Życie splecione z przypadków


Marina Mayoral, Smutny to oręż, co nie broni się słowem
Wydawnictwo Muza, seria Salsa

Marina Mayoral (ur. 1942) to hiszpańska pisarka, absolwentka filologii romańskiej, profesor literatury. Wśród napisanych przez nią książek polskiemu czytelnikowi znane są między innymi Utajona harmonia, Życie oddać i duszę, Jedno drzewo, jedno pożegnanie.

Smutny to oręż, co nie broni się słowem to minipowieść. Dwunastoletnia Harmonia i sześcioletnia Rosa zostają umieszczone w sierocińcu, podczas gdy ich rodzice angażują się w hiszpańską wojnę domową. Niedługo potem dziewczynki odpływają promem do ZSRR, gdzie pani Maria del Mar prowadzi dom dziecka i opiekuje się emigrantami. Czekając na mamę przed rozstaniem, Harmonia zauważa jeszcze stojącego nieopodal chłopca, Leona, który na nikogo nie czeka i pierwszy wchodzi na pokład. W nowym kraju dzieci dostają zabawki i kredki, są dobrze traktowane i szczęśliwe: jedyną rysą – czy raczej nieusuwalnym pęknięciem – jest tęsknota za rodzicami i ojczyzną. Rok później wybucha wojna, jednak mieszkańcy Związku Radzieckiego jakby jej nie odczuli: dorastają, podejmują decyzje kierunkujące ich dalsze losy, nie dowiadujemy się, żeby im czegoś brakowało... Tymczasem życie rodziców Harmonii i Rosy toczy się innymi torami i, jak to bywa w czasie wojny, wprowadza zawirowania do ich pierwotnego planu.

Książka jest cieniutka – zaledwie 130 stron. Wystarczyły one autorce, by przedstawić dobre kilka lat z życia kilkorga ludzi i nakreślić ich dalsze losy w epilogu. W trakcie lektury miałam wrażenie, że historia mocno na tym ucierpiała: ciekawe losy ciekawych osób giną w podsumowujących akapitach niczym z baśni albo historii przekazywanej ustnie: Mijały lata i każdy z bohaterów tej opowieści powoli podążał własną drogą, wyznaczaną zarówno przez zewnętrzne okoliczności, jak i przez jego świadomo wybory. Żałowałam, że nie mogę lepiej poznać bohaterów, bo były to ciekawe, wzbudzające sympatię postacie: dzieci nad wiek dojrzałe, a jednak nadal postrzegające świat po swojemu; walczące o swoje szczęście na drugim końcu świata, nadal umiejące się cieszyć życiem, choć przecież okaleczone wojną.


Miałam sporo zastrzeżeń do stylu autorki. Momentami wypowiedzi bohaterów wpadały w przesadnie patetyczny ton. Innym razem nie mogłam się oprzeć wrażeniu, jakoby autorka kierowała swoje słowa do dzieci, na przykład w trzech zdaniach z rzędu podkreślając, że Rosja sowiecka należała wówczas do wrogów Hiszpanii, a zatem wszystko, co się z nią wiązało, mogło się okazać niebezpieczne. Nie podobały mi się wrzucone gdzieniegdzie frazesy, dotyczące na przykład religii – muskające jedynie jakieś zagadnienie, zupełnie niepotrzebnie je sygnaluzujące i zaraz porzucające: bez uzasadnienia, bez argumentów, bez potrzeby. Czasem było infantylnie, czasem zbyt potocznie. Drażniły mnie też wielokrotnie powracające znaki, przeczucia, zbiegi okoliczoności i przypadki, których na tych stu trzydziestu stronach czeka nas stosunkowo dużo. Kilkakrotnie pojawia się sytuacja, w której bohaterowie mijają się o kilka chwil. Mniej rozgarniętym czytelnikom autorka postanowiła wyłożyć swoją filozofię wprost, kończąc jeden z rozdziałów doniosłą prawdą, że w życiu ludzi ogromną rolę odgrywa również przypadek. Na ostatnich stronach jednak historia w pewnym sensie zatacza koło i część wytykanych przeze mnie rozwiązań okazuje się celowa i przemyślana, co momentalnie zmienia perspektywę patrzenia.

To książka o głębokiej siostrzanej więzi, o wojnie niszczącej najbardziej niewinnych, o przyjaźni, miłości, życiu w obcym kraju i tęsknocie za domem, o niezakopywaniu talentów i marzeniach. Relacja dziewczynek jest wyjątkowa, podobnie jak ich przyjaźń z Leonem, i to najlepsze wątki tej minipowieści: dzielna, dobra i mądra Harmonia, wesoła, urocza, przywiązana do niej Rosa, i nieśmiały, cichy, inteligentny chłopiec tworzą wspólnie swoją oazę w obcym kraju. Inne wątki też zasługują na uwagę: czasem na jednej stronie udaje się pisarce zawrzeć obraz ujmujący ludzkie uczucia i postawy w sytuacjach granicznych. Mimo skromnej objętości, to lektura pełna emocji.

Chociaż historia porusza trudne tematy, jest w niej ból rozstania, wygnanie, śmierć – ma jednak pozytywną wymowę, budzi nadzieję i pozostawia dobre wrażenie – zwłaszcza gdy z ulgą dostrzegamy, że autorka jednak potrafi pisać, a konstrukcja opowieści jest jej zamierzeniem, a nie nieudolnością. Dobra lektura na jeden wieczór.

Moja ocena: 6/10.

P.S. Gdyby ktoś był zainteresowany, książka jest do oddania - tu.

6 komentarzy:

  1. Recenzja jak zwykle świetna. Książki nie czytałam, czeka na swoją kolej. Kupiłam jakiś czas temu w matrasie za grosze i nie mogę się do niej zabrać, ale po twojej recenzji na pewno po nią w końcu!!! sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam żadnej książki tej autorki, ale podobnie jak anetapzn kojarzę ją głównie z tego, że w pudle promocyjnym w Martasie jej powieści można wygrzebać za 2 PLN :-) Koleżanka bardzo polecała mi "W cieniu magnolii" jej pióra.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam to jakiś czas temu i powiem szczerze, że choć to nieco dziwna książka, wciągnęłam się bez reszty. Pół godziny i było po lekturze... Choć nie była zniewalająca, oceniłabym ją trochę wyżej niż Ty.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jestem całkiem przekonana do książki. Wydaje mi się, że sposób w jaki autorka opisuje historię bohaterek i jej styl nie przypadłby mi do gustu. Dlatego, chociaż lubię trudną tematykę i doceniam książki budzące nadzieję, tej raczej nie przeczytam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z książkami hiszpańskich pisarzy jest tak, że albo mnie zachwycają albo odpychają. Póki co ta mnie odpycha. Polecam :)

    OdpowiedzUsuń