Wystrzałowe opowieści dla postrzelonych dzieciaków


Conn Iggulden, Toliny. Wystrzałowe opowieści dla dzieci
Ilustracje: Lizzy Duncan
Oprawa: twarda
Stron: 176
Wydawnictwo Świat Książki

Toliny to nie duszki! Ani elfy. Toliny to małe skrzydlate stworki zamierzkujące Szerłudkowo. Są zabawne, pomysłowe i psotne, a w ich życiu wiele się dzieje. Bo jak ma się nie dziać, skoro nie umieją usiedzieć na miejscu? Zapraszam do Szerłudkowa!

Pierwsza księga przygód Tolinów zawiera trzy opowieści: Jak wystrzelić Toliny, Iskrzak i fioletowa śmierć oraz Torbacz i Ciemne Toliny. Już po samych tytułach możemy się spodziewać, że emocji nie zabraknie, a przygody trzeba będzie zaliczyć do mrożących krew w żyłach. W pierwszej historii tylko dzięki determinacji i sprytowi uda się Iskrzakowi ustrzec wszystkie Toliny przed polującymi na nie ludźmi, a tym samym przed przerobieniem na barwnik do fajerwerków (bo kiedyś niestety sztuczne ognie nie były kolorowe). Druga historia jest jeszcze straszniejsza: młodemu Tolinowi cudem (a raczej – znowu inteligencją i sprytem) udaje się uniknąć kary śmierci za kontakty z ludźmi (bo one zawsze kończyły się kłopotami, a czasem grawitacją). W trzeciej wreszcie ten sam Iskrzak (z pomocą przyjaciół) ratuje wszystkich przed panowaniem Ciemnych Tolinów.


Wszystkie trzy historie są pełne naukowych eksperymentów, badań, poszukiwań – najpierw chemicznych, potem medycznych, wreszcie fizycznych: główny bohater jest bardzo ciekawski, a jednocześnie rezolutny i niegłupi. Są emocje, jest przygoda i napięcie, zaczątek romansu, a przede wszystkim – mnóstwo humoru, czasem wisielczego (Przyszłość malowała się ponuro, choć prawdę mówiąc, wszystko maluje się ponuro, kiedy jest się upchniętym do góry nogami w tekturowej tubie). Z pewnością nie tylko dzieci uśmiechną się podczas lektury :) Czasem tekst jest dość makabryczny, ale jednocześnie nieszkodliwy – to makabra świetnie odpowiadająca dziecięcemu poczuciu humoru (Ojciec Grzebuli wyleczył grzybicę syna poprzez odcięcie chorej stopy. Grzebula senior zalecał tę samą terapię w przypadku wrastających paznokci, łokcia tenisisty i łupieżu albo: łąki Szerłudkowa roiły się od ptaków, owadów i innych istot, które radośnie się nawzajem zjadały).

Na uwagę zasługuje styl opowieści: nie jest to język uproszczony i charaktersytyczny dla większości literatury dziecięcej. Pojawiają się raczej nieznane dzieciom słowa, narrator jest swobodny i naturalny, traktuje dzieci jak równorzędnych partnerów, a nie widać, by starał się do nich dostosować; jednocześnie wyraźnie respektuje ich poczucie humoru i zainteresowania. To niełatwa sztuka!

Jedyne, co mi się nie spodobało, to pojedyncze wtrącenia o tym, jak Toliny traktują duszki: używają ich jako chusteczek do nosa, napędu albo do czyszczenia filiżanek. Po co to? Ani to śmieszne, ani godne naśladowania w jakiejkolwiek formie, a co więcej – nie wnosi nic do fabuły.

Bardzo za to spodobały mi się ilustracje: są po prostu ładne, bez udziwnień i dizajnerskiego zacięcia, choć czasem pojawia się interesujący zabieg: rysunki tworzą jedną całość ze zdjęciami realnych przedmiotów (stosem książek, butelką). To daje bardzo ciekawy efekt i nie zostało nadużyte. Pozostałe ilustracje, duże i kolorowe, są urocze – zwłaszcza występujące gdzieniegdzie puszyste zwierzątka. A do tego na początku każdej opowieści mapka – fragment pierwszej, dużej mapy Szerłudkowa: jak w książkach fantastycznych dla dorosłych i młodzieży. Świetny pomysł!







To bardzo fajna książka dla trochę starszych dzieci (6-7 lat): żądnych przygód i oryginalnych opowieści, znudzonych już może tradycyjnymi baśniami, a może niechętnie słuchających opowieści (tak, takie też się zdarzają...). Pełna humoru i inna, chociaż niekoniecznie zawierająca jakieś głębokie przesłanie. Za to może pobudzić ciekawość lub po prostu zagwarantować trochę dobrej zabawy :)

Za książkę bardzo dziękuję Agnieszce ze Świata Książki!       

4 komentarze:

  1. Bardzo podobają mi się ilustracje! Sama książeczka sprawia wrażenie sympatycznej i mimo wszystko pogodnej opowiastki; doceniam też to, że język nie jest infantylny, a wręcz wymagający w stosunku do młodego czytelnika.:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. O Tolinach już słyszałam, ale nie wiedziałam, że mają aż tak piękne ilustracje!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydają się naprawdę fajnymi stworzonkami :))

    OdpowiedzUsuń