Grunt to stawiać sobie wyzwania! Dlatego kiedy młody czytelnik ziewa już przy prostych książeczkach z etapu pierwszego (bądź zna je na pamięć), warto podsunąć mu odrobinę trudniejszą lekturę. Czyli wskakujemy na poziom 2.
Tym razem autorzy mieli łatwiejsze zadanie, bo książeczki są trochę grubsze (48 stron, a nie 32) i przede wszystkim na jednej stronie są dwa, często trzy zdania (w sumie 800-900 słów, podczas gdy na poziomie 1 było ich zaledwie 150-200) - przy odrobinie gimnastyki można więc zmieścić całkiem sensowną fabułę. Zasady są takie same: duża czcionka, wyrazy zawierające jedynie podstawowe głoski, a przede wszystkim - ciekawa treść, która wynagrodzi trud składania literek.
Mieliśmy okazję przyjrzeć się Robotowi Robertowi oraz Tytusowi w cyrku. Dwie zupełnie różne książeczki. Pierwsza będzie świetnym ćwiczeniem dla dzieci, które mają problem z wymową r, bo Robert to robot od brudnej roboty. Codziennie sprząta całą wielką fabrykę robotów. Pewnego dnia ma dość i ucieka na wakacje pod palmami, informując dyrektora Polikarpa, że wróci, gdy fabryka będzie czysta. I jak tu nie zarosnąć brudem? Historia jest zabawna, roboty fajne i ciekawe, ilustracje Emilii Dziubak - fantastyczne. Jedynie niektóre zdania mi zgrzytały, na przykład: Za oknem muzykowały skowronki oraz inne ptaki. Brzmi jak z elementarza. Na szczęście to wyjątek, a nie reguła.
Do Tytusa Joanny Olech nie mam natomiast żadnych zastrzeżeń - urzekł mnie od początku do końca. Cudowne zderzenie nowego i starego: detektyw Tytus w uroczym fartuszku piecze elegancki tort; obok esemesa pojawiają się takie staroświeckie słowa, jak "ladaco" i "ancymonek" i "basta"; wartką akcję uzupełniają proste, czarno-białe rysunki z dodatkiem bladych odcieni żółtego i niebieskiego. Dzieje się od pierwszej strony: Zorro wyszedł po cukier i nie wrócił. W takiej sytuacji pomóc może tylko dobry detektyw!
Oczywiście są też naklejki. Po sześć w każdej książce. Moim absolutnym faworytem jest mistrz sprzątania. Chyba sobie gdzieś przylepię :D Bo dzieciom się raczej nie przyda...
Polecam wszystkim, którzy jeszcze nie polubili czytania :) Bo tych, którzy lubią, zachęcać nie trzeba, prawda?
Ilustracje: Emilia Dziubak
Joanna Olech, Tytus w cyrku
Oprawa miękka, książki z naklejkami
Stron: 48
Wydawnictwo Egmont
Znajdziesz mnie też na Facebooku
Za książki dziękujemy wydawnictwu Egmont.
Mam trochę mieszane uczucia, jeśli chodzi o tę serię:). Młoda czytelniczka walczyła z nią przez jakiś czas, po czym stwierdziła, że większość "jest głupia", a ona woli zwykłe książki. Uczyła się literek od razu z dwuznakami, a ich brak jednak jakoś wyjaławia tekst, właśnie przy Tytusie (czytała "Tytus detektywem") bylo to mocno odczuwalne.
OdpowiedzUsuńP.S. Z 2 poziomu spodobała się tylko "Walizka pana Hanumana"
Hmm, a ile ma lat? Bo fabuła faktycznie jest prosta, raczej dla pięcio- niż ośmiolatków, ale mimo wszystko wydaje mi się fajna do samodzielnego czytania. W praktyce jeszcze nie mieliśmy okazji sprawdzić :) A w trzecim poziomie są już dwuznaki :)
UsuńW tej chwili 5 i 3/4. Tytus był czytatny, a raczej piłowany zimą. Może trochę popadł tez tym "staropolskim" słownictwem:). Człowiek z trudem sylabizuje, a tu wyskakują mu takie kwiatki jak "zacna familia":).
UsuńHehe :) To chyba jeden z tych przypadków, kiedy praktyka zupełnie rozbiega się z teorią ;) Mi się podobały stare słowa! Ale rozumiem, że dzieci mogą mieć inne zdanie ;)
UsuńAkurat ostatnio zachwycałam się ilustracjami Emilii Dziubak na jej blogu i ten robot ujął mnie totalnie! A do tego, skoro jest to opowieść o SPRZĄTANIU (sprzątanie jest dla mnie bardzo ważkim elementem codzienności), to właśnie sprawiłaś, że któryś z rodzinnych chłopaków dostanie "Robota Roberta" przy następnej okazji :D
OdpowiedzUsuńJa w ogóle uwielbiam jej ilustracje! Pożyczalscy, Uśmiech dla żabki, Gratka dla małego niejadka... Wszystkie bym chciała :)
UsuńU mnie sprzątanie z konkretnego, efektywnego działania zmieniło się wraz z dziećmi w niekończącą się opowieść...
Znamy już tę serię i bardzo nam się podoba.
OdpowiedzUsuń