KARTONOWY KRECIK


Krecik to była pierwsza i jedna z bardzo nielicznych bajek, które oglądał Krzysiul. Od niedawna na topie jest Stacyjkowo, ale do trzeciego roku życia w ogóle nie kojarzył tych ciuchciowych bohaterów, za to Krecika uwielbiał. I jakiś czas temu trafiło nam się w bibliotece takie cuś.


Już wcześniej widziałam Krecika w wersji książkowej, ale nadziwić się nie mogłam: tyle tekstu, a przecież w kreskówkach w ogóle nie rozmawiają! Tamte jeszcze długo nie będą dla nas, zwłaszcza że coraz częściej czytamy we trójkę. A tu taka sztywnostronnicowa książeczka!

Historyjka jest krótka i prosta: Krecik idzie na wycieczkę i dostaje od myszki ciasto. Niestety niedźwiedzie zjadają je całe, kiedy ten nie patrzy. Wierzcie mi, rozpacz związana z utratą jedzenia/małą porcją/skończonym posiłkiem to coś, co moje dzieci czują i rozumieją bardzo dobrze, tak że opowieść w sam raz dla nas :) Misie próbują zrekompensować Krecikowi stratę, ale żywa ryba to jednak nie to samo ;)






Bardzo mi się podoba przekaz tej niewielkiej książeczki (jeśli chcemy się na jakiś uprzeć ;) ): niedźwiedzie przepraszają, chcą naprawić błąd – ale ciasto nie wraca, trzeba się pogodzić ze stratą. Jedno z pierwszych zderzeń ze nieubłaganą rzeczywistością.


A tak poważnie – bardzo fajna alternatywa dla kreskówki. Ciekawe, czy w bibliotece jest więcej części.  

Znacie tę książeczkę? Wiem, że teraz Bajka wypuściła rymowaną serię o Kreciku, ale jeszcze nie przeglądaliśmy. 


Zdenek Miller, Krecik i niedźwiedzia rodzina
Książeczka kartonowa
Stron: 10
Wydawnictwo Egmont


Znajdziesz mnie też na Facebooku

3 komentarze:

  1. Slodka ksiazka! Powrót do dziecinstwa murowany :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo! Krecik to moje dzieciństwo. Znaczy ten telewizyjny krecik :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc ja akurat Krecika nie oglądałam (nie przepadałam). Za to mąż uwielbia i zaraził synka :)

      Usuń