Sprawdź, do czego prowadzi nerwica


Kolejna świetna skandynawska książka. Jedna z tych, których przesłanie jest może nawet bardziej dla nas, rodziców, niż dla dzieci. A przynajmniej w równym stopniu dla dzieci, jak i dla nas. Bo Krzysiulowi się bardzo podoba :)


Filip chowa się w głowie smoka, żeby choć trochę wytłumić ciągłe wrzaski mamy: Nie wylej! Pospiesz się! Nie zdążymy!. Poranek, jakich pewnie wiele w naszych domach: śniadanie w biegu, kompletowanie potrzebnych rzeczy, poszukiwanie kluczy, nerwowa atmosfera. Bieg do przedszkola. Dzień jak co dzień.


Pewnego dnia mama nie wstaje. To ona ma dzisiaj głowę smoka. A także smocze nogi, ręce, brzuch. I smoczy charakter! Niczego nie pamięta, nie ma więc mowy o tym, żeby poszła do pracy. Za to pożera robaki, wylizuje talerze, zionie ogniem. Zapowiada się wspaniały dzień: wreszcie Filip może robić to, na co ma ochotę. Na śniadanie kanapki z kakałkiem i kakałko. I płatki z kakałkiem. Potem do ZOO. I jeszcze lody. Dwa, bo mamie nie smakują. Ulubione zdanie Krzysiula z całej książki: Bo dla smoków lody są OBRZYDLIWE
Czyż to nie wspaniałe?



Filip zmuszony do przejęcia odpowiedzialności za mamę staje na wysokości zadania. Zresztą nie ma wyjścia. Oczywiście przy śniadaniu robi okropny bałagan i nie wybiera się do przedszkola, ale zjada śniadanie, prowadzi mamę do lekarza, stara się unikać kłopotów i nie pozwala skrzywdzić nawet tych, których nie lubi. A przecież jest tylko przedszkolakiem! Wystarczyło na chwilę dać mu spokój, postawić zadanie i nie strofować, a sam świetnie sobie radzi. 



Następnego dnia wszystko jest w porządku. Prawie jak zawsze. Prawie, bo tym razem mama nie krzyczy, a Filip już nie musi chować się w głowie smoka. Więc jednak wczoraj mama była chyba też trochę sobą...?

Zamiast „o mamie, która zapomniała“ można powiedzieć, że to opowieść o mamie, która sobie przypomniała. O czymś ważnym. 
I opowieść o mamie, która przez jeden dzień musiała na wszystkich zionąć ogniem, żeby nie wybuchnąć. Znacie to? 

Nie wiem, ile z tego rozumie Krzysiulek, ale mnie się książka bardzo podoba. Czy oswaja dziecko ze znerwicowanymi dorosłymi? Mam nadzieję, że trochę tak, choć to nie rozwiązuje problemu.


Pija Lindenbaum, Filip i mama, która zapomniała
Oprawa twarda
Stron: 28

Wydawnictwo Zakamarki


Znajdziesz mnie też na Facebooku

12 komentarzy:

  1. Myślałam o zakupie tej ksiązki. Często w dziecięcej literaturze skandynawskiej,my, rodzice, uczymy sie najwięcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam mieszane uczucia w stosunku do skandynawskiej literatury, ale ta książka akurat bardzo nam się spodobała :)

      Usuń
  2. Mnie się ta bajeczka wybitnie nie podobała. Chciałam ją przeczytać przedszkolakom na wspólnym czytaniu, ale odrzuciło mnie od tej mamy. Chyba bardziej dla mam niż dla dzieci ta książeczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poważnie? Krzysiul ją uwielbia. A mama, cóż, przecież mnóstwo takich... Powiem więcej: większość mam ma takie dni...

      Usuń
  3. Oooch, nerwica jest straszna. Naprawdę. Sięgę po książkę w wolnej chwili

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawno temu wypatrzyłam tę książeczkę i zapisałam, żeby w odpowiednim czasie podsunąć komu trzeba ;) A skandynawskie książki dla dzieci są świetne. I te stare, i najnowsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre są świetne, inne mi się nie podobają - ale na pewno warto mieć je na uwadze :)

      Usuń
  5. W literaturze szwedzkiej cenię sobie to, że jest duży wybór wartościowych pozycji. Nie trzeba przecież sięgać po wszystko, tylko po to, co nam akurat pasuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo :) Ale literatura szwedzka jest jednocześnie wartościowa i wyjątkowo kontrowersyjna.

      Usuń
  6. Nie słyszałam o tej książce, a powiem Ci, że chętnie bym się jej przyjrzała bliżej. Zwłaszcza, że i mi zdarza się niestety być znerwicowaną, co odbija się na atmosferze w domu :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie tym bardziej polecam :)z tego co pamiętam, Twoja córeczka jest starsza od Krzysiula, ale może też jej się spodoba.

      Usuń