Znów piątek z poezją z własnego
podwórka, bo Andrzej Zgorzelski jest profesorem UG, mieszka i pisze
gdzieś po sąsiedzku. Ale nie miałam przyjemności poznać pana w
czasie studiów, a wybór był czysto przypadkowy. Szukałam czegoś
nowego :) Będzie skromniutko, bo tylko cztery teksty – tomik
cieniutki i połowa to tłumaczenia, których niestety nie jestem w
stanie (d)ocenić. Ale cztery wiersze przykuły moją uwagę i nie
chciałabym tak po prostu o nich zapomnieć.
Zbiorek Doświadczenia zawiera utwory
powstające dłużej, niż ja żyję, bo od 1981 roku ;) Aż do 2006.
Wiele z nich to przeżycia związane z wprowadzeniem stanu wojennego
i zmianami politycznymi, ale ładne są te wiersze, wcale niewojenne.
Jak Kolęda II (napisana wcześniej niż Kolęda I):
Nie wiemy dziś
co jeszcze nasze
więc cóż możemy dać ci w darze
igłami zeszło niebo ostre
a nie ma nawet skóry owczej
strzechą już krytych nie ma stajni
i nic już nie jest tak jak dawniej
gardła zwyczajne innych pieśni
woły powiedli już do rzeźni
drzewo jak żłobek poszło w dacze
dzisiaj naprawdę jest inaczej
i my już także ni pasterze
ni mędrcy
my żołnierze
więc cóż możemy dać ci w darze
dwa pióra wrony trzy patrony
żelaza złom z rozbitych bram
ognie nie zimne świece dymne
na ziemi ślady rudych plam
dłonie na broni ułamek skroni
i łomot butów w snach
u gardła strach
te wiersze
ręce choć puste lecz nie lżejsze
A tu już nowsze – z 1999 roku –
Stworzenie II:
stworzyłeś mnie zwierzę
już po raz trzeci pieje kur
pies zza płotu zęby szczerzy
na inne psy
w spiżarni
siedzi szczur
kot w palenisku leży
śpi
małpa
małpa w głowę się drapie
wyłapuje pchły
pająk snuje sieć pajęczyn
uszy porosły we mchy
Ale wojna nie daje o sobie zapomnieć i
powraca nawet w najnowszych wierszach – ten jest z 2003:
Monogram
na białym ręczniku
litery MM w gałązkach konwalii
przetrwały lata
tak wyszywano tylko przed wojną
może któraś z ciotek józefinek
bo chyba nie mama
może Bronia lub inna z dziewczynek
a może żydowska hafciarka
rozstrzelana na Ponarach
już trzecie ćwierćwiecze
płótno z monogramem
wyciera twarze ze zdarzeń
I taki piękny na koniec:
Prośba
zjedz ze mną śniadanie
w pokoju na obrusie
świątecznie
połóż mi dłoń na dłoni
zanim zabierzesz talerze
spójrz na mnie uważniej
przywitaj gestem
palcami przez włosy
ręką na ramieniu
niech wiem że jestem
podejdź czasem bliżej
zamknij horyzont
poprawieniem krawata
sprawdź przez dotyk życzliwie
że żyję
(…)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz