystuje stereotypy, podważa schematy. Nie
sposób traktować tej książki poważnie – ale gdybyśmy chcieli, trzeba przyznać, że w warstwie czysto fabularnej jest dość
upiorna; dowcipna (Pełen zapału a niedoświadczony, nie
wiedział, że do armat należy się zbliżać tylko z boku albo z
tyłu), ale humor – przeważnie makabryczny. Niektóre sceny –
komiczne, teatralne; bohaterowie nieraz wygłaszają kwestie, zamiast
rozmawiać. Wszystko to składa się na baśniowo-teatralną scenerię
i wymusza czytelniczy dystans.
O ile całość należy czytać z
przymrużeniem oka, o tyle tytuł możecie potraktować całkiem dosłownie: najważniejszą postacią naprawdę jest hrabia przepołowiony. Przecięty na pół.
Niestety – zostało to gorsze pół. Główny bohater przejawia
niepohamowaną żądzę mordu, kilkakrotnie podejmuje zamach na życie
narratora, masowo skazuje ludzi na śmierć za drobne przewinienia.
Blady strach pada na całą okolicę.
W swojej wymowie Wicehrabia
przepołowiony przypomina mi Tam, gdzie spadają anioły (choć
oczywiście książka Calvino jest znacznie starsza) – zło nie
może istnieć bez dobra, ale i dobro bez zła okazuje się
wybrakowane. Nie zgadzam się z tą koncepcją, ale ją rozumiem.
Dobra połowa hrabiego, początkowo będąca wybawieniem dla
sterroryzowanej ludności i traktowana z pobłażliwością (trochę
stuknięty, ale jednak dobry), z czasem też zaczyna męczyć. I
bywa, że czyni więcej szkody niż pożytku. A już na pewno staje
się nie do zniesienia przez zwykłych (czyt. dalekich od
doskonałości) śmiertelników.
Interesujący jest (choć trudno się
tu doszukiwać jakichś głębokich analiz, tekst należy traktować
raczej jako przypowieść, myśl rzuconą ku rozwadze) sam efekt
przepołowienia, a raczej dwa skrajnie odmienne efekty. Wszak
doświadczenie było identyczne; hrabia pierwotnie był jeden, można więc uznać, że obie połowy początkowo były takie same –
a jednak powstały dwie totalnie różne osobowości. Czynniki
zewnętrzne? Nierówny podział predyspozycji?
Kończy się dobrze, przecież to baśń.
Dzięki kobiecemu geniuszowi hrabia znów staje się dobro-złą
jednością. Mądrym i sprawiedliwym władcą. Świat nie jest
jeszcze doskonały (Bo, rzecz jasna, całkowity wicehrabia to nie
dosyć, żeby świat stał się raptem doskonały), ale porządek
rzeczy zostaje przywrócony.
Nie mogę się zgodzić z wizją, w
której trzeba być po części złym, żeby być faktycznie dobrym
(władcą, zwierzchnikiem, uogólniając – człowiekiem), ale
książeczka bardzo mi się podobała. Świetnie napisana, zabawna,
przyjemna. Uwielbiam baśnie, uwielbiam kreatywne podejście do
konwencji, gatunków, literatury. Uwielbiam Calvino! Jeśli macie jeden wolny wieczór – polecam :)
Moja ocena: 8/10.
Italo Calvino, Wicehrabia przepołowiony
Znajdziesz mnie też na Facebooku
Może kiedyś się skuszę, ale póki co mam bardzo dużo rzeczy do czytania ;)
OdpowiedzUsuńO, jeszcze nie czytałam, ale to jest przecież z tego samego cyklu co "Rycerz nieistniejący" - którego uwielbiam!
OdpowiedzUsuńA ja z kolei Rycerza nie znam. Ale tak, od razu widać, że to ta sama kategoria ;)
Usuń