styczeń-luty* 1970
Nie oddzielam wiary od Kościoła. Liturgia to jest to, co najbardziej wzrusza mnie w religii. To znaczenie, jakie nadaje się gestom i słowom. Rodzaj poezji, którą odrzucają tylko głupcy.
*
Ta data [13 stycznia] jest dla mnie bardzo ważna. Wielkie światło. Nie wiedziałam, że będę to jeszcze przeżywać.
*
Moim zadaniem jest odbudować świat - po końcu świata.
*
Największą udręką, ale też sensem i zasadą życia, jest nieustanne przezwyciężanie inercji. Ciągle trzeba wykuwać wszystko z biernej materii.
Ruszyć tę bryłę świata, ciągle - ruszyć tę bryłę...
*
Powszedni dzień trzeba przeżywać tak, aby nie zostawiał w nas osadu przeciętności, aby nie zaćmić blasku bijącego od wnętrza, który jest największym darem, jaki można tu otrzymać.
*
Modlę się słowami. Modlę się wierszami. Chciałabym się nauczyć modlić oddechem, snem i bezsennością, miłością i wyrzeczeniem.
Modlę się śniegiem, który sypie za oknem.
Modlę się łzami, które płyną ciągle.
*
W poddaniu się odwiecznym gestom kościelnego nabożeństwa jest odrzucenie pychy osobności, podanie rąk pokoleniom, łączność z tymi, którzy przed nami cierpieli, modlili się i umierali.
*
W słowach jest zarozumialstwo. I w każdej wiedzy. Teraz chwalę Boga tylko przez łzy. Po trzydziestu latach błądzenia wracam z jedynym majątkiem - całym workiem łez.
*
Krótkie radości. Krótkie bóle. Nawet nie nadążamy ich do dna wyczerpać.
*
Wszystko, czego doznaję, jest niezasłużonym przywilejem. To właśnie jest łaska. Myśleć, że nic mi się nie należy.
*
Wyrzec się rozpaczy, to wyrzec się człowieczeństwa.
Ale musimy w pewnym stopniu wyrzec się człowieczeństwa.
*
Dobijam się do światła jak ćma. To moja modlitwa.
*
Idę po zabłoconej ulicy. Mży deszcz. Ciemno. A ja mam w sobie światło.
*Wydzielam coraz mniejsze okresy, bo coraz więcej notatek przypada na jeden rok.
Piękne. Pod wieloma mogłabym się podpisać.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze do doświadczeń Kamieńskiej nie dorastam, ale jej myśli są mi bardzo bliskie.
Usuń