Trylogia po raz ostatni


No i nie mogło być tak pięknie. Trzeci tom bardzo się różni od dwóch pozostałych. Wydarzenia rozgrywają się na Ziemi (nuuudaa), powieść jest dwa razy grubsza niż poprzednie części, Ransom pojawia się dość późno, a całość... rozczarowuje.


Wbrew podtytułowi, powieść przypomina wszystko, tylko nie baśń (podtytuł brzmi: Współczesna baśń dla dorosłych). Początek fajny, bo w zasadzie mamy zwyczajnych angielskich bohaterów z połowy ubiegłego wieku. Obyczajowa fabuła szybko jednak przechodzi w sensacyjną: nowa postać pierwszoplanowa, Mark, wikła się w wątpliwe interesy środowiska akademickiego. W tym samym czasie jego żona, pozostawiona sama sobie i udręczona okropnymi snami, trafia do ludzi z przeciwnego stronnictwa. Ale konfrontacja będzie dotyczyć samego Dobra i Zła, a nie dwojga maluczkich. Czy Ransomowi uda się ocalić Ziemię, jak ocalił Perelandrę?

Co mnie rozczarowało? Poprzednie światy były piękne i fascynujące, ten – po prostu brzydki. Ziemia zniszczona złem, zatruta, zdominowana przez ludzi opętanych – jeśli nie w sensie duchowym, to przynajmniej opętanych żądzą zysku i chorymi wizjami sterylnej planety bez życia innego niż ludzkie (wyselekcjonowane). Dłużyły mi się rozdziały, w których towarzyszyłam Markowi: polityka, sterowanie opinią publiczną, jakieś wewnętrzne hierarchie, spiski – nudzą mnie takie sprawy. Nie wzbudziły mojej sympatii zwierzęta wyraźnie lubiane przez pozytywnych bohaterów (zwierzęcych bohaterów toleruję tylko w książkach Krzysiula i Tanuli). No i najgorsze ze wszystkiego – wskrzeszenie Merlina! Z jednej strony rozumiem (do pewnego stopnia) wizję Lewisa, z drugiej – ręce mi opadły, kiedy śledziłam ziszczenie się tej wizji na kartach powieści. Zupełnie mnie to nie przekonało i najbardziej zaważyło na mało entuzjastycznej ocenie.

Oczywiście nie było tragicznie, powieść mimo wszystko ma wiele dobrych stron. Bardzo ciekawy jest proces uzależniania się Marka od nowych przyjaciół – to dobry kawałek psychologicznej prozy. Jest też kilka cennych myśli i ładne zakończenie. Może nie jest to imponująca lista, ale mimo wszystko czytało się dobrze, zwłaszcza te zwyklejsze rozdziały: Jane wzbudziła moją sympatię i choćby dla niej samej mogłabym przeczytać powieść do końca.

Po dwóch tygodniach – bo tyle mniej więcej minęło od czasu, kiedy skończyłam czytać trzeci tom – oceniam Tę straszną siłę neutralnie. Nie była to czytelnicza trauma, ale biorąc pod uwagę jej grubość, mogłam sobie darować. Bez tej części dwie poprzednie wcale nie wydawałyby się niedokończone, za to ogólne wrażenie byłoby o niebo lepsze.

Moja ocena: 5/10 (planowałam 6, ale po czasie niestety pozytywne wrażenia zbladły, a negatywne pamiętam wciąż tak samo dobrze).
Ale koniecznie czytajcie dwie poprzednie części! Jeśli przegapiliście recenzje, zapraszam tu i tu


C. S. Lewis, Ta straszna siła (Współczesna baśń dla dorosłych)

Wydawnictwo Media rodzina

Znajdziesz mnie też na Facebooku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz