Wychować dzieci i nie zwariować


Agnieszka Grzelak, Matecznik
Wydawnictwo W drodze


Takiej właśnie książki szukałam ostatnio, kiedy mój nieszczęśliwy wybór padł na Coś pożyczonego. A Matecznik stał tuż obok na półce! Książka przyjemna, ale nie odmóżdżająca, zabawna, ale nie głupawa, czyta się szybko, ale nie po to, by za moment zapomnieć. Tego mi było trzeba!

Agnieszka Grzelak jest matką czterech córek, autorką bajek i książek fantastycznych (Herbata szczęścia, Córka Szklarki, Ścieżki Avenidów), mieszka w domu pod Warszawą i maluje. Matecznik to pamiętnik – zapiski obejmujące jeden rok szkolny. Jak zapewnia autorka – zapiski prawdziwe, choć imię głównej bohaterki zostało zmienione.

Weronika Wrzos ma więc 38 lat i cztery córki w wieku 3,5; 6,5; 8,5 i 10,5. Od jedenastu lat "siedzi w domu" z dziećmi, choć usiąść tak naprawdę niezbyt często się jej udaje. Na kartach pamiętnika walczy z frustracją i zmęczeniem, które gromadzą się w niej po codziennym gotowaniu obiadu, codziennym sprzątaniu, codziennym rozdzielaniu kłócących się córek i codziennym wynajdywaniu zajęć nudzącym się dzieciom. Bohaterka usilnie próbuje wyskubać pojedyncze momenty na naukę języków, malowanie, wyszywanie czy lekturę, ale jej tęsknota za samotnością pozostaje wciąż niezaspokojona. Kierat domowych obowiązków pozbawia ją sił i chęci do życia, choć wystarczy chwila ciszy i słońce w ogrodzie, by odzyskała trochę energii. Nie brakuje jednocześnie momentów wzruszających, pięknych i zabawnych. Autorka waha się wciąż pomiędzy wyrzutami sumienia a pragnieniem pobycia chwilę ze sobą i dla siebie. Z jednej strony dziwiłam się, jak wiele spraw irytuje Weronikę – sama jestem bardzo nerwowa, a jednak nie zawsze potrafiłam ją zrozumieć. Z drugiej: nie mogłam wyjść z podziwu, jak wspaniale umie panować nad emocjami. Ciężko jest żyć w ciągłym hałasie i chaosie, gdy z natury jest się samotnikiem.


Książka jest bardzo prawdziwa i zwyczajna: życie przeciętnej kobiety zawalonej obowiązkami, która za wszelką cenę nie chce przy tym wszystkim zatracić siebie. Można sobie z niej wyłuskać parę ciekawych wskazówek wychowawczych – kiedyś skorzystam. Poza tym jest po prostu przyjemną lekturą, dzięki której można się oderwać od własnych problemów. Mimo tej całej frustracji, zaganiania i łez Weroniki Matecznik ma bardzo pozytywną wymowę: gdy tylko zaczynają się wakacje, kobieta bierze głęboki oddech i zaczyna nowe życie, a zapiski będące przede wszystkim formą terapii nie są już potrzebne. Autorka zaprzecza ludowej mądrości, że "małe dzieci, mały kłopot, duże dzieci, duży kłopot" i mówi: "Będzie lepiej!".

To była naprawdę przyjemna lektura. Wśród tych wszystkich powieści o macierzyństwie plasuje się gdzieś w złotym środku: z pewnością nie jest to przesłodzona wizja, ale nie jest to też obraz malowany wyłącznie czarnymi barwami. Bo bycie matką bywa piękne i trudne. Najgorsze jest poczucie winy, że się nie dorasta... – i w tym stwierdzeniu chyba każda matka się odnajdzie.

Na pewno wrócę do tej książki za parę lat: ciekawa jestem, ile siebie w niej odnajdę, gdy (jeśli) będę miała troje biegających dzieci. A na razie polecam, to ładna, pełna ciepła, dobrze napisana i sympatyczna książka, która pozostawia po sobie ślad, a nie jest tylko lekturą na jeden wieczór.

Moja ocena: 7/10.

Za książkę dziękuję wydawnictwu W drodze.

16 komentarzy:

  1. Odkąd sama jestem mamą, tego rodzaju książki podobają mi się coraz bardziej. Też jestem ciekawa, na ile odnalazłabym się w bohaterce za kilka lat. Cóż, pożyjemy, zobaczymy, a czas pokaże ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się coraz lepiej odnajduję w takich książkach, co więcej, mogłabym czytać i czytać wciąż nowe i jakoś nie mam dość :)

      Usuń
  2. hmm, chyba potrzeba mi takich książek.
    jakaś nadzieja się w niej chowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, no tak, autorka ma ciężkie życie, ale i tak jak wspominała okres niemowlęcy to miała gęsią skórkę, więc powinno być coraz lepiej ;) Ja tam nie narzekam, ale z drugiej strony ogarnąć jedno dziecko to nie sztuka :p

      Usuń
  3. Ja już "wyrosłam" z takich książek ale z przyjemnością przeczytam i polecę kiedyś mojej córce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam do siebie na zakładkową wygrywajke.)

      Usuń
    2. Właśnie sobie przeglądam Twoją stronę i wygrywajkę zauważyłam, zaraz się dopiszę :)

      Usuń
    3. A książka moim zdaniem dobra dla kobiet w każdym wieku - jeśli masz to już za sobą, to zawsze można sobie powspominać :)

      Usuń
  4. Najbardziej przekonały mnie słowa, które zawarłaś w pierwszym akapicie:) Chętnie bym przeczytała, bo coś czuję, że odnalazłabym w tej książce cząstkę siebie:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba każda matka jakąś cząstkę może odnaleźć :) A od charakteru (i ilości dzieci:p) zależy, w jakim stopniu nasze doświadczenia się pokryją z doświadczeniami pani Agnieszki :)

      Usuń
  5. Jak widać, można napisać książkę przyjemną i zabawną, a zarazem nie głupią, sama mam córkę i czytając Twoją recenzję w pewnych momentach łapałam się na tym, że czytam o sobie (chociażby codzienne wynajdywanie zajęć nudzącemu się dziecku, przerabiałam to;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Biorąc pod uwagę, że temat dzieci jest u mnie już dość gorącym tematem chyba póki co nie zaryzykuję ;-) przynajmniej jeszcze nie teraz ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. zachęcająca recenzja, zatem z pewnością zwrócę uwagę na tę książkę :)
    pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Odkąd byłam małą dziewczynką, zawsze marzyłam o tym, by mieć dużą rodzinę i do dziś mi to zostało, chociaż realizować te plany zacznę dopiero za jakieś kilka lat. Chętnie czytam wszelkie książki podejmujące w jakiś sposób temat macierzyństwa, więc i tej sobie nie odpuszczę. Fajnie, że jest tu, jak piszesz, zachowany ten złoty środek i ukazane są w niej dwa oblicza macierzyństwa - piękne i trudne. Mam wrażenie, że mało takich książek dzisiaj. Przeważnie skupiają się albo na jednym, albo na drugim... :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Szczerze mówiąc mam nadzieje, że temat dzieci nie będzie mnie interesował poza problemem co kupić chrześnicy na prezent przez najbliższe lata :)
    Myślę, że jest to fajna propozycja dla przyszłych mam, które niestety dość często są obdarowywane książkami, wyłącznie zachwalającymi uroki macierzyństwa, bądź też straszące jak to ich ciało i całe życie się zmieni i już nigdy nie będą miały chwili dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję za udział w mojej rozdawajce - jutro losowanie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń