Miałam tych opowiadań nie recenzować,
bo zaczęłam je czytać wieki temu, a skończyłam niedawno. Nie
chciałam też po raz kolejny pisać, że to „przejmujące“, że
bohaterowie są „tacy prawdziwi“, a portrety „wiarygodne“ i
„świetnie przedstawione“. Ale nie mogę o nich nie wspomnieć, bo to najlepsze
opowiadania, jakie czytałam od dawna. Wiem, że teraz każdy mdleje
na widok kolejnego tomu Munro – ale ja przeczytałam dwa jej zbiory
i te podobają mi się bardziej. Zdecydowanie.
Na okładce jest napisane, że zbiór
zawiera wszystkie opowiadania Capote'a, począwszy od świetnego,
króciutkiego Te ściany są zimne, napisanego w 1943, a więc gdy autor miał zaledwie dziewiętnaście lat, a skończywszy na roku 1982, czyli
niedługo przed jego śmiercią – choć nie chce mi się wierzyć, że
to wszystko. Czterdzieści lat szlifowania stylu, doskonalenia
warsztatu, obserwacji – chociaż już te wczesne teksty zachwycają.
Do niektórych motywów autor wraca kilkakrotnie, przedstawiając
tych samych bohaterów jakby w alternatywnych światach. Inne z kolei
pojawiają się jedynie na chwilę, jako kolejny element mozaiki.
Oszczędny styl przypomina Munro, ale
treść jest znacznie ciekawsza, bardziej różnorodna i uniwersalna
(bo ostatni tom Munro, który czytałam, był o miłości). Każdy
tekst jest wart uwagi. Gdyby nie daty przy tytułach, nigdy bym nie
powiedziała, że niektóre mają już siedemdziesiąt lat.
Z powodów, które wymieniłam na początku, nie będę się rozwodzić nad postaciami, psychologią,
zdolnością ujmowania sytuacji. Tym razem krótko: warto przeczytać.
Na koniec jeszcze – sława otaczająca
Capote'a sprawia, że nigdy nie chciałabym go poznać osobiście. I
mam wrażenie, że te opowiadania pisał jakby inny człowiek. A gdy
sobie to uświadamiam, jeszcze lepiej widzę, jak niesamowite są te
teksty. Na pewno przeczytam też Harfę traw i Inne głosy, inne
ściany.
Moja ocena: 9/10.
Truman Capote, Te ściany są zimne i
inne opowiadania
Wydawnictwo Świat Książki
Znajdziesz mnie też na Facebooku
Mnie Capote intryguje, a nie czytałam żadnej z jego książek. Widziałam bardzo dobry film "Capote", który przybliżył mi sylwetkę pisarza i, oczywiście, najbardziej po seansie chciałam przeczytać "Z zimną krwią":)
OdpowiedzUsuńFilm też widziałam, ale właśnie mnie jakoś wcześniej nie ciągnęło. Teraz zmieniłam zdanie :)
UsuńKupię mężowi na urodziny. On zachwyca się opowiadaniami Czechowa.
OdpowiedzUsuńBardzo proszę :) Mam nadzieję, że się spodobają!
UsuńCzasami też wydaje mi się, ileż można się zachwycać tymi samymi słowami, że głębokie, że świetny język, że poruszające, że erudycja, że .... ale z drugiej strony szkoda pominąć milczeniem coś, co tak nas zachwyciło, że chciałoby się podzielić emocjami i wrażeniami. Ja w każdym razie, mimo niechęci do opowiadań czuję się zachęcony twoim wpisem. Nazwisko obiło mi się o uszy, lecz znajomosci nie zdążyłam zawrzeć.
OdpowiedzUsuńO, i to właśnie chciałam zrobić :) Zachęcić bez powtarzania się :)
UsuńCieszę się, że spodobały Ci się opowiadania Trumana Capote'a. Dla mnie one są magiczne. Z jego książek najmniej podobała mi się "Inne głosy, inne ściany", być może nie zrozumiałem jej dobrze. Masz rację, że to pisał jakby inny człowiek. Capote lubił być dusza towarzystwa, lubił uznanie i sławę, przyjaźń celebrytów i show biznesu. Sprawa jego najlepszej książki "Z zimną krwią", nowego typu, gdzie zaprzyjaźnił się z jednym z morderców, miała bardzo duży wpływ na niego, potem już nic nie napisał, popadł w alkoholizm, roztył się. Dzisiaj nie jest już tak popularny, a szkoda.
OdpowiedzUsuńNo i właśnie ta najgłośniejsza książka mnie jakoś zupełnie nie ciągnie. Swoją drogą to bardzo ciekawe co piszesz - pod wpływem tej książki, tej znajomości tak się zmienił?
UsuńTak. Bardzo to przeżył. Był gejem, być może zakochał się w jednym z morderców, w każdym razie zaprzyjaźnił, rozumiał go bo mieli podobne problemy w dzieciństwie, syndrom odrzucenia. Chciał bardzo dużo dla niego zrobić, a w końcu wziął udział w egzekucji. Polecam Ci świetny film "Capote", a także biografię napisaną przez Geralda Clerke'a. Capote był ciekawym człowiekiem, sposób mówienia, lubił brylować na salonach, bardzo inteligentny gość.
UsuńFilm oglądałam :) Tylko sto lat temu, a ja mam taką pamięć do filmów... Bardzo często mąż twierdzi, że coś już oglądaliśmy, a ja jestem szczerze przekonana, że w życiu tego nie widziałam. Zawsze, ZAWSZE się prędzej czy później okazuje, że miał rację. A ja bym się dała pokroić, że nie znam...
Usuń