Wielkopostnie


Marie-Dominique Philippe OP, Pragnę. Rozważania o mądrości krzyża
Wydawnictwo W drodze

Ciekawy zbieg okoliczności, że wszystkie recenzowane przeze mnie do tej pory książki stricte religijne były autorstwa duchownych francuskich – a więc pochodzących z kraju wybitnie zlaicyzowanego. Tak jest i tym razem. Marie-Dominique Philippe urodził się w 1912 roku jako ósme z dwanaściorga dzieci, z których siedmioro (!) wybrało życie zakonne. Był doktorem teologii, dominikaninem, autorem wielu książek, wykładowcą i założycielem Wspólnoty Świętego Jana. Zmarł w 2006 roku.

Książka składa się z dwóch części. Pierwsza z nich to dziesięć wykładów zakonnika, w których pochyla się on nad kolejnymi zagadnieniami: samotnością, posłuszeństwem, pragnieniem, milczeniem, obecnością, miłością, radością... Wiele tych tematów i wiele cennych spostrzeżeń; myślę, że każdy może tu znaleźć coś dla siebie w zależności od tego, czego w danej chwili mu potrzeba. Autor bardzo dużo uwagi poświęca Maryi, tej, która współcierpiała: podkreśla, jak głęboko Matka weszła w mękę Syna i jak dosłownie w niej uczestniczyła. Te treści były dla mnie najciekawsze, ponieważ dopiero od niedawna odkrywam dla siebie Maryję; wydaje mi się, że w powszechnej świadomości jest bardzo niedoceniana, a lektura pomogła mi sobie uświadomić, jak szczególne miejsce zajmowała w dziele odkupienia. Ale, jak czytamy: Trzeba być przyciąganym przez Jezusa, aby odkryć Maryję, inaczej jej nie odkryjemy, stanowi Ona zbyt wielką tajemnicę.

W drugiej części znajdziemy dwadzieścia jeden homilii wygłoszonych przez dominikanina na przestrzeni wielu lat. Teksty są króciutkie, mają średnio cztery-pięć stron, więc świetnie się nadają na chwilę refleksji na początek dnia lub przed spaniem. Na końcu znajdziemy bibliografię odsyłającą nas do cytowanych pozycji, przy czym uwzględnia ona publikacje polskojęzyczne, więc można z niej skorzystać (czego nie było na przykład w Uśmiechu Pana Boga, i wtedy się czepiałam).


Po książkę sięgnęłam z racji trwającego Wielkiego Postu – trudno o lepszy czas na Rozważania o mądrości krzyża. Staram się do takich tekstów podchodzić z otwartością i bez konkretnych oczekiwań, jednak nie mogę nie przyznać, że spodziewałam się trochę innej treści: byłam przekonana, że głównym tematem będzie cierpienie. Czy nie tak kojarzy nam się krzyż? Tymczasem dominikanin bardzo wiele mówi o pragnieniu, oddaniu, miłości, jedności, a w końcu – o radości. O cierpieniu oczywiście też, ale pokazuje, że w krzyżu mieści się o wiele więcej, niż wydaje się na pierwszy rzut oka – mieści się wszystko. Podobnie jak Benjamin Boisson (i wielu innych!) zaznacza, że bycie chrześcijaninem wymaga radości. Znamy stare powiedzenie: "Smutny święty – żaden święty". Nie ma go w Ewangelii, ale dotyka ono czegoś bardzo prawdziwego.

Książka nie jest napisana wyjątkowo hermetycznym językiem, nie jest to jednak tekst, który się pochłania; doktor teologii pisze zrozumiale, ale nie zawsze prosto. Czy to wada? Chyba nie, pozycja i tak jest kierowana do tych, którzy chcą się na dłużej pochylić nad tajemnicą krzyża, a nie tylko zerknąć w jego stronę, a sama treść wyklucza lekturę w dwa wieczory. Bardziej mi przeszkadzały liczne powtórzenia – nie te, o których ostrzegano we wstępie, a więc treści powracające w kolejnych rozdziałach, ale powtórzenia w obrębie jednego akapitu. To jednak jedyny mankament, który jestem w stanie wskazać.

Na koniec – jak zawsze przy tego typu książkach – parę cytatów, które sobie zaznaczyłam:

Nie mamy prawa oceniać jakości naszej modlitwy. A więc nie oceniajmy jej, ale stale zaczynajmy na nowo z nowym pragnieniem, by kochać.

[W Eucharystii] nie chodzi po prostu o to, by czerpać nieco siły na dzień czy tydzień, lecz o to, by wchodzić w bliskość serca Jezusa, aby nim żyć.

Bóg nie chce ułatwiać nam lenistwa, chce nauczyć nas kochać; kiedy zaś już nie ma trudu, stajemy się niezdolni do miłości.

Zawsze istnieje niebezpieczeństwo: chcemy zbyt wiele zrozumieć, więc zachowujemy słowo Boże, które rozumiemy, zaś odrzucamy słowo, którego nie rozumiemy.

Jesteśmy prawdziwi w miłości braterskiej tylko wówczas, gdy umiemy ofiarować nasze życie za naszych braci, za naszego brata, tego, który jest obok nas i z którym wspólne życie bywa trudne, gdyż to Jezus wybrał go dla nas, a my nie zawsze mamy taki sam gust jak Jezus...

Miłość nieprzyjaciół niekoniecznie zaś musi się tu okazać najtrudniejsza. To, co najtrudniejsze i największe, odnosi się do przyjaciół: ludzka przyjaźń musi być przemieniana przez miłość nadprzyrodzoną. To jest najtrudniejsze, ale przemiana miłości ludzkiej w miłość Bożą jest także największym arcydziełem, jakiego Bóg w nas dokonuje.

Nigdy nie zapominajmy o tym, że radość ma bardziej istotny, bardziej bezpośredni związek z miłością, z agape, niż cierpienie. Boża miłość posługuje się cierpieniem, ale jest to pascha, "przejście", a w niebie będzie już tylko radość.

Moja ocena: 6/10.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu W drodze. 

5 komentarzy:

  1. To bardzo ciekawa propozycja, dla mnie wielki post jest czasem, w którym takie rozważania są ważne... A święta już za dwa tygodnie!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybitnie interesująca pozycja, będę ją mieć na uwadze:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie bardzo, jak już wiesz, interesuje literatura francuska. Zwłaszcza ta duchowa. :) Tak więc i tę pozycję dorwę zapewne. Tym bardziej, że książką mnie niesamowicie zainteresowałaś. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi przepieknie, chociaz raczej sie za ta ksiazke nie zabiore (chociaz nigdy nic nie wiadomo... moze, kiedys).

    OdpowiedzUsuń