Daniel
Ange, O radości
Wydawnictwo
Promic
Daniela
Ange (ur. 1932), zakonnika i autora wielu tytułów omawiającego różne kwestie wiary, już kiedyś przedstawiałam –
jego książka poświęcona modlitwie bardzo mi się podobała. Z
entuzjazmem sięgnęłam więc po kolejną, O radości – trudno o
lepszy temat na szare listopadowe wieczory!
Nowa
książka zakonnika jest zupełnie inna niż poprzednie, i on sam o
tym mówi już na samym początku. Zdecydował się tym razem oddać
głos innym: świętym, przełożonym Kościoła, wiernym, młodzieży,
sam usuwając się na drugi plan, raczej scalając przytaczane słowa,
podsumowując je i krótko komentując, niż rzeczywiście pisząc
książkę. Podobną formę miała Łaska chwili obecnej i już wtedy
przyznałam, że ciężko mi się trawi takie zlepki cytatów: mam
wrażenie chaosu, a czytanie więcej niż kilku stron na raz mija się
z celem, bo treści jest po prostu za dużo. Tym razem było niestety
tak samo: o wiele bardziej podobało mi się, gdy Daniel Ange omawiał
kolejne tematy własnymi słowami, prostym językiem, z
charakterystycznym dla siebie entuzjazmem i szczerością. Entuzjazmu
w tej książce może i nie brakuje, ale zabrakło w niej tej
lekkości, które mnie ujęła w Modlitwie. Oddechu życia.
Książka
jest podzielona na trzy części, przy czym zdecydowaną większość
stanowią dwie pierwsze: "Radość u źródeł" oraz
"Ogrody, w których kwitnie radość". Bardzo się od
siebie różnią: pierwsza jest mocno teoretyczna i według mnie
trochę nudnawa, tutaj szczególnie męczyła mnie ilość cytatów i
rozważań o naturze radości.
Druga
za to była naprawdę ciekawa, zawierała więcej konkretów –
przykładów, sposobów przeżywania radości, wszystko było
zakorzenione w życiu poszczególnych ludzi. Padło tu wiele mądrych
i inspirujących zdań, cytaty mniej rozbijały treść, łatwiej mi
było poczuć w tych słowach autentyczną radość. To tutaj autor
podkreśla wagę życia teraźniejszością (co nie znaczy odcinania
się od przeszłości!): Na autostradzie spoglądanie w lusterko
wsteczne może być kwestią życia, ale utkwienie w nim oczu byłoby
zabójcze (...). Kto zamyka się w swojej przeszłości, zamyka się
w pokoju z zatrutym powietrzem, pisze o wykorzystywaniu chwili
i traktowaniu czasu jako daru, a nie należnego nam dobra, które
wiecznie nam ucieka: Czas nie ucieka, lecz jest mi w każdej
chwili ofiarowany. To nie minuta uciekająca nieubłaganie, lecz
minuta nieustająco dawana. Ta nowa chwila, mógłbym jej nigdy nie
poznać. Być już poza czasem. Teraźniejszość jest mi dana za
darmo – tak niewiele, a wystarczy, by całkowicie zmienić
perspektywę! Zwłaszcza dla nas, wiecznie cierpiących na "brak
czasu". Kto nie potrafi dać czasu swojemu Mistrzowi,
będzie niewolnikiem chronometru, zestresowanym, niespokojnym,
podekscytowanym. Myśląc, że spętał czas, jest nim opętany.
Myśląc, że nad nim panuje, jest przez niego opanowany.
W
krótkich rozdzialikach Daniel Ange pochyla się nad kolejnymi
źródłami radości: miłością, przyjaźnią, wiernością,
czystością (czystość jako zdrowie serca, ekologia ciała – oznaczająca panowanie nad sobą przez wzgląd na
maksymalny rozwój osoby, szacunek i dla siebie, i dla drugiego
człowieka odrzucający wszelkiego rodzaju uwodzenie, przemoc,
szantaż w relacjach), pięknem – pięknem wokół i pięknem
we mnie (jakie wyzwalające słowa: jestem w istocie tylko tym,
co Bóg o mnie myśli!), prawdą, ubóstwem, braterstwem,
uwielbieniem i dziękczynieniem – bo wdzięczność pozwala
zachować radość w każdych okolicznościach. Pisze o radości
głębokiej, prawdziwej, niesamowitej i niezależnej od okoliczności.
Dla tej części warto było czytać całą książkę, choć – co
zawsze podkreślam, pisząc o książkach religijnych – każdy
takie treści odbiera inaczej i dla każdego inne słowa okażą się
wielkim odkryciem – być może dla kogoś innego pierwsza część
będzie równie ważna.
Trzecia
część, "Najważniejsza radość: radość Nieba", to w
zasadzie tylko zakończenie, kilkanaście stron, choć zakonnik
zawarł na nich kluczowe treści. A na koniec jeszcze aneks, w którym
autor wymienił kilka rzeczy, które dla niego są źródłem
nieustającej radości:
Kontemplować
wraz z mijającymi porami roku delikatny przepych dzieła stworzenia,
które wciąż pozotaje piękne, jak Bóg jest piękny na wieki:
słodka radość!
Skąpać
oczy w nowym świetle dnia, który wstaje każdego poranka, świetle
słońca, które zachodzi, migoczących gwiazd nocą: orzeźwiająca
radość!
Zachwycać
się pięknem twarzy: oblicza kobiety – podziwiać świeżość jej
młodości czy pogodną urodę jej jesieni: radość wciąż nowa!
Rozczulać
się uśmiechem dziecka do taty albo spojrzeniem mamy na jej
maleństwo: niewypowiedziana radość!
Spoglądać
na pielęgniarkę pracującą z uważnością i delikatnością, na
mamę wstającą cztery razy w nocy, by czuwać nad swoim
niemowlęciem, na rodzinę adoptującą małe upośledzone dziecko,
na harcerza pomagającego z radością: radość uwielbiająca!
Spotkać
chłopca chłopca czy dziewczynę oddających lata młodości
organizacji opiekującej się dziećmi z ulic Wietnamu czy Brazylii
albo szpitalowi dla trędowatych w Kamerunie: radość pokrzepiająca!
Towarzyszyć
młodemy człowiekowi skrzywdzonemu przez życie, w jego drodze do
uzdrowienia aż do rzeczywistego zmartwychwstania: radość
wspaniała!
Te
przykłady ciągną się przez osiem stron. Pewnie można by więcej.
Warto się zapoznać z tym tekstem, przynajmniej wybiórczo – przypomnieć sobie, że szczęście i radość nie wymagają karkołomnych zmian, czasem wystarczy otworzyć oczy i rozejrzeć się dookoła.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Promic.
***
Do zabawy z pytaniami zostałam zaproszona przez Gosię B, Agnieszkę, Missy i post meridiem. Jako że pytań wyszło w sumie 44, pozwoliłam sobie część z nich opuścić, mam nadzieję, że nikt się nie obrazi ;) Jak dotrwacie do końca, to gratuluję:
Czy
Twoja praca sprawia Ci radość?
Zdecydowanie
tak.
Gdybyś
mogła się cofnąć w czasie to do którego momentu byś wróciła?
(chodzi o liczbę lat)
Do
gimnazjum.
Czy
jesteś szczęśliwa?
Tak
:)
Gdzie
lubisz spędzać wolny czas?
Chyba
najbardziej w domu, w ciszy i spokoju :)
Masz
takie dni, kiedy chciałabyś się znaleźć na bezludnej wyspie?
Pewnie.
Ja w ogóle jestem stworzona do życia na bezludnej wyspie.
Czytanie
– fotel czy kanapa?
W
zasadzie jedno i drugie, ale częściej ląduję na kanapie.
Najstraszniejsza
książka jaką przeczytałaś to...
Taka, że się bałam? Te trzy thrillery które przeczytałam w swoim życiu
nie zrobiły na mnie wrażenia. Ale potrafię wymienić kilka, od
których interpunkcji i składni włos się jeży na głowie...
Najśmieszniejsza
książka jaką przeczytałaś to...
Moja
siostra jest specjalistką od śmiania się na głos przy czytaniu,
mi jakoś nic specjalnego nie przychodzi do głowy.
Ile
czasu dziennie spędzasz przed komputerem?
Bardzo
dużo niestety, pracuję nad tym :)
Najbardziej
radosne wspomnienie?
Chyba
ślub :)
Co
chciałabyś osiągnąć?
Chciałabym
razem z Mężem dożyć pięćdziesiątej rocznicy ślubu :)
Czego
się boisz?
Fizycznego
bólu.
W
jakim miejscu najbardziej lubisz czytać?
Wszystko
mi jedno, ważniejsze, co czytam, a nie gdzie :)
Czego
nie lubisz?
Bardzo
wielu rzeczy :) Używania słów, których znaczenia się nie zna
("bynajmniej"), tłumów, wątróbki i owoców morza,
hałasu, mrozów i upałów, głupoty...
Książka
papierowa czy e-book?
Zależy
od książki (bardzo grube zdecydowanie wolę w wersji elektronicznej), od tego,
gdzie czytam i co jednocześnie robię.
Ulubiona
książka w dzieciństwie i teraz?
W
dzieciństwie Dzieci z Bullerbyn, potem Ania z Zielonego Wzgórza, teraz Nędznicy.
Co
lubisz czytać przed snem?
Jak
już się kładę, to raczej nie po to, żeby czytać :)
Zakładka
czy to co pod ręką...?
Najczęściej
używam pocztówek z różnymi cytatami.
Książki
w starym czy nowym wydaniu?
Najlepiej
w tym, które ma mniej błędów. Chociaż raczej w nowym, bo stare
często mają małą i bladą czcionkę, a ja jestem półślepa ;)
Jeśli
miałabyś wybrać to horror, romans czy książka historyczna?
Zdecydowanie
książka historyczna.
Czego
najbardziej nie lubisz robić?
Bardzo
nie lubię walczyć z wrzeszczącym dzieckiem ;)
Jakiej
muzyki słuchasz?
Bardzo
różnej, łatwiej by było wymienić, czego nie słucham ;)
Masz
swój ulubiony przedmiot/pamiątkę/maskotkę z dzieciństwa?
Mam
kilka przedmiotów z dzieciństwa, ale chyba nie jakoś specjalnie
ukochane. Najbardziej chyba lalka-marynarz, która od dawna już nie
ma oczu ;)
Umysł
ścisły czy humanistyczny?
Ścisły.
Gdzie
najczęściej kupujesz książki?
W
internecie.
Nie wyznaczam już kolejnych osób, bo gdzie się nie ruszę, tam wszyscy odpowiadają na dziesiątki pytań. Wystarczy...
Zdecydowanie lepsze odpowiedzi od pytań, pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńCiekawe odpowiedzi. Ja bym wybrała horrorek:3
OdpowiedzUsuńTego typu książki pozytywnie oddziałują na czytającego więc warte są czytania. A ja mam nadzieję na tak doskonałe pozycja, gdyż tez udało mi się nawiązać współpracę z Promic, jedynym wydawnictwem do, którego odważyłam się napisać. A to ze względu na ich propozycje.)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odpowiedzi na pytania:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję;-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ze względu na te - jak piszesz - zlepki cytatów też trudno mi się go czyta (czytałam książkę o błogosławieństwach, ale nie wrzuciłam na bloga).
OdpowiedzUsuńA co do odpowiedzi na pytania - podoba mi się to o najstraszniejszych książkach. Ostatnio w pewnej popularnej pozycji zamiast "Joachim Gnilka" (niemiecki biblista) było ciągle "Joachim Glinka". Word zmienił, a ktoś oszczędził na korekcie...
Najbardziej rozradowało mnie pytanie: czy jesteś szczęśliwa ;) Cieszę się, że odpowiedziałaś: tak!
OdpowiedzUsuńSzukam właśnie dobrej książki na takie tematy i "O radości" wydaje się być doskonała... Czytając Twoją recenzję przypomniałam sobie o pewnej serii napisanej przez księdza José Luis Martín Descalzo. Jeśli lubisz czasem sięgnąć po tego typu literaturę to gorąco polecam "Dlaczego warto być optymistą" jego autorstwa:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!