Wspominałam już, że
fascynuje mnie kultura żydowska i osadzone w niej powieści. Kiedy
więc tylko zobaczyłam na blogu To przeczytałam notkę o Singerze
(1904-1991, nota bene dostał Nobla w 1978 roku), na wszelki wypadek
zajrzałam do katalogu biblioteki, a chwilę potem już szperałam na
Allegro. To było dobrze wydane 5 zł!
W Dworze i Spuściźnie Singer
przedstawia losy rodziny Kalmana Jakobiego, Żyda osiadłego w
Jampolu. Poznajemy ich, gdy jego najstarsza córka jest gotowa do
zamążpójścia. Kolejne kobiety opuszczają rodzinny dom, ród
rozrasta się i rozjeżdża, każdy idzie swoją drogą. To świetna
okazja do sportretowania najróżniejszych typów: są ortodoksyjni
Żydzi, są wolnomyśliciele i przechrzty; są Polacy przychylni
Żydom (choć tych raczej niewielu) i są ci niechlubnie zapisujący się na kartach powieści. Są mieszczanie,
kupcy, uczeni. Jest szalony Lucjan, jest święty Jochanan. Są
postacie oryginalne, śmieszne, odrażające, są i wspaniałe,
mądre, dobre. Jest wzruszający Azriel: szczery, zawsze poszukujący
prawdy; są cztery zupełnie różne siostry, z których każda
skończyła losem nie do pozazdroszczenia. Przebogata galeria.
Chociaż powieści ukazały się
odpowiednio w latach 1967 i 1970, od pierwszych stron narracja i
realia historyczne (okres po powstaniu styczniowym) przywodzą na
myśl najlepsze polskie powieści pozytywistyczne: grube,
szczegółowe, mocno osadzone w rzeczywistości. Zresztą i
społeczność ta sama, tylko w odwróconych proporcjach, bo tym
razem Żydzi znajdują się na pierwszym planie i czytelnik przyjmuje
ich perspektywę.
Zaraz potem przypomina się Skrzypek na
dachu – Tewje na pewno świetnie by się dogadał z
Kalmanem, bo mimo różnicy majątkowej połączyłaby ich
troska o wydanie za mąż czterech córek. Zresztą w wyborach
dziewczyn można dostrzec sporo analogii. Miałam też luźne
skojarzenia z cudownym Meirem Ezofowiczem (polecam gorąco!), poza
ogólną atmosferą niektórzy bohaterowie przypominali mi postaci
Orzeszkowej. Na marginesie zauważyłam, jacy oni wszyscy byli dla
siebie grzeczni: nawet wobec tych, których nie mogli ścierpieć.
Prawdziwy balsam dla duszy w epoce chamstwa!
To porządna wielowątkowa powieść.
Wiele odrębnych losów, wiele relacji, wiele miejsc, problemów,
środowisk. Zaczyna się jeszcze dość skromnie, ale w drugim tomie poszczególne historie się rozbiegają, robi się coraz ciekawiej, różnorodniej, a
jednocześnie rośnie przywiązanie do bohaterów, choć trudno tu
kogoś lubić bez zastrzeżeń. Bo w powieści Singera jest jak w
życiu: przy bliższym poznaniu zaczynamy dostrzegać wady. A ludzi
bez wad nie ma.
Wszyscy bohaterowie usiłują odnaleźć
swoje miejsce w ówczesnym świecie: balansują między własną, żydowską kulturą a przeważającą chrześcijańską; między
pociągającą nauką a odwieczną wiarą; między nowoczesnością a
tradycją. Każdy z nich ma swój sposób radzenia sobie z tym
napięciem i śledzenie zmagań tych pojedyczych ludzi jest naprawdę
fascynujące.
W tle pojawiają się wszystkie ważne
sprawy epoki: przede wszystkim, z wiadomych względów, antysemityzm,
ale też rozwój nauki (znów medycyna! uwielbiam te wątki), zgłębianie tajników
ludzkiej psychiki (szaleństwo; tu ciekawe spostrzeżenie: Szatan
przybrał nowe imię – nerwy. Nasi dziadkowie i babki nie chorowali
na nerwy), rewolucja, emigracja (Ameryka! Bo Zmienić miejsce to
zmienić los). Unikając rozwlekłych opisów (tak mi się wydaje,
ale ja jestem niewrażliwa na tego typu dłużyzny – do dziś nie rozumiem upiornej legendy Nad Niemnem) Singer serwuje
nam dokładny i interesujący obraz żydowskiej społeczności z jej
specyficznymi zwyczajami, tradycjami, sposobem myślenia. W drugim
tomie bohaterowie powoli zaczynają umierać i każdy z nich musi
się po swojemu zmierzyć ze śmiercią: w tym momencie najlepiej
przedstawia się ich system wartości i przekonania.
Singer nie waha się krytykować
swojego otoczenia, jednak w ostatecznym rozrachunku powieść
okazuje się wielką pochwałą wspólnoty żydowskiej. Być może
dlatego autor nie boi się wytknąć błędów i zacofania w
niektórych kwestiach – bo wie, że jako całość środowisko i
tak się obroni.
W powieści o Żydach nie mogło
zabraknąć Boga. Choć przez większość czasu wydaje się, że
pozostaje On na marginesie wydarzeń, w istocie jest inaczej.
Szukając swojego miejsca, bohaterowie stawiają też pytania o
wiarę, bo człowiek wciąż musi poszukiwać Boga. Cała historia
ludzka to jedno wielkie poszukiwanie Boga. Pod tym względem
najciekawszą i najważniejszą postacią jest Azriel: on pierwszy
wybiera drogę nauki (Jestem lekarzem, nawiązałem romans. Cóż
może być bardziej światowego?), przeciwstawia się tradycji, ma
odwagę stawiać pytania, ale on też ma odwagę przyznać, że w
swoich poszukiwaniach poszedł za daleko i zbłądził: Mogę
zaprzeczać istnieniu Boga, lecz nie mogę przestać być Żydem,
chociaż te słowa mogą brzmieć sprzecznie i dziwnie. W
rozmowach, w rozważaniach bohaterów jest mądrość starych ludzi,
prostota, szczerość poszukujących prawdy. Recepta na dobre życie.
– Nie czyń nic złego.
– Czy to wszystko?
– To bardzo wiele.
W większości Dwór i Spuścizna to po
prostu dobrze napisane, wciągające powieści obyczajowe osadzone w
przeszłości. Pod koniec jednak okazują się piękne. Dzięki ostatnim stronom całe dwa
tomy zyskują nową jakość i nabierają większego znaczenia.
Ostatnimi laty Azriel przywykł
wykrywać u wszystkich objawy neurastenii, histerii lub po prostu
chronicznego niezadowolenia. Powszechnie ujawniał się brak
opanowania i pycha. We wszystkich spojrzeniach malowały się skutki
doznanych zawodów, niezaspokojonych ambicji, niespełnionych
namiętności. Ludzie zdawali się stale niesyci dóbr materialnych,
wiedzy albo miłostek. Doszedł do wniosku, że taka jest natura
ludzka (…).
W Marszynowie panowała radość. Oczy
ludziom błyszczały, policzki płonęły. Chwała boża niewątpliwie
zstąpiła na tych Żydów uczonych w Talmudzie i uczniów szkół
chasydzkich. Azriel nie rozpoznawał u nich objawów niepewności,
zbytniego pobłażania sobie, zniecierpliwienia (…). To, co
widział, całkowicie przeczyło istniejącym poglądom naukowym.
Siła wspólnoty i pradawnej wiary, wartość tradycji stanowią niezaprzeczalne dobro i pozwalają pogodnie trwać w zmiennym świecie. Tu jest prawda. Tu jest
radość. Tu jest życie. I Singer budzi tęsknotę za tym życiem.
– Zostać tutaj.
– Na jak długo?
– Na tysiąc lat.
TO może być ciekawe!
OdpowiedzUsuńJest, jest :)
UsuńOstatnio te książki wpadły mi w ręce, ale nic z tym faktem niestety nie uczyniłam... :( Jak widać warto to zmienić. Tym bardziej, że nie miałam jeszcze do czynienia z żadną książką związaną z tematyką Żydowską w czasach przed II wojną światową.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Faktycznie tak właśnie najczęściej się kojarzy tematyka żydowska z literaturze. A powieści osadzone we wcześniejszych wiekach są wspaniałe!
UsuńJak dawno już nie sięgałam po Singera. "Sztukmistrz z Lublina" to moja ulubione dzieło tego autora.
OdpowiedzUsuńNa razie czytałam tylko te dwie, ale na pewno sięgnę po jeszcze inne.
Usuń