Ojcostwo po omacku

Ryan Knighton, Zapiski niewidomego taty 

Ryan Knighton (ur. 1973) to kanadyjski pisarz i wykładowca literatury angielskiej na Uniwersytecie Capilano. Gdy miał 18 lat, wykryto u niego retinopatię barwnikową, chorobę, w wyniku której stopniowo tracił wzrok. Po dziesięciu latach życia w gęstniejących ciemnościach los postawił przed nim nowe wyzwanie: odpowiedzialność za dziecko.

Zapiski niewidomego taty mogłyby być łzawą historią nieszczęśliwego człowieka, który nie może spojrzeć na swoje dziecko. Na szczęście nie są. Nie jest to też kolejna książka typu "perypetie młodych rodziców", gdyż trudności, z jakimi zmaga się autor, są znacznie większego kalibru. Każdy, kto ma dzieci, wie, jak wyczerpująca może być opieka nad maluchem - nawet jeśli dwoje dorosłych zmienia warty. Młody tata zdaje sobie z tego sprawę i czuje się bezużyteczny - nie może wyręczyć żony w najprostszych czynnościach, co więcej, nieraz stanowi dla niej dodatkowy ciężar.

Błądzenie po omacku to stan nieobcy większości świeżo upieczonych rodziców. Jesteśmy skazani na zgadywanie, domyślanie się, zawodną metodę prób i błędów, niepewność i nieznośne poczucie niewiedzy. To wszystko nabiera zupełnie nowego wymiaru, kiedy nie mamy do pomocy wzroku, a zagubienie z metaforycznego staje się jak najbardziej realne. Mimo to Ryan Kinghton nie użala się nad sobą, nie wzbudza litości, nie pławi się w swoim nieszczęściu. Z zadziwiającym dystansem do siebie, dużą dawką humoru - niekiedy wisielczego - oraz nieodłączną ironią opowiada o swoim odkrywaniu ojcostwa. Musi sam szukać odpowiedzi na pytanie, co znaczy być tatą, gdyż wzór ojca, który wyniósł z dzieciństwa, jest w jego przypadku niemożliwy do zrealizowania. A przecież jak każdy chyba marzy, by być dla swojej córki wzorem, oparciem, nauczycielem. Dlatego walczy, próbuje, ryzykuje. I w końcu wygrywa.




Książka jest wspaniała pod wieloma względami. Kolejne opowieści są zaskakujące, zabawne, choć czasem jeżą włos na głowie. Autor ma niewątpliwie dar opowiadania. Budzi sympatię swoim podejściem do życia. Ostatecznie książka wzrusza, choć nie jest ckliwa i przeważa w niej humor. Lepiej jej atmosferę oddaje amerykańska wersja okładki, choć polskie wydanie jest piękne. Oryginał wygląda tak:


Swoimi przeżyciami autor daje nadzieję tym, dla których relacja z dzieckiem nie jest tak oczywista i nie dzieje się sama: dziecko to też człowiek, którego trzeba poznać, z którym trzeba pobyć i którego trzeba się nauczyć. Nie zawsze miłość pojawia się natychmiast i znikąd. I nie ma w tym nic złego czy niewłaściwego. Autor każe nam też wierzyć, że liczy się to, co chcemy dziecku dać, nawet jeśli nasze możliwości są ograniczone: (...) trzeba ufać swoim intencjom, skoro nie zawsze można zapewnić odpowiednie umiejętności. Pewnego dnia nasze dzieci zrozumieją, że chcieliśmy dobrze. I pokazuje, że w relacji z dzieckiem nie ma przeszkód nie do pokonania, a to, co nas przerasta, prędzej czy później mija. Jednym słowem - solidna dawka optymizmu. Młodzi rodzice na pewno nią nie pogardzą.

Zapiski niewidomego taty to książka inna, ukazująca przeżycia młodego taty z perspektywy niedostępnej większości z nas. A jednocześnie uniwersalna - bo ile razy na tej drodze kształtowania nowego człowieka przychodzi nam bezradnie rozłożyć ręce, wpadać na mury, błądzić w poszukiwaniu wyjścia i rozpaczliwie czekać na moment, w którym dziecko będzie w stanie zwerbalizować swoje potrzeby?
Książkę oceniam na 9/10 i z całego serca polecam!

A tutaj blog autora:
http://www.rknighton.blogspot.com/

1 komentarz:

  1. Świetny blog. Dwie pozycje, które tu znalazłam trafiły na moją listę prezentów, które chciałabym dostać pod choinkę:) Mam nadzieję, że Mikołaj się spisze:)

    OdpowiedzUsuń