W świecie pełnym umów


Halfdan W. Freihow, Drogi Gabrielu. List
Wydawnictwo Znak

No proszę, jednak literatura skandynawska to nie tylko kryminały i książki dla dzieci. To także poruszający list ojca do chorego syna, w którym mężczyzna próbuje opisać ich wspólne życie. Halfdan W. Freihow (ur. 1955) jest norweskim dziennikarzem i wydawcą. Drogi Gabrielu to książka autentyczna, prawdziwe zapiski Freihowa-ojca, prawdziwy portret jego chorego na autyzm i ADHD syna.

Gabriel, którego poznajemy w książce, ma mniej więcej siedem lat. Mieszka z rodzicami i starszą siostrą (dwóch starszych braci już się wyprowadziło) w domu na wybrzeżu. Ten list to próba poukładania i nazwania codzienności, problemów i prób, jakie podejmują na nowo każdego dnia: prób możliwie normalnego życia. To świadectwo ogromnej miłości ojca do syna i obraz niesamowitej relacji, zdolnej przebijać się przez mur choroby i obcości. To bardzo ciekawy portret osoby chorej na autyzm. I ogromna dawka emocji.

Nie mam pojęcia, jak trudne jest kochanie i wychowywanie chorego dziecka. Ile wymaga cierpliwości i wyrzeczeń, skoro rodzicielstwo w wersji light nieraz sprawia, że brakuje sił. A jednak wielu ludzi co dzień stawia czoła takiej rzeczywistości, cierpi patrząc na cierpienie dzieci i szuka po omacku jakiegoś rozwiązania. Jednak Freihow nie pisze, żeby się użalać nad sobą czy skarżyć na los. Jego relacja ma w sobie coś z przygody: odkrywania niesamowitego umysłu syna, przeżywania każdego kolejnego dnia jako czegoś wyjątkowego. Najzwyklejsze zdarzenia mogą się w każdej chwili zmienić w katastrofę, najlżejsze zaburzenie, jak kręgi na wodzie, urasta do rangi trudnego do opanowania wybuchu. Freihow musi uważać na każde słowo, gdyż nieprecyzyjne wyrażanie się budzi ostry sprzeciw syna – burzy jego poukładany świat. Cały czas uczy się, jak rozmawiać o sprawach niewytłumaczalnych, abstrakcyjnych, duchowych. Stara się jak może pokazać chłopcu, jak działa skomplikowany świat, ale relacji międzyludzkich nie da się wtłoczyć w schematy, dzięki którym funkcjonuje niesamowicie inteligentny Gabriel. Jednocześnie stara się czerpać radość z dobrych dni, dostrzega piękno i wyjątkowość dziecka, akceptuje je i kocha, a każdy sukces syna napawa go ogromną dumą. I każdego dnia uczy się trudnej sztuki balansowania na granicy normalności, podejmowania trudnych decyzji, walki o ich być albo nie być: Powiedzieliśmy "tak", ponieważ czasem od mówienia prawdy ważniejsze jest to, żeby świat się nie zawalił.


Książka jest bardzo poruszająca, choć autor zwykle trzyma uczucia na wodzy: co jakiś czas tylko emocje rozrywają tamę i wylewają się większym strumieniem. Ale może to właśnie te zwyczajne zmagania z codziennością najbardziej wzruszają – zwłaszcza, że są autentyczne. Wiele w tym tekście mądrych i ważnych myśli, choć czasem miałam wrażenie, że książka jest nieco przefilozofowana. Pierwsze strony urzekły mnie stylem – poetyckim, refleksyjnym – jednak podczas dalszej lektury okazało się, że list jest napisany bardzo nierówno: obok opisów i rozważań natury filozoficznej pojawiają się bardzo proste relacje z codziennych zajęć, gdzie autor czasem niepotrzebnie zbyt wiele tłumaczy. Pewnie wynika to z faktu, że tekst jest osobisty, dyktowany emocjami i własnymi przeżyciami, a przede wszystkim – skierowany do syna, który pewnych rzeczy nie rozumie, dlatego nie uznaję tego za duży minus, a jedynie niewielki zawód.

Wiele się z tej książki dowiedziałam. Mam teraz pełniejszy obraz tego, czym jest autyzm i z jakimi problemami zmagają się chorzy i ich bliscy. Poznałam przerażająco poukładany świat i spojrzałam na niego trochę od wewnątrz. Freihow pisze: O ludziach takich jak ty mówi się często, że żyją we własnym świecie, ale to nie do końca prawda. Być może, w dużo większym stopniu niż inni odnajdujesz się wyłącznie w dialogu z innymi ludźmi. Bez nas, w których jak w lustrze odbija się twoja wyjątkowa osobowość, jesteś samotny w najgłębszym znaczeniu tego słowa.

Takie książki dają do myślenia. Przypominają, na czym polegają prawdziwe problemy, i pokazują, że nawet z nimi można się cieszyć życiem, kochać i odkrywać świat. Uczą patrzeć na innego jako na osobę wyjątkową, od której sami możemy się wiele nauczyć. Polecam.

Moja ocena: 7/10.

5 komentarzy:

  1. Chyba nie ma cięższego tematu niż choroba dziecka - taka książka musi być przesycona emocjami, musi poruszać. Dla mnie takie teksty są często bardziej wstrząsające niż o tematyce wojennej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dawno nic nie czytałam z literatury skandynawskiej, ogólnie mam o niej bardzo nikłe pojęcie kojarzy mi się tylko z trylogią Millenium i Muminkami :)

    OdpowiedzUsuń
  3. spotkałam się z chorymi na autyzm, gdy pracowałam zawodowo.
    niesamowite są te umysły. zawstydzają, bo sprawiają wrażenie niepojętych.
    polecam w tej tematyce film "Adam"

    OdpowiedzUsuń
  4. Musi to być niezwykła książka.

    OdpowiedzUsuń