Dzisiaj
zupełnie inaczej. Na studiach profesor od pracy z tekstem opowiadał
nam, jak kiedyś jego podopieczni weszli do sali po zajęciach z
językoznawstwa. Na tablicy była lista nazwisk uczonych, on jednak
powiedział, że to wiersz. I analizowali go przez całe zajęcia.
Podoba
mi się pogląd, że to czytelnik wnosi sensy do tekstu, że czytanie
nie jest czynnością bierną, ale po części tworzeniem. Musi być
w tym przynajmniej część prawdy, bo inaczej te same książki
wszyscy odbieralibyśmy tak samo – tak, jak myślał o nich autor.
A przecież wiadomo, że tak nie jest. Czy więc poezję można
dostrzec wszędzie, stworzyć ją z niczego, patrząc jedynie
odpowiednio na dany tekst?
W
tym kontekście chciałabym pokazać Wam stronę, którą poznałam
kiedyś dzięki jednemu z blogów. Można na niej przeczytać
wiersze... ułożone z grzbietów książek.
Więcej
na tej stronie. Stąd też pochodzą zdjęcia.
Jak
Wam się podoba taka idea? Może uda Wam się ułożyć coś z
Waszych książek czekających w kolejce? A może to fajny pomysł na
stosiki w nowej odsłonie? :)
Aaaa, rewelacyjny pomysł! W życiu bym na to nie wpadła - no chyba tylko wtedy, gdyby moje stosikowe zdobycze same tak pięknie się ułożyły, a mnie naszło natchnienie... Trzeba spróbować!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
W takim razie czekam na Twoją twórczość :)
UsuńHa! Świetne ;) Zwłaszcza ten pierwszy sto... o przepraszam, wiersz, przypadł mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, ludzie zachwycają mnie swoją kreatywnością :)
OdpowiedzUsuńah, ci podstępni profesorowie.
OdpowiedzUsuńŚwietna strona! A stwierdzenie, że czytelnik jest po części "twórcą" tekstu - jak najbardziej prawdziwe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mimo, że za poezją jako taką nie przepadam, to jednak przyznaję, że ta forma przekazu, za pomocą tytułów książek, jest bardzo interesująca :)
OdpowiedzUsuń