HISTORIA, KTÓRA KAŻDEGO DNIA ZACZYNA SIĘ OD NOWA


Nie będę po raz kolejny pisać, że jestem fanką zaskakujących książek, bo zaraz będziecie mnie mieli dość ;) Ale jak widzę coś łamiącego schematy, to nie mogę się oprzeć. Taka jest Ballada. Odkrywcza, zapraszająca czytelnika do współpracy, inna niż wszystkie znane nam książki dla dzieci.


Historia została opatrzona wstępem ułatwiającym interpretację. Przede wszystkim dowiemy się, że ballada to stara pieśń. To historia, którą opowiada kilka osób po kolei: każdy dodaje coś od siebie, ale nie pomija nic z tego, co już zostało opowiedziane. Definicja nie jest wyczerpująca, ale jest wystarczająca – wyjaśnia, skąd pomysł na tę osobliwą, pęczniejącą formę. Bo rozdziały (opowieści? odsłony historii? kolejne powroty ze szkoły do domu) są zbudowane właśnie w ten sposób: w kolejnych odsłonach po każdym obrazie pojawia się nowy. I tak pierwsza sekwencja to zaledwie trzy elementy: Szkoła, droga, dom. Nic specjalnego. Druga – odrobinę bogatsza: Szkoła, ulica, droga, las, dom. Piąta – Szkoła, policja, sklep, ludzie, nieznajomy, wypadek, omen, korek, ulica, forteca, żołnierze, defilada, most, prom, pola, dworzec, droga, wiadukt, przecięcie, góry, zbóje, zamek, jaskinia, labirynt, las, polana, chatka, skrzat, czarownica, wiadomość, zaklęcie, burza, dom. Jak widać, świat rozrasta się bardzo szybko, przekroczył już granice zwykłości i prawdopodobieństwa, pojawiają się baśniowe elementy.




To opowieść o tym, jak mały świat pewnego dziecka nagle stał się bardzo duży.

Narracja jest szczątkowa, całość opowiadają ilustracje i krótkie podpisy. Można czytać błyskawicznie, można bardzo powoli. Książka jest grubaśna :) Autor bawił się formą ballady i przeniesienie jej na współczesny grunt dało naprawdę interesujący efekt. Dla dziecka (starszego) to może być początek zabawy z formą, gatunkami, tradycją, dla rodzica – ciekawe wyzwanie. Dla jednego i drugiego – przygoda. A chyba o to właśnie chodzi w czytaniu?




Moją uwagę przykuła też staranność, z jaką dopracowano szczegóły. Cudna okładka (trzeba dotknąć!); szkolne pismo – bo to świat z perspektywy dziecka i od szkoły wszystko się zaczyna; podpisy oddające akcję: litery rozsypujące się razem z elementami obrazków albo wywrócone do góry nogami jak wszystko wokół.

Nie będę Wam opowiadać, co się tam dzieje, bo specyfika obrazu sprawia, że musiałabym napisać o tej książce tekst co najmniej pięć razy dłuższy niż sama Ballada. Na zachętę parę zdjęć – jak widać książka odpowiednia dla każdego wieku, Tanula oczywiście nic z niej nie rozumie, ale bardzo jej się podoba ;)


O, balon!


Widzicie to skupienie? :)

Polecam, bardzo ładna, bardzo ciekawa, bardzo oryginalna. Zdecydowanie warta uwagi!


Blexbolex, Ballada
Oprawa twarda
Stron: 280

Wydawnictwo Wytwórnia


Znajdziesz mnie też na Facebooku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz