Irena Landau, Kto to widział!
Oprawa: twarda
Stron: 102
Wydawnictwo Literatura
Irena Landau jest wszechstronną pisarką: odbiorcami jej tekstów są zarówno dzieci (Staszek, pies i szasonauci, Bajki babci Celiny, Zaginiona Marianna), jak i młodzież (Koszmarny narzeczony, Ciotunia z piekła rodem), a nawet dorośli (Siostry, Przeczucie). Kto to widział! to jedna z jej książek tworzących tryptyk o ważnych i poważnych problemach dzieci: pozostałe dwie to Uszy do góry! (o niepełnosprawności fizycznej) i Witaj, córeczko! (o adopcji). To książka dla starszych dzieci, bez obrazków (myślę, że dla dzieci szkolnych: młodszych – do czytania z rodzicami lub starszych – do samodzielnej lektury).
Poznajemy panią Dorotę i pana Bogdana oraz ich córki: Amelię chodzącą do piątej klasy i trzy lata młodszą Gabrysię, która jest osobą niedowidzącą. Do tego jeszcze babcia, niewidoma pani Stefa z parteru i dwóch sympatycznych chłopców – po jednym dla każdej dziewczynki ;)
Gabrysia jest bardzo niesamodzielna i dorasta w przekonaniu, że nic nie może robić: przecież praktycznie nie widzi! Nadopiekuńczy rodzice – zwłaszcza tata – nie dają jej szansy na normalne życie i tylko utwierdzają ją w tym przekonaniu, zabraniając wszystkiego i spełniając wszystkie zachcianki. Dziewczynka robi się rozpuszczona, choć jeszcze jest dobry czas, by to zmienić: tylko jak jej nie ustąpić, skoro ona taka biedna? Cierpi na tym oczywiście Amelka, która "przecież jest zdrowa, jej jest łatwiej". Rozsądna babcia próbuje przemówić panu Bogdanowi do rozsądku, jednak jej wysiłki spełzają na niczym. Dopiero kontakty z rówieśnikami i panią Stefą pokazują Gabrysi, że nie musi być życiową kaleką (w znaczeniu niezaradności), może się opiekować innymi, może wyprowadzić psa, wrócić sama ze szkoły, gotować – wszystko może! Bo czemu nie, skoro niewidoma pani Stefa potrafi, i jeszcze noworodkiem się zajmuje? (w tej kwestii odsyłam do Zapisków niewidomego taty, nie jest wcale tak różowo).
Książka bardzo mi się podobała (synek stanowczo za mały, więc na razie sama przeczytałam ;)). Bohaterowie są bardzo realistyczni: denerwują się, obrażają, mają problemy i wątpliwości, naprawdę w żadnym momencie nie miałam wrażenia, że dialogi są sztuczne – a przecież takie drętwe rozmowy spotykamy nieraz także w książkach dla dorosłych. Tu nie. Dzieci posługują się potocznym językiem, wyrażają się z właściwą im bezpośredniością. Poza tym każda z tych osób jest inna, ma własny charakter, i wyraźnie to widać: autorka bardzo duży nacisk położyła na to, by pokazać, dlaczego każdy z nich zachowuje się tak a nie inaczej; okazuje się, że nawet nadopiekuńczość Taty jest wytłumaczalna. Świetnym pomysłem było oddawanie głosu różnym postaciom, kolejno podejmującym narrację: dzięki temu dzieci mogą zrozumieć, że nie tylko ich punkt widzenia się liczy, że każdy ma swoje racje i prawo do własnych emocji; mogą spróbować postawić się na miejscu każdego z bohaterów, a przede wszystkim zobaczyć, jak myślą i czym kierują się rodzice.
Powieść Ireny Landau jest zabawna i ciekawa. Cała historia nie ma za grosz moralizotorskiego tonu dzięki temu, że największy przełom dokonuje się w rozmowie między dziećmi. Gabrysia trochę w tajemnicy przed rodzicami podejmuje pierwsze kroki na drodze do samodzielności, co nadaje im smak przygody. Jednak razem z nią dorastają także inni: rodzice uczą się dawać jej więcej swobody i walczą ze swoimi lękami, między siostrami rodzi się więź, nawiązują się nowe przyjaźnie.
To wartościowa książka, która nie tyle skupia się na problemie niedowidzących, co przedstawia go niejako mimochodem, jako po prostu obecny wokół nas. Opowiada o zwyczajnej rodzinie i pokazuje, że inny naprawdę nie znaczy gorszy. A przy tym gwaratuje sporo dobrej zabawy, jest bardzo dobrze napisana, i pokazuje, jak każdy członek rodziny inaczej odbiera tę samą sytuację, co moim zdaniem jest nawet jeszcze cenniejsze, bo uniwersalne. Książkę polecam więc każdemu, nie tylko tym, którzy w rodzinie lub najbliższym otoczeniu spotykają się z tym problemem.
Za egzemplarz bardzo dziękuję księgarni Trzy Sowy.
ciekawe czy jest w bibliotece. Muszę zobaczyć. Może przeczytam wraz z kuzynką
OdpowiedzUsuńFajnie, że są takie książki, bo jednak ludzie zupełnie nie są przyzwyczajeni do osób z niepełnosprawnością. Przypomniała mi się taka książka "Spotkanie nad morzem" - tam też była niewidoma bohaterka, ale nie pamiętam już, jak została przedstawiona.
OdpowiedzUsuńPoszukam, bo bardzo ciekawie się zapowiada.
OdpowiedzUsuń