Adam Zagajewski (ur. 1945) – eseista i prozaik, ale przede wszystkim poeta: na tyle ceniony, że wymieniano go jako kandydata do Nagrody Nobla. Od 1972 roku wydał jedenaście tomików i przeszedł długą poetycką drogę: zaczynając jako młodofalowy artysta (Sklepy mięsne), przez tomiki bardziej stonowane i klasyczne (List. Oda do wielości, Płótno), aż do refleksji nad przemijaniem i spojrzeń wstecz (Jechać do Lwowa, Niewidzialna ręka) – choć oczywiście tematy te przenikają się w kolejnych zbiorach. Osobiście wolę właśnie tego późniejszego Zagajewskiego, wzniosłego, wpisującego swoje teksty w kulturowy dialog, broniącego piękna. Tak pisze w wierszu Autoportret z 1995 roku:
Między komputerem, ołówkiem i maszyną do pisania
schodzi mi pół dnia. Kiedyś zrobi się z tego pół wieku.
Mieszkam w obcych miastach i niekiedy rozmawiam
z obcymi ludźmi o rzeczach, które są mi obce.
Dużo słucham muzyki: Bacha, Mahlera, Chopina, Szostakowicza.
W muzyce znajduję siłę, słabość i ból, trzy żywioły.
Zdjęcie zapożyczone stąd. |
Czwarty nie ma imienia.
Czytam poetów, żywych i umarłych, uczę się od nich
wytrwałości, wiary i dumy. Próbuję zrozumieć
wielkich filozofów – najczęściej udaje mi się
uchwycić tylko strzępy ich drogocennych myśli.
Lubię chodzić na długie spacery paryskimi ulicami
i patrzeć na moich bliźnich (...)
Nie jestem już młody, ale wciąż są starsi ode mnie.
Lubię głęboki sen, kiedy mnie nie ma,
i szybką jazdę rowerem wiejską szosą, gdy topole i domy
rozpływają się jak cumulusy na pogodnym niebie.
Czasem przemawiają do mnie obrazy w muzeach
i nagle znika ironia.
Uwielbiam przyglądać się twarzy mojej żony.
Co tydzień, w niedzielę, telefonuję do ojca.
Co dwa tygodnie spotykam się z przyjaciółmi,
w ten sposób dochowujemy sobie wierności.
Wiersze Zagajewskiego są bardzo charakterystyczne: niemal jak proza, prawie pozbawione tropów poetyckich skracających przekaz. Jego utwory ciągną się leniwie często przez dwie, trzy strony (choć są też takie kilkuwierszowe), wersy są długie, mowa prosta i zwyczajna. A jednak jest w tych utworach klimat i duch poezji. Może skoro nie udaje nam się z wierszami krótkimi, te właśnie staną się zaproszeniem do zwolnienia, zatrzymania się? Może uda nam się nadążyć za myślą poety i uchwycić trwanie, zwłaszcza dziś, gdy tak często wolimy Zamiast hymnu – szybki wiersz.
Zagajewski wydaje się trochę niedzisiejszy: przez tę nieśpieszność właśnie, ale także ze względu na tematykę i podniosły ton, choć patos niejednokrotnie zostaje przełamany zestawieniem z codziennością. Jego wiersze są bardzo silnie zakorzenione w sztuce: zarówno literaturze i filozofii, jak i dziedzinach odrębnych – muzyce, malarstwie. Mnóstwo w nich nawiązań, przywołań, spojrzeń "w cudze". W ten sposób – przez odwołania, dialog – poeta buduje swoją tożsamość, bo:
Tylko w cudzym pięknie
jest pocieszenie, w cudzej
muzyce i w obcych wierszach.
Tylko u innych jest zbawienie,
choćby samotność smakowała jak
opium. Nie są piekłem inni,
jeśli ujrzeć ich rano, kiedy
mają czyste czoło, umyte przez sny.
Dlatego długo myślę, jakiego
użyć słowa, on czy ty. Każde on
jest zdradą jakiegoś ty, lecz
za to w cudzym wierszu wiernie
czeka chłodna rozmowa.
(W cudzym pięknie)
Jednocześnie Zagajewski dostrzega i docenia codzienność, zwyczajność, drobiazgi, które nas otaczają. I w nich także szuka odbicia piękna:
W lusterku samochodu zobaczyłem
nagle bryłę katedry w Beauvais;
rzeczy wielkie mieszkają w małych
przez chwilę.
(Lusterko samochodu)
Wiersze poety są różnorodne. Sztuka powraca w nich uparcie i na wiele sposobów, ale są też utwory zupełnie inne, opisujące najgorszą rzeczywistość, jaką znamy, poruszające i odzierające ze złudzeń. Jak choćby te dwa:
Dożywocie
Już ustały tamte cierpienia.
Umilkł płacz. W starym albumie
widzisz twarz żydowskiego dziecka
na kwadrans przed śmiercią.
Masz suche oczy. Nastawiasz wodę
na herbatę, jesz jabłko. Będziesz żył.
***
Uchodźcy
Zgarbieni pod ciężarem, który niekiedy
jest widoczny, a niekiedy nie,
brną w błocie albo w piasku pustyni,
pochyleni, głodni,
małomówni mężczyźni w grubych kaftanach,
ubrani na wszystkie cztery pory roku,
stare kobiety o pomiętych twarzach,
niosące coś, co jest niemowlęciem, lampą
– pamiątkową – albo ostatnim bochenkiem chleba.
To może być Bośnia, dzisiaj,
Polska we wrześniu 39, Francja –
osiem miesięcy później, Turyngia w 45,
Somalia lub Afganistan, Egipt.
Zawsze jest wóz, albo przynajmniej wózek,
wypełniony skarbami (pierzyna, srebrny kubek
i szybko ulatniający się zapach domu),
samochód bez benzyny, porzucony w rowie,
koń (będzie zdradzony), śnieg, dużo śniegu,
za dużo śniegu, za dużo słońca, za dużo deszczu,
i to charakterystyczne pochylenie,
jakby w stronę innej, lepszej planety,
mającej mniej ambitnych generałów,
mniej armat, mniej śniegu, mniej wiatru,
mniej Historii (niestety, takiej planety
nie ma, jest tylko pochylenie).
Powłócząc nogami,
idą powoli, bardzo powoli
do kraju nigdzie,
do miasta nikt
nad rzeką nigdy.
Tego poetę znam:) Dziękuję za przypomnienie!
OdpowiedzUsuńA ja muszę przyznać, Adama Zagajewskiego nie znałam dotąd. Rzeczywiście, jego wiersze są niezwykłe. Czyta się je trochę jak konkretną prozę, ale z poetycką nutką ulotności. Brakuje nam poezji w codziennym życiu. Nie mamy na nią czasu. A szkoda, bo jest ona doskonałym sposobem na zwolnienie. Podwójne dzięki za Twój piątkowy cykl. Nie zapomnę o nim za tydzień.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa i polecam się za dwa tygodnie - spotkania z poezją robię teraz dwa razy w miesiącu, bo ze względu na specyfikę wierszy czytanie i myślenie nie idzie mi tak szybko :)
UsuńWidzę, że Pan Zagajewski świetnie wkomponowałby się w mój wpis o życiu chwilą. Wiersz "Lusterko samochodu" mógłby być jego kwintesencją :)
OdpowiedzUsuńBędę dzisiaj pamiętać o tym, że naprawdę czasem warto trochę zwolnić... (Nawet ten komentarz pisałam jakby w zwolnionym tempie ;) )
Bardzo lubię Zagajewskiego. Ten jego prosty, a zarazem niezwykle trafny sposób postrzegania rzeczywistości. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńNie znam tego poety, muszę zapoznać się z jego wierszami.
OdpowiedzUsuńO, właśnie Zagajewski prezentował w tym tygodniu swoją biblioteczkę w programie "Czytanie to awantura". Miło się go słucha, równie miło czyta. Dzięki (pewnie po raz kolejny) za te poetyckie piątki. A wiosna i poezja przylegają do siebie znakomicie.:)
OdpowiedzUsuńCałkiem niedawno zamieściłam na swoim blogu anegdotkę o Zagajewskim napisaną piórem innego krakowskiego poety.:)
OdpowiedzUsuńZagajewski to dla mnie wielka zagdaka, nie ukrywam poezja trudna. pamiętam jak na pierwszym roku studiów interpretowałam jeden z jego wierszy, miałam ogromne problemy z uchwyceniem sensu metaforycznego. Jeżeli ktoś szuka w jego wierszach wartości czysto estetycznych, może się przeliczyć.
OdpowiedzUsuńDziękuję za kolejny post o poezji.
Pozdrawiam serdecznie