Jeszcze jedna książka o dorastaniu,
ale od razu zaznaczam: książka niezwykła. I wcale nie dlatego, że
Amos Oz umieścił bohatera w powojennej Jerozolimie, kontrolowanej
przez wojsko brytyjskie. Dwunastoletni Profi jest wyjątkowym,
bardzo mądrym i ciekawym świata chłopcem; otwierając Panterę
w piwnicy, otrzymujemy znacznie więcej, niż „świat oczami
dziecka“.
Narrator opowiada z perspektywy czasu,
spisuje wspomnienia sprzed wielu lat, ale nadal jest to rzeczywistość
oglądana oczyma dwunastolatka. Jeszcze trochę naiwnego, ale też z
bezlitosną logiką obnażającego absurdy dorosłego świata.
Chłopiec odkrywa, jak wiele odcieni mają pojęcia i wartości,
które do niedawna wydawały się czarno-białe.
Książkę można by – być może
trochę na wyrost, ale jednak – nazwać studium zdrady. Pytanie o
jej istotę powraca do Profiego w wielu kontekstach i nie daje mu spokoju. Trochę to może śmieszne w ustach dwunastolatka, ale autor
rewelacyjnie godzi dziecięcą dociekliwość z prostotą spojrzenia
i okazuje się, że poważne sprawy rozumieją nie tylko poważni (dorośli) ludzie. W końcu Profi dochodzi do smutnego
wniosku, że kto przynależy, ten zdradza. Brzmi jak słowa
dziecka?
Przemyślenia narratora zaskakują
dojrzałością, czaruje jego zamiłowanie do słów i język, jakim
opowiada. I urzeka dziecięcość w oryginalnych porównaniach i
skojarzeniach: Przypomniałem sobie, że powinienem wstać i
zamknąć drzwi od łazienki; chociaż sądząc po jęku, jaki
wydały, gdy je zamykałem, wolałyby chyba zostać otwarte, albo: mówił swoją powolną angielszczyzną z rosyjskim r,
zgrzytającym jak wrotki na chropowatym chodniku. Swoją wiedzę o świecie Profi opiera
na mieszance współczesnych (fikcyjnych) filmów i
klasycznych ksiąg – dość cudacznej, ale przecież świat
dwunastolatka nie musi być jeszcze spójny.
To też opowieść o przyjaźni ponad
podziałami. Bardzo pięknej i ubogiej w słowa, ale prawdziwej.
Do końca nie można jej nazwać po imieniu, a jednak tak bardzo jej żal, gdy się kończy.
To historia chłopca, którego marzenia przerastały –
w pozytywnym sensie. Sam o sobie mówił, że jest panterą w
piwnicy. Żył marzeniami i ideałami i nigdy nie będziemy mieli
pewności: jak było naprawdę? Czasem, mimo całej swojej
przenikliwości, widział tylko to, co chciał widzieć. W końcu
nadal był tylko dzieckiem.
Podczas czytania naszła mnie jeszcze
refleksja – po czym poznać dobrego pisarza? Czasem po drobiazgach.
My powiemy „stanąłem na wyciągnięcie ręki“ - Amos Oz pisze
„stanąłem na odległość oddechu“. My zamykamy okna, żeby nie
leciało gorąco, bohater - „żeby do wnętrza nie wniknęło
lato“. Pięknie się to czyta.
Można powiedzieć: dzieciństwo jakich
wiele; każde jest inne, wszystkie podobne. Ale tak ładnie
opowiedziane, i tyle w tej książce wzruszających, skłaniających
do refleksji, wartych uwagi drobiazgów... że staje się wyjątkowa.
A na koniec cytat. Jak wiele może być
odpowiedzi na pozornie proste pytanie:
Co jest przeciwieństwem tego, co się
rzeczywiście zdarzyło?
Moja matka mawiała: przeciwieństwem
tego, co się zdarzyło, jest to, co się nie zdarzyło.
A ojciec: przeciwieństwem tego, co się
zdarzyło, jest to, co ma się zdarzyć.
[Jardena] odparła: Przeciwieństwem
tego, co się zdarzyło, jest to, co mogłoby się zdarzyć, gdyby
nie kłamstwa i strach.
Co Wy pomyśleliście od razu po przeczytaniu pytania?
Moja ocena: 8/10.
Amos Oz, Pantera w piwnicy
Wydawnictwo MUZA
Znajdziesz mnie też na Facebooku
Ciekawy cytat. Pomyśle nad książka, choć nie jest w moich klimatach :)
OdpowiedzUsuń