Wbrew pozorom zdarza mi się to rzadko, ale niedawno poszłam do Biedronki i wyszłam - dosłownie - z całą torbą książek. Nie mogłam się oprzeć kolekcji wietnamskiej autorki Khoa Le - kupiłam cztery z sześciu dostępnych tytułów (plus kilka innych) :) Czy nie są piękne?
Wzięłam dwie baśniowe książeczki tłumaczące zjawiska zachodzące w przyrodzie: Słońce i Księżyc oraz Księżniczkę z chmur. Pierwsza pokazuje, jak ważna jest zmienność nocy i dnia i że obie pory są równie potrzebne, bo zarówno bez ciepła i światła, jak i bez chłodu wszystko umiera. Oczywiście można tę historię czytać również w szerszym kontekście: że jesteśmy różni, ale tak samo potrzebni.
Księżniczka z chmur to spersonifikowana opowieść o deszczu. Obie ślicznie napisane, typowo baśniowym językiem, i przepięknie zilustrowane. Widać, że azjatyckie :)
Pozostałe dwie mają funkcję bardziej użytkową. To Potarganiec - o chłopcu, któremu na skołtunionej głowie gołębie założyły gniazdo, a z czasem wyrosło całe drzewo - i Beksa. Tę ostatnią, cóż, kupiłam z wiarą w cudowną moc literatury. Mało co mnie tak irytuje jak jęki o byle co, a Krzysiul niestety jest w tym świetny. Na razie efekty nie powalają i w zasadzie treściowo książka podoba mi się najmniej ze wszystkich, ale jeszcze nie tracę nadziei. Ilustracje wciąż piękne.
Podobają się Wam?
U mnie w Biedronce rzucili po jednym egzemplarzu każdej z nich ;)
Znajdziesz mnie też na Facebooku
Są śliczne, też niedawno je u siebie recenzowałam ☺.
OdpowiedzUsuńSą śliczne, też niedawno je u siebie recenzowałam ☺.
OdpowiedzUsuńJa kupiłam wszystkie sześć! :) Najpierw tylko "Miodunkę", ale potem wysłałam męża po resztę. "Potarganiec" to mistrzostwo świata - po prostu się śmiałam w czasie lektury. Póki co podobają się mnie, bo moja niemal półroczna Hanula chce je tylko jeść. Te ilustracje są takie inne, cudne!
OdpowiedzUsuńNiedługo przestanie zjadać :)
UsuńJakie piękne obrazki :)
OdpowiedzUsuńJa zazwyczaj z Biedronki nie wychodzę bez książki. Promocje tego sklepu bardzo uzależniają.
OdpowiedzUsuńDokładnie, ja również, jak już zajdę to nie mogę nie zajrzeć do książek, a wtedy wiadomo już, że przepadłam...
UsuńA ja właśnie przeciwnie, zwykle książki z Biedronki nie trafiają w mój gust (najczęściej "babska" literatura lub kryminały/sensacje), tym razem poszłam po E. Gaskell, a wyszłam z pełną torbą :D
Usuń