Piątkowe spotkanie z poezją - Krzysztof Karasek


Krzysztof Karasek (ur. 1937) to poeta, eseista, krytyk literacki. Z ciekawostek – studiował na AWF-ie i filozofię na UW, co według mnie stanowi bardzo ciekawe połączenie. Jest autorem bardzo wielu tomików poetyckich, między innymi Godzina jastrzębi, Prywatna historia ludzkości, Dziennik rozbitka, Maski czy Gry weneckie, a także kilku publikacji eseistycznych. Uważa się go za jednego z ważniejszych twórców Nowej Fali. Ja miałam okazję przeczytać zbiorek Gondwana i inne wiersze: Gondwana z baśni/ na granicy powiek/ otwarta jak ziemia.

Źródło zdjęcia.

Utwory Karaska są bardzo specyficzne, żeby nie powiedzieć: dziwne (początek jednego z nich: Cały świat zamazuje się i drży/ a twój samochód staje się zbiegłym nożem). Niby pisze o kondensacji znaczeń i pozbawianiu wierszy jakichkolwiek miejsc pustych, tymczasem jego wiersze nie raz wydały mi się właśnie przepełnione słowami. Do tego dość pesymistyczna wymowa (Szloch istnienia/ byłby właściwszym wyrazem/ to najgłębsza muzyka człowieczeństwa albo Jestem umęczony/ narodzinami). Mimo tej dziwności – a może właśnie dzięki niej – utwory są intrygujące, a niektóre fragmenty bardzo mi się podobały:
Boję się tylko jednego, dodaje.
Zastąpienia cichej melodii wiecznego piękna
głuchym krzykiem powszedniego dnia.

Albo
Istnieją chwilę, gdy trzeba milczeć
aby przez szum deszczu
usłyszeć trzepot skrzydeł


Jednak to były raczej nieliczne wyjątki. Za to – chociaż wiersze nie do końca do mnie przemówiły – bardzo spodobało mi się, jak Karasek mówił o poezji w posłowiu:
Od kiedy wydałem pierwszą książkę, moja koncepcja poezji, zadania, które stawiałem przed nią i które ona przede mną stawiała, zmieniały się kilkakrotnie. Najpierw były to postulaty społeczne, potem etycznej i filozoficznej natury (...). Poezja jest ścieśnianiem, mową bardziej zgniecioną, sprasowaną, ścisłą, a zarazem bardziej pojemną niż inne (...). Żyjemy w rozrzedzonym powietrzu języka. Z jednej strony nieplewiony obszar mowy, z drugiej poezja, która z chirurgiczną precyzją oczyszcza go z tkanki łącznej czy, jakby ktoś mógł powiedzieć, tłuszczowej (...). Słowo w poezji jest wyzwaniem, a także rytuałem. Wyłonione ze świata absolutu, asemantyczności, samo ustawia się na granicy semantyki i tajemnicy. Mowność pozbawia ją gęstości, zatem znaczenia i ekspresji, więc porzuca mowność (...). Mowa poniża język, poezja go wywyższa. Sztukę sztuką czynią kontrasty.

A tutaj kilka wierszy, żebyście mogli sami ocenić:

***

Niektóre osoby są wynikiem braku innych.
Miłość na przykład. Przychodzi czas
i pora,
mężczyzna spogląda na kobietę
i odnawia się
mit o potopie.

Wszyscy w tym pokoju
znają się od zarania dziejów.
Król zjada jabłko
i zostaje wyrzucony z raju –
Bóg pomylił go z Ewą.

Użycie młota przesądza precyzję ruchów.
Widziałem kiedyś klatkę poczukującą ptaka.
Jestem najgorszy w tym co robię najlepiej
(śnię sen, który okazuje się plagiatem).

Niektóre zdarzenia są wynikiem braku innych.

***

Od wiersza do wiersza
kulejąc
przedzierając się przez zasieki
niesterowną łodzią
wbrew prądowi
po pas w bagnisku
od kamienia do zdziwienia
od drogowskazu do bezdroża
przemilczanym światłem
wykrzyczaną ciszą

Od wiersza do wiersza
od kamienia węgielnego
do nagrobnego A także tego
który zalega w płucach
który płynie ciemnym powietrzem

Raz i na zawsze
teraz i nigdy więcej
płynąc i płonąc
idąc i stojąc
skulony
wyprostowany
w poszukiwaniu gwiazdy

***

Prośba

Ojcze, założycielu dynastii,
bacz na słowa nieumiejętnego czeladnika
w których płynie krew powietrza, słowa
które pisze ręka. To pióro
wydarte ze skrzydła dzikiej gęsi
płynie przez czas uskrzydlony, upowietrzone,
ku nowej perspektywie lotu.
Przekazywane z ręki do ręki,
stopione z rytmem mowy faluje na wietrze
jak chorągiew w Dniu Niepodległości,
niech przelotu jaskółek przez źrenicę oka
nie skazi laser północy. Niech stanie się świadkiem,
niech napełni nas zagadką lat przyszłych
mijających nie na zgiełku i buncie
lecz w bełkocie sylabowca
litanii lub heksametru
ojcze założycielu, ojcze prawodawco
nad przepaścią mowy.

Jeśli ktoś miałby ochotę sam się zmierzyć z Karaskiem, tomik Gondwana i inne wiersze wędruje do zakładki Wymienię. 

4 komentarze:

  1. Nie przepadam za poezją, choć czasem z czystej ciekawości przeczytam jakiś wiersz, który mnie urzeka swą treścią. O twórczości Karaska nie słyszałam nigdy wcześniej, ale bardzo ciekawie pisze. Szczególnie podobają mi się te oto słowa wyrwane z kontekstu
    ,,Raz i na zawsze
    teraz i nigdy więcej
    płynąc i płonąc
    idąc i stojąc
    skulony
    wyprostowany
    w poszukiwaniu gwiazdy''.
    Piękne....
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten wiersz mi się właśnie najbardziej spodobał z nich wszystkich :)

      Usuń
  2. Uwielbiam te Twoje piątkowe notki, bo dzięki nim nieustannie dokształcam się poetycko. :) Ze wstydem muszę przyznać, że z poezją współczesną jestem kolokwialnie mówiąc "na bakier" i to bardzo. A w tych wierszach Karaska się zakochałam... Zwłaszcza w tym pierwszym!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, a ja tak trochę bez przekonania pisałam tę notkę :) Cieszę się, że Ci się spodobało, Karasek napisał już sporo, więc masz teraz w czym wybierać.

      Usuń