Dawno nie było, więc dzisiaj... seria OQO! Tęskniliście? :)
Trzy świnki jak trzy świnki, historia
znana i bez specjalnych modyfikacji, choć, uwaga! nie ma tu żadnego moralizowania i wartościowania (pierwsza świnka była leniwa i zła i tak dalej). Tutaj narrator
ogranicza się do faktów: Pierwsza świnka
pracowała mało i zbudowała dom ze słomy; ufa dziecku i wierzy, że ono samo potrafi wyciągnąć wnioski. Za to wilk jest dość
zabawną postacią – wyleguje się w hamaku z gazetą, gdy świnki
pracują, wygląda jak wymoczek po kilku próbach zdmuchnięcia
trzeciego domu... Na niemal każdej stronie wywołuje uśmiech.
Najbardziej spodobały mi się rysunki
Helgi Bansch, a szczególnie wykorzystanie w grafice zadrukowanego
papieru – na kawałkach drewna i drzewach widać czcionkę. Bardzo
ciekawy efekt! Na ostatniej stronie końcowe zdania też są jakby
wklejone – można by pomyśleć, że zaklejono inne (może gorsze?)
zakończenie. W ogóle wprowadzenie takich drukarskich elementów
daje ciekawe pole dla nowej interpretacji i od razu wprowadza
dodatkowy dystans, sygnalizuje grę z czytelnikiem i symboliczność
całej historii. Uwielbiam takie drobiazgi!
Mądrzy
ludzie (na przykład Bruno Bettelheim,
którego Cudowne i pożyteczne od kilku lat planuję przeczytać) twierdzą,
że to bardzo ważna bajka, a my twierdzimy, że to opracowanie jest
świetne. Gorąco polecamy Trzy świnki w wersji OQO!
Raquel
Méndez,
Trzy świnki
Ilustracje: Helga Bansch
Oprawa: twarda
Stron: 32
Wydawnictwo Tako, OQO
Znajdziesz mnie też na Facebooku
Świetny pomysł na ilustracje, myślę, że dla dziecka może być inspirujące. Nie wspominając o rodzicach;)
OdpowiedzUsuńNo i miło wreszcie zobaczyć coś nowego, jak się czyta czternasty raz tę samą, doskonale znaną historię ;)
UsuńPodobają mi się ilustracje w tej książeczce :)
OdpowiedzUsuńPiękne wydanie i piękne ilustracje - znowu mi zrobiłaś dylemat, co kupować rodzinnym maluchom :) Co do "Cudowne i pożyteczne" - czytałam na studiach przy okazji psychologicznego eseju o "Czerwonym Kapturku" - perełka! Przeczytaj koniecznie :)
OdpowiedzUsuńJa sama mam takie dylematy, na szczęście większość pożyczam z biblioteki i po miesiącu wałkowania oddaję z ulgą ;)
UsuńEch, no właśnie, przymierzam się i przymierzam, ale u mnie w bibliotece nie ma, więc musiałabym kupić. A to pewnie nie tak prędko...
Tak, to wydanie "Trzech świnek" jest rewelacyjne! Nie wiem kto je bardziej lubi ja czy dzieci ale mamy na naszej półce, z czego bardzo się cieszę! ;-)
OdpowiedzUsuńMy prawie wszystko mamy z biblioteki ;) Na szczęście z nowościami nie ma problemu, wszystko jest, tylko często trzeba rezerwować. Ale większość oddajemy, pożyczamy znowu i tak w kółko :) Za świnkami już trochę tęsknię, teraz mamy z tej serii "Jasia i Małgosię" i też bardzo nam się podoba.
Usuń