Tragiczna okładka jednego z kolejnych
wydań – kojarzy mi się z poradnikiem dla rodziców i na pewno nie
wzięłabym jej z biblioteki, błądząc między półkami. Sama
książka ukazała się krótko po wojnie. I jest wspaniała!
Narratorką jest matka dwojga
(początkowo) małych dzieci, a cała fabuła to perypetie rodziny – cztero-, z czasem pięcioosobowej. Zmuszeni przez
właściciela dotychczasowego mieszkania, na gwałtu rety szukają
domu do wynajęcia i... po prostu żyją. Brzmi banalnie, ale kto ma
dzieci, ten wie, że NIE MOŻE być nudno :)
To chyba najzabawniejsza książka,
jaką kiedykolwiek czytałam. Z jednej strony komiczne sytuacje,
jakie stwarza samo życie z małymi dzikusami, z drugiej –
komentarze autorki sprawiają, że uśmiech prawie nie schodzi z
twarzy, a co jakiś czas znad książki słychać tłumiony (lub nie)
chichot. Lekki, odrobinę przykurzony styl, zwyczajna codzienność i
trochę sielska sceneria czynią z tej książki cudowną, odprężającą
lekturę; mimo że bohaterowie żyją w nieustannym chaosie i
hałasie, jest w niej coś kojącego. Może to, że nawet rzeczy są
tam wyjątkowe: stare meble, kilkakrotnie przerabiane spodenki z
imieniem każdego dziecka, duży stół... dom z duszą.
Piękna jest ta książka, choć można
ją docenić dopiero po odłożeniu, kiedy przestaniemy się śmiać.
O dobrym, pełnym miłości domu. O perypetiach zwykłych ludzi, o
rodzicielstwie bez lukru, ALE też bez zrzędzenia. Prawdziwa,
ciepła, wesoła. Taki niezawodny poprawiacz humoru – jak książki
z dzieciństwa, tylko dla dorosłych.
Czytajcie!
Ja już mam swój egzemplarz :)
Shirley
Jackson, Życie wśród dzikusów
Znajdziesz mnie też na Facebooku
Jak tak piszesz, to idealna lektura dla mnie. :-)
OdpowiedzUsuńNa pewno się nie zawiedziesz :)
UsuńOkładka trochę niefortunna, ale zdaje się, że zawartość książki pierwszorzędna. Koniecznie poszukam :)
OdpowiedzUsuńPisząc "trochę niefortunna", jesteś bardzo łaskawa ;)
UsuńMasz rację, że okładka jest straszna i nigdy bym się nie domyśliła, że skrywa taką ładną książeczkę. Wprawdzie poprawiacza humoru teraz mi w ogóle nie potrzeba, taaaakie słońce mamy, ale "Życie wśród dzikusów" zapamiętuję. Może trafi się następnym razem w bibliotece:)
OdpowiedzUsuńNie musi być na poprawę humoru, może być na słoneczne popołudnie na balkonie, na majówkę, na urlop nad jeziorem... :D
UsuńNa balkon się łapie;)
UsuńOkładka rzeczywiście zapowiada coś zgoła innego. Kolejny przykład, że nie można oceniać czegoś wyłącznie po wyglądzie. Z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńJa niestety wciąż wybieram i odrzucam książki na podstawie okładek. Tę po prostu zarezerwowałam, nie wiedziałam, jak wygląda ;)
UsuńCzasem myślę, że każdy rodzic powinien napisać taką własną książkę. Choćby po to, by odkryć piękno tych chwil, które przeżywa się, gdy dzieci są małe. Czasem ich nienawidzimy (chwil, nie dzieci), ale - według mnie - są najpiękniejszym fragmentem naszego życia. I tak szybko mijają.
OdpowiedzUsuńW mojej bibliotece niestety nie ma (za to jest druga część - "Poskramianie demonów"), ale zachęciłaś mnie tak bardzo, że chyba się zadobędę na zakup:))
I jeszcze jedno: kto tłumaczył tę książkę? Drugą część, w wydaniu jakie jest w mojej bibliotece, tłumaczyła Mira Michałowska. Która przecież sama napisała znakomitą książkę o czymś bardzo podobnym - mam na myśli "Drobne ustroje":)
Niestety nie wiem, kto tłumaczył, już dawno oddałam do biblioteki ten egzemplarz, a mój z kolei pożyczyłam mamie ;)
UsuńJa kupiłam sobie obydwie części (bo druga była w bibliotece tylko w wersji audio) :) A o "Drobnych ustrojach" nie słyszałam, ale lecę sprawdzić, czy jest w bibliotece!
Nie ma :( Tylko jakieś wydania nie do pożyczenia w głównej filii, z lat 50., pewnie jako egzemplarze muzealne ;)
UsuńTo tak tylko dla zachęty: o "Drobnych..." pisał Bazyl, o tutaj:)
UsuńI sprawdziłam w sieci: pierwszą część też tłumaczyła Michałowska.
To chyba też sobie kupię przy najbliższej okazji ;) Bo zdaje się, że to dokładnie to samo, tylko nieimportowane :)
UsuńCzasem naprawdę bardzo potrzebuje odprężającej lektury - dzięki za ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńChyba wszyscy czasem potrzebujemy ;) Szkoda, że niewiele takich książek :(
UsuńMiłej lektury!
Zainteresowałaś. Okładka faktycznie tragiczna, ale już wiem, że warto zwrócić uwagę na zawartość:) Mam ochotę na lekką i zabawną lekturę.
OdpowiedzUsuńW takim razie ta będzie idealna. Ja sobie kupiłam jakieś stare wydanie z normalną okładką i pożółkłymi stronami, nie będzie straszyć ;)
UsuńKsiążkę tę miałam kilka lat na półce. Przeczytało ją grono moich znajomych, chwaląc ją pod niebiosa, ale ja, człowiek odkładający wszystko na później nie przeczytałam jej, co więcej puściłam ją w świat, teraz zastanawiam się czy dobrze zrobiłam...
OdpowiedzUsuńOj, to był zdecydowanie błąd! Mam nadzieję, że ją odzyskasz :)
UsuńOkładka jak w jakimś drugorzędnym poradniku, na pewno bym ominęła :) A wydaje się ciekawe, może nie w oczywisty sposób pasujące do moich upodobań, a jednak mam wrażenie że dałabym się oczarować :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy dla kogoś bez dzieci będzie równie zabawna, ale ja się pokładałam ze śmiechu! Warto spróbować, bo to jednak rzadkość :)
UsuńA nie miałam po co wybrać się do biblioteki :) (nie prasuję już za Twoją radą wszystkiego i jest mi z tym dobrze:D :D)
OdpowiedzUsuńI słusznie!
UsuńA obiadki też gotuję sama i mrożę gotowe (zawsze mam kilka różnych), młoda zjadła chyba ze dwa słoiki do tej pory...
To i ja będę się rozglądać, mam ochotę na coś lekkiego, w końcu wiosna! Okładka faktycznie nie najszczęśliwsza, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa wiosnę w sam raz, na szczęście została mi jeszcze druga część :)
UsuńCzytałam obie części, cuda!
OdpowiedzUsuńNo właśnie, a dlaczego by sobie tego nie odświeżyć? Rozejrzę się.
UsuńCzytałam tę książkę już jakiś czas temu i nie pamiętałam zbyt dokładnie, jakie miałam wrażenia po niej, dlatego zerknęłam na Lubimy Czytać, aby przypomnieć sobie to, co o niej wówczas myślałam. Napisałam między innymi: "dla mnie zbyt chaotyczna, niektóre sceny nie mają ostatecznego zakończenia, wiele kwestii jest niedopowiedzianych..." W ogólnym rozrachunku nie było źle, aczkolwiek książka nie zachwyciła mnie tak, jakbym mogła tego oczekiwać.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, bardzo mnie zaskoczyła Twoja opinia :) Zupełnie nie zauważyłam w tej książce chaosu, być może dlatego, że moje życie wygląda mniej więcej tak samo jak życie bohaterów ;) Choć przyznaję, że ich niefrasobliwość mnie nieco irytowała. Ale widocznie trzeba mieć własne dzieci, żeby naprawdę dobrze odnaleźć się w tej książce. Ja się nie mogę doczekać drugiej części :)
Usuń