Rafał Grupiński (ur. 1952) jest
przede wszystkim politykiem, o czym dowiedziałam się dopiero po
przeczytaniu tomiku – to znaczy teraz, kiedy szukałam informacji o
autorze. Zdegustowanych moją ignorancją przepraszam, ale polityki
nie cierpię i moja wiedza z tej dziedziny jest więcej niż żałosna.
Poza tym jednak pan Grupiński jest także historykiem, publicystą,
krytykiem literackim i autorem czterech tomików wierszy, z których
pierwszy – W ziemi cieniach – ukazał się w drugim obiegu w 1985
roku. Najnowszy jest zbiór Uspokojenie i ten właśnie przeczytałam.
Źródło zdjęcia. |
Poziom wierszy jest bardzo
zróżnicowany: niektóre piękne, w innych coś zgrzyta i
przeszkadza. Zwykle mówią o takiej lub innej miłości, jak w Ulicy
Mikstackiej, gdzie polega ona po prostu na współobecności; o
upływającym czasie – bo wszystko da się wyliczyć w skończonych/
chwilach. Wiele treści pozostaje jedynie w domyśle. Ważne miejsce
w utworach zajmuje świat otaczający podmiot liryczny: tak jak
sugeruje tytuł zbioru, tchnie z tych obrazów spokój i cisza; można
odetchnąć słowem i leśnym powietrzem:
Kiedy zaglądam do pokoju
pełnego dziecięcych rysunków
i suchych, poutykanych za nie
liści,
wiatr niespodzianie porusza
zasłoną
owiewając mnie zapachem odległego
lasu.
Co bynajmniej nie znaczy, że z
wierszy wyłania się idylliczna rzeczywistość. Sielankę zakłóca
tęsknota, czasem pustka, innym razem przeczucie czegoś strasznego.
Utwory są melancholijne, sprzyjają wyciszeniu i refleksji. Daleko
im do arcydzieł, ale są bardzo przyjemną lekturą na spokojne
letnie popołudnie.
I jeszcze dwa wiersze:
Ulica Mikstacka
Ona przechodzi cicho;
Zza przymkniętych drzwi
biblioteki niewiele
Można usłyszeć, zresztą to
dobrze
Młodość mija mnie naturalnie
Jakże podobna do surowego jesionu
na skwerze,
Który giętki i bliski staje się
dopiero po latach,
W dziecinnych wspomnieniach o
szalonej sannie z górki.
Pyta mnie często, czy nie chcę
herbaty,
Każdy drobiazg jej dziewczęcej
czułości
Jest jak koniuszki palców
Na zmęczonych skroniach, nie
potrafię więc odmówić,
Choć wiem,
Że mój los, jakżeby inaczej,
wypełni się w samotności, tu,
Za półprzymkniętymi jej czy
moimi drzwiami.
***
Złapał za policzek i siarczyście
ścisnął
Wyciągając zza garażu białe
sznury zziębniętej porsycji
Ku tobie pochylonej nad zlewem w
ciepłym oknie kuchni
Z ciemności zerka niechlujny
rodzimy mróz
Teraz możesz nawet uśmiechnąć
się na myśl
O rozpartej gdzieś w śniegu
śmierci
A niech czeka
Ciekawe te wiersze. :)
OdpowiedzUsuńprzyznam się szczerze, że nie jestem jakąś wielką amatorką poezji...
OdpowiedzUsuńidea piątkowych spotkań z poezją jest moim zdaniem wspaniała. szkoda, że dopiero teraz trafiłam na twojego bloga, obiecuję nadrobić zaległości. mam nadzieję, że nie będziesz miała mi za złe polecenie cyklu na swoim blogu?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
Dziękuję za miłe słowa :) Oczywiście się nie obrażę, polecaj, gdzie chcesz :)
Usuńspotkania z poezja to kolejny powod dla ktorego czlowiek caly tydzien czeka na piatek ;-) Młodość mija mnie naturalnie - ten fragment zrobil na mnie najwieksze wrazenie, z pewnoscia bede polowac na wiecej wierszy Grupińskiego :-)
OdpowiedzUsuńMi się jeszcze podobało - nie umieściłam tego w poście - "sen wiecznie niedospany".
UsuńWiersze jak zwykle ciekawe, aczkolwiek nie zachwyciły mnie tym razem jakoś szczególnie, więc chyba nie będę poszukiwała tomików autora. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZ poezją to u mnie na bakier... A pana Grupińskiego znam właśnie z tej drugiej, politycznej strony (nie żebym była jakimś typowym homo politicus, po prostu jakoś kojarzę) - nie wiedziałam, że pisze też wiersze :-)
OdpowiedzUsuńCzytam i myślę - jak Ty ich wszystkich znajdujesz? W dzisiejszych czasach, gdy pisać i wydawać każdy może, to chyba nie wstyd powiedziec, że jakiegoś autora się nie zna (przyznję - tego nie znałam), ale jak trafiasz na nich, to podziwiam. Czasem warto przeczytać tomik dla jednego wiersza.:)
OdpowiedzUsuńZnajduję przypadkiem :) Ten tomik akurat kupiłam niedawno w Matrasie za 2zł. To ostatnio moje stałe źródło zaopatrywania się w tomiki, bo najbardziej mnie bawi i cieszy właśnie wynajdywanie zupełnie nieznanych, a ciekawych autorów. Więc idę do kosza z przecenionymi książkami i czytam na wyrywki po 1-2 wiersze, a jak mi się podobają, to zabieram do domu zgłębiać dalej. Zwykle kosztuje mnie to 2, 3zł, czasem rujnuję się i wydaję 5zł ;) Dzisiaj też przytargałam dwa nowe tomiki. Nie wiem, czy tylko mój Matras tak ma, ale poezja tak jest zawsze i jest z czego wybierać.
OdpowiedzUsuń