Agata Baranowska, O Zającu, który szukał Swojego Miejsca
Oprawa: twarda
Stron: 36
Wydawnictwo: Ilustratornia
Kiedy tylko zobaczyłam pasiastego szmacianego zajączka na okładce, pomyślałam, że to musi być cudna książka. Kiedy obejrzałam ilustracje, byłam o tym jeszcze bardziej przekonana. Teraz przeczytałam całą historię i jestem zachwycona.
Nie wiem, czy jest dziecko, które by się nie wzruszyło już podczas lektury pierwszej strony: o Zającu, który dzień po dniu czekał na wystawie sklepowej na dziecko, które go przygarnie i nada mu imię. W końcu, znudzona bezczynnością, przełamując lęk przed wielkim światem, przytulanka postanawia nie czekać dłużej i sama wyruszyć na poszukiwanie Swojego Miejsca. W tym celu podejmuje pracę w mieście i poza miastem, próbuje różnych zajęć, niestety – bez efektu. Zając chce być blisko ludzi i służyć im, ale oni nie dostrzegają jego wysiłków, a tym bardziej uczuć drzemiących w małym serduszku. Na szczęście pewnego deszczowego przygnębiony bohater spotyka Hanię, która przygarnia go pod swój parasol, a następnie zabiera do domu, do innych zabawek. Od odnalezionego tam przyjaciela-Pajacyka Zając dowiaduje się, że dziewczynka przyszła do sklepu wkrótce po jego ucieczce – może gdyby poczekał, już wtedy by go wybrała?
Zając odnajduje w końcu Swoje Miejsce, ale nawet nie to jest najważniejsze: okazuje się bowiem, że co najmniej równie ważna jest sama droga. Przytulanka nie żałuje, że wybrała się w odważną podróż, nie żałuje nawet przykrych doświadczeń, smutku i rozczarowań – bo one wszystkie wzbogaciły ją i stały się jej skarbem. Ta prawda została bardzo mocno zaakcentowana, co – tak mi się wydaje – rzadko się dzieje w książkach dla dzieci.
Druga bardzo ważna sprawa: Zając pragnął, by dziecko nadało mu imię. Kiedy jednak poznał Hanię, to ona spytała go, jak się nazywa – i ku jego zaskoczeniu okazało się, że potrafi udzielić jej odpowiedzi. Imię ma tu wartość, jaką miało przed wiekami: określa całe istnienie. W ten prosty sposób autorka pokazała, że nikt inny nie może nadać nam tożsamości. By uszczęśliwiać innych, musimy najpierw poznać i polubić siebie – a wtedy odnajdziemy Swoje Miejsce. Każdy musi jednak sam zdecydować o tym, kim jest i kim chce być.
Opowieść o Zającu to opowieść o odwadze poznawania świata, braniu życia w swoje ręce, aktywnym szukaniu i gromadzeniu cennych, różnorodnych – nawet bolesnych – doświadczeń. To baśń o tym, że na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora, że nie zawsze "już" znaczy "lepiej", że czasem warto dojść do celu okrężną drogą, by więcej wiedzieć i więcej zobaczyć. To opowieść o cierpliwości: czasem na swoje miejsce trzeba trochę poczekać. W końcu Barnaba zasnął spokojnie. Wiedział, że znalazł Swoje Miejsce i że znalazł je w odpowiednim czasie – i historia przedstawiona przez panią Agatę budzi nadzieję, że każde dziecko tak samo je odnajdzie. A na razie autorka zachęca: Nie bój się szukać. Nie będziesz żałował, że nie spróbowałeś.
O ilustracjach już wspominałam: ogromnie mi się podobają. Witryna sklepu z zabawkami wygląda jak z ubiegłego wieku: zajączek, piłka, pajacyk, w głębi pluszowy miś i prosty samolot. Klimat trochę zmienia się w mieście: wieżowce, ulice, kominy mają żywsze, a jednocześnie zimne barwy i wprowadzają w trochę inny świat. A pod koniec wracamy do ciepłych odcieni żółtego, czerwieni i pomarańczu. Jesteśmy w domu. Ilustracje są proste i urocze – urzekły mnie od pierwszej chwili. Zabawki narysowane przez Baranowską chciałoby się przytulić.
To naprawdę przepiękna książka, zupełnie mnie oczarowała; porusza ważne tematy w prosty i wzruszający sposób, przemawia do wyobraźni, a do tego jest ładnie napisana – naprawdę nie mam się do czego przyczepić (a kto czyta blog, wie, że lubię się czepiać!). Ciężko mi ocenić, w jakim wieku byłaby odpowiednia – myślę, że można próbować ze starszym przedszkolakiem. Polecam tę książkę Waszej uwadze, a sama z niecierpliwością czekam na kolejne pozycje pani Agaty.
Za książką pięknie dziękuję Autorce.
Urzekła mnie okładka, nie wiem w sumie dlaczego :)
OdpowiedzUsuńIlustracje rzeczywiście świetne i pytanie techniczne :-) z punktu widzenia mojego domowego "adresata" książeczki bardzo istotne - czy na każdej kartce są ilustracje, tak że zawsze dziecko obok liter widzi chocby niewielki obrazek?
OdpowiedzUsuńTak, zawsze dwie sąsiadujące strony to jedna z tekstem (raczej krótkim) i jedna z ilustracją na całą kartkę. Tu możesz obejrzeć:
Usuńhttp://trzysowy.pl/search/o+zaj%C4%85cu/O-Zajacu-ktory-szukal-Swojego-Miejsca.html
Wow, ilustracje naprawdę super, treść chyba jednak cokolwiek za poważna dla 6-latka ale i tak idę szukać na allegro :-) Dzięki :-)
UsuńMyślę, że 6-latek da radę. Wszystko zależy oczywiście od samego dziecka, ale to prawie szkolny chłopak, już całkiem mądry człowiek :) A historia naprawdę jest opowiedziana w przystępny sposób i nawet jeśli nie zrozumie wszystkiego, coś z niej dla siebie wyciągnie :)
UsuńIlustracje są przecudnowne, na pewno umilają czytanie książeczki. Aż mam ochotę kupić komuś na prezent to cudo, szkoda tylko, że nie mam komu :(
OdpowiedzUsuńTo faktycznie szkoda, ale prędzej czy później w każdym otoczeniu pojawiają się jakieś dzieci, więc nic straconego :)
Usuńbardzo interesująca pozycja :)
OdpowiedzUsuńmojej córce zapewne by się spodobała :)
bardzo wzruszająca historia..
OdpowiedzUsuńŚliczne ilustracje i ciekawa historia.
OdpowiedzUsuń