Meksykański sen


Do niewielu noblistów wracam z takim uporem, jak do Le Clezio. Chyba tylko Sienkiewicza przeczytałam więcej (filologia polska). Pierwsze moje spotkanie z francuskim pisarzem to był zachwyt. Drugie – umiarkowane rozczarowanie (na blogu nie ma, bo niespecjalnie chciało mi się pisać). Ale wciąż mnie coś do niego przyciąga.


Meksykański sen to eseje o unicestwionej kulturze pierwotnych ludów Ameryki: Majów, Azteków i wielu mniejszych. Le Clezio opowiada o zagładzie, ale też przedstawia ich świat – przede wszystkim sposób myślenia – takim, jaki był przed zniszczeniem. Próbuje odpowiedzieć na pytanie, co naprawdę się wtedy stało, jakie są tego konsekwencje – a dowodzi, że ogromne i nie do końca jeszcze zrozumiane – i jak wyglądałby dzisiaj świat, gdyby wydarzenia XVI wieku potoczyły się inaczej.

Najciekawszy był moim zdaniem pierwszy tekst, Sen zdobywcy. Najlepiej ukazuje zderzenie kultur, trochę bardziej z perspektywy Europejczyków. Ten podbój nigdy nie powinien był się udać! Hiszpanie stanowią przecież garstkę ludzi bez środków; zagubieni na groźnym kontynencie, idą w nieznane. Indian, pewnych swej siły władców ziemi i wody, są natomiast tysiące, może nawet miliony. Różnica sił jest taka, że zdobywcy nie powinni byli przeżyć na nowej ziemi więcej niż kilka godzin. A przecież wszyscy wiemy, jak się to skończy. Na gruzach magicznego i okrutnego świata Azteków, Majów i Purhepechów rozwinie się to, co nazywamy cywilizacją: niewolnictwo, potęga złota, eksploatacja ziemi i ludzi zwiastujące epokę przemysłową.

Dalej robi się miejscami nudnawo, zwłaszcza w momentach, gdy Le Clezio szczegółowo omawia wierzenia poszczególnych ludów, przytacza mnóstwo imion i nazw, które dla mnie brzmią niemal jednakowo – trochę ciężko było mi przez to przebrnąć; ale te rozdziały również zawierają wiele ciekawych informacji i spostrzeżeń i na pewno warto przeczytać całość: to fascynująca kultura, zupełnie inna od tej, w której żyjemy; dla tamtych ludów obecność duchowej, niematerialnej rzeczywistości była tak oczywista i naturalna, że kompletnie zmieniała spojrzenie na wszystko dookoła.

Meksykański sen to jedna wielka pochwała świata, który został brutalnie zniszczony: okrutnego, ale niesamowitego i pięknego, rządzącego się jasno określonymi prawami i wewnętrznie uporządkowanego. To Hiszpanie są tutaj barbarzyńcami.

Kilka dni po lekturze lepiej widzę całość. Mam wspaniałe uczucie, że przeczytałam coś ważnego i rozumiem więcej. Polecam, mimo tych trudniejszych fragmentów.

Moja ocena: 7/10.

J. M. G. Le Clezio, Meksykański sen albo przerwana myśl indiańskiej Ameryki
Państwowy Instytut Wydawniczy


Znajdziesz mnie też na Facebooku

12 komentarzy:

  1. Bardzo oryginalna i ciekawa nazwa na tytuł strony! A co do książki, to raczej się nie skuszę, niestety, nie dla mnie. :)
    shelf-of-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwotne kultury fascynowały mnie od dziecka (to marzenie, by zostać archeologiem i jak Indie odkrywać zaginione przed wiekami cuda!), więc zdecydowanie to coś dla mnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też chciałam być archeologiem! Rozmyśliłam się dopiero w połowie maturalnej klasy!

      Usuń
  3. Książka J. M. G. Le Clezio, "Meksykański sen" myślę, że by mi odpowiadała, choć nie wiem, jak to się stało, że akurat tego noblisty nie uwzględniłam jeszcze w swoich planach czytelniczych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej czytać według chronologicznej listy, to nic nie umknie :D

      Usuń
    2. Szkoda, że małe biblioteki w okolicy nie mają wszystkich noblistów w swoich zasobach, bo wtedy rzeczywiście to byłby praktyczny pomysł :)

      Usuń
    3. No tak, ja mam luksus świetnie zaopatrzonych bibliotek :)

      Usuń
  4. Ale ładne podsumowanie. Cała recenzja dobra, ale to końcówka mnie przekonała. Nic tak na mnie nie działa, jak cudze "ważne książki".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kategoria mocno subiektywna, ale zawsze to coś, co wyróżnia spośród setek "wyjątkowych, interesujących, godnych uwagi" książek :)

      Usuń
  5. Nawet jeżeli to książka trudna chętnie po nią sięgnę. Tym bardziej, że nie słyszałam o autorze. Temat podobny u Laury Esquivel w powieści "Malinche. Malarka słów - nawiasem mówiąc świetna książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie słyszałaś, to faktycznie warto nadrobić, choć z tego co zdążyłam się już zorientować, dorobek Le Clezio jest baaaardzo zróżnicowany i akurat eseje niekoniecznie najlepiej oddają jego twórczość. Tak czy inaczej polecam, a Malarkę słów będę miała w pamięci podczas wizyt w bibliotece, dziękuję za polecenie :)

      Usuń