Piątkowe spotkania z poezją

Dziś poeta, z którym spotkałam się po raz pierwszy, i to w dodatku przypadkiem - tomik kupiłam kiedyś w Carrefourze za całe 1,99 zł, z ciekawości.



Emil Laine (1943-1978), a naprawdę Emanuel Łastik, urodził się w Kazachstanie; do Warszawy rodzina przeprowadziła się w 1949 roku. Debiutował w 1965 roku.



Tomik Pod słońcem - urlop oraz inne wiersze zaskakuje od pierwszych stron. Spodziewamy się (ja się spodziewałam...) wierszy pogodnych, lekkich - takich, jakie kojarzą się z urlopem, wypoczynkiem, słońcem. Słusznie? Otóż nie. Wiersze Laine'a są intrygujące, trochę przytłaczające, bo pełne ciemnych i ciężkich obrazów. Zawierają mnóstwo pytań bez odpowiedzi, emanuje z nich bolesna świadomość rzeczywistości, pustka, czasem bezsens, obcość, samotność... "Leje się zewsząd smutek", "wszelki ruch jest odtrącaniem", jeśli istnieje wybór - to "między nieszczęściem i nieszczęściem", jeśli możność rodzenia - to jest ona jednocześnie przymusem, jeśli są skrzydła - to kamienne, jeśli światło - to ciemne. Zdarzają się też utwory pozbawione pesymistycznej wymowy, żaden z nich nie jest jednak entuzjastyczny i lekki. W najlepszym razie podmiot liryczny ma świadomość, że przecież trzeba choć jak raz jak eksplozja/ pójść we wszystkie strony/ i stać się przez chwilę małym światłem wiary. Pochylamy się nad tajemnicą człowieka osadzonego w olbrzymim, obcym świecie; refleksja podmiotu lirycznego nabiera kosmicznego wymiaru.

Język jest raczej trudny, pełno tu metafor, większość utworów wymaga wzmożonej uwagi. Jednocześnie wiele w tych wierszach słów potocznych, codziennych, przełamujących powagę utworów. Dzięki nim obserwacje podmiotu lirycznego nie brzmią patetycznie ani depresyjnie - są nazwaniem rzeczy po imieniu. Znajdziemy tu zarówno wiersze króciutkie, jak i (przyznaję ze wstydem) zniechęcająco długie.

Początkowo tomik czytałam dość pobieżnie, jednak w miarę zagłębiania się w ten poetycki świat czułam rosnące zainteresowanie i zrozumienie. I polecam. Twórca bardzo słabo znany, a niewątpliwie warty uwagi. Lektura nie jest łatwa, ale przecież nie lekkiej lektury szukamy sięgając po poezję.
Poniżej mała próbka:

***
Z prochu powstałeś
i z pytań
Całe pokolenia godzin
odchodzą
Chmury nad głową
już przeniosły ocean
Powtarzają się drzewa

smaki poranne
Jest w owocowaniu mądrość
owocowania
Mały szczeniak
przeniesiony na rękach przez rzeczkę
Spokojny dialog galaktyk
Rozumne odbicia nakładają się
przez chwilę można czytać
Imię?
Potem ciemno
W Próżni szaleje ogień odpowiedzi.


***
Wódź mnie na pokuszenie
chcę poznać granice swoich słabości i dalej
chcę poznać Człowieka któremu towarzyszę
Jak mogę mieć przyjaciół nie pojmując Hioba?




***
Dzieje się dokument pisany czym się da.
Walczy się o wartość śmierci.
Liczba ofiar i katów rośnie proporcjonalnie
do liczby ludności.
Z chwilą rozszerzenia pól świadomości
problem wag staje się palący -
ogień można określić temperaturą,
a na nią przetłumaczyć moc pozostałych żywiołów.
Wszystko jest trawione na niedosyt i niedomiar,
dlatego chińskie wazy same przewracają się w gdańskich szafach,
a Tezy Lutra można kupić na aukcji
i przybić na frontowych drzwiach.
Coraz większa masa przedmiotów obraca się,
ale kuglarstwo nie wystarcza,
stąd czerwone żarówki w betonowych świetlicach
i dużo pieśni, które się krzyczy na przekór.
Niebieski szum rozrywa pieczęcie,
wizje św. Jana szaleńca są niczym wobec LSD.
Dlatego poszukuję tysiąca sprawiedliwych,
aby zbawić nas dwoje - mnie i żonę.

4 komentarze:

  1. Przyciągnęłaś mnie tym tomikiem. Rzeczywiście nie znam, ale kusi, wabi i pobudza do refleksji. Poszukam i na pewno zasmakuję :)
    Moc pozdrowień

    OdpowiedzUsuń
  2. lubię od czasu do czasu sięgnąć po poezję, tego autora nie znam, ale patrząc na próbkę wydaje się ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak Magda czasem po poezję sięgam. Ten autor wydaje się byc interesujący. Chętnie bym go poznała.

    OdpowiedzUsuń
  4. Od czasu do czasu czytam poezję, więc następnym razem może sięgnę właśnie po ten tomik wierszy:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń