Krzysztof
Daukszewicz (ur. 1947) jest człowiekiem wszechstronnym: satyrykiem,
kompozytorem, piosenkarzem, felietonistą, poetą. Dość obszerny
tomik o intrygującym tytule Byłoniebyło. Nibywiersze powstawał
ponad trzydzieści lat i jest zapisem zwykłych przeżyć człowieka:
relacji, uczuć, lęków, wspomnień. Na wstępie autor uprzedza:
Jeżeli w tym tomiku doszukasz się poezji, sprawi mi to przyjemność,
jeżeli odkryjesz tylko emocje i zwątpienia, które dopadają
każdego, będzie to prawda.
Zdjęcie pochodzi stąd. |
Zbiór
jest podzielony na cztery części, o których kolejno czytamy:
"Wstecz" powstawało z miłości; "Byłoniebyło"
powstało z lęków; "Było" powstało z chęci poradzenia
sobie z przyszłością; "Mazury" powstało, by zatrzymać
w pamięci zapach rodziców, domu i wędzonej szynki.
Urzekło
mnie kilka utworów. Większość z nich tchnęła dla mnie pewną
rezygnacją, spokojnym smutkiem. Relacje z pierwszej części to nie
więzi, których się zazdrości: podmiot liryczny, mimo że nie sam,
czuje się raczej samotny, ciężko o nić porozumienia:
Zbudowaliśmy,
przez
te wszystkie lata
prawdziwą
wieżę Babel.
I
teraz słuchamy siebie
bez
zrozumienia słów
nie
mówiąc już o pełnych zdaniach.
Ciężko
o prawdziwą bliskość:
Nie
widziałem jeszcze jak płaczesz
To
zbyt intymne
Prywatne
I
chyba staroświeckie
Wiem
Ja
to też robię
Po
kryjomu
Szlochamy
otwarcie
Tylko
Na
hollywodzkich produkcjach.
Albo
w tym wierszu, bardzo przygnębiającym, a jednocześnie bardzo
według mnie prawdziwym – w ilu małżeństwach właśnie tak dziś
wygląda dialog?
Co
chcesz...
- Co chcesz na imieniny!?
- Odrobinę czułości
Dawne
kochanie
Grzechów
darowanie
I
Twoje ciepłe ręce w moich włosach
- Ja
się pytam poważnie!!!- Dobrze
Może
być suszarka
i
jedwabne chusteczki do nosa
Podobny
pesymizm wyłania się z innych utworów, o innej tematyce. Pojawiają
się przebłyski marzenia (Czasami chcę być ptakiem (...)/ To
będzie trwało kilka sekund/ ale pofrunę), jednak szara
rzeczywistość skutecznie walczy o pierwszeństwo (Mojego świata
nie ma/ bo mam tylko pomysły/ jak powinien wyglądać). I wartości
jakby zginęły w świecie, w którym żyje podmiot liryczny – za
dużo widział, za dużo przeżył, choć jeszcze wciąż chce w nie
wierzyć:
Jestem
jak ćma
Kiedy
słyszę słowa
Wolność
Demokracja
Sprawiedliwość
albo
choćby i najprostsze
Mądrość
Szacunek
Lecę
jak do światła
I
potem do białego rana
siedzę
na fotelu
Z
poparzonymi skrzydłami.
Mimo
że nie przepadam za tak smutnymi utworami, wolę raczej te
napawające nadzieją i dodające sił, coś mi się w tych
nibywierszach podoba, coś skłania do zatrzymania się. Dodam
jeszcze, że cały tomik jest pięknie wydany, a to za sprawą
interesujących, barwnych grafik Joanny Milewicz.
Chce się takie
książki trzymać na półce :)
Przyznam szczerze, że do tej pory postrzegałam Krzysztofa Daukszewicza jako satyryka, "rozśmieszacza". A tu u Ciebie właśnie odkryłam innego człowieka, który mnie urzekł swoją twórczością. Z chęcią sięgnę po ten tomik.
OdpowiedzUsuńniestety nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńPiękne przytoczyłaś cytaty. Dotąd teksty Daukszewicza nie robiły na mnie większego wrażenia - być może dlatego, że zwykle miałam do czynienia z satyrą, która w jego wykonaniu niespecjalnie do mnie przemawia, ale zdecydowanie za poezją wypadałoby się rozejrzeć:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Przygnębiające wiersze, ale myślę, że bardzo prawdziwe i skłaniające do refleksji.
OdpowiedzUsuńWspaniały post. Uwielbiam poezję, lubię zarówno radosne i dające nadzieję wiersze oraz takie, które skłaniają do refleksji. Przytoczone przez Ciebie utwory niewątpliwie zasługują na uwagę.
OdpowiedzUsuń