Jeszcze jedna oszczędna, skromna, a
jednocześnie śliczna książka. Cieniutka, z króciutką historią
i prostymi, niemal niedbałymi ilustracjami. Zakochałam się od
pierwszego czytania!
Pan G. żył od zawsze w cichym i
suchym miasteczku na środku wielkiej i cichej pustyni.
A marzył o muzyce. Więc opuścił miasto...
...ale tylko po to, by wrócić.
Z narzędziami, pakunkiem i planem.
Mógłby założyć zespół.
Ale.
To by było za proste.
I nie takie wspaniałe.
Pan G. zasadził drzewo.
Sąsiedzi pukali się w głowy.
Tak, tak. – Mówili. – Pan G.
oszalał.
Ale Pan G. się nie przejmował. A gdy
minęło wiele nocy i wiele dni...
Może to śmieszne, ale autentycznie mnie
wzrusza ta historia. Bo jest o tym, żeby mierzyć wysoko i marzyć z
fantazją. Pan G. mógł po prostu zacząć grać na jakimś
instrumencie. Jeśli chciał się bardziej wysilić – mógł zebrać
całą grupę grających. A on wyhodował niesamowite drzewo, by
zwabiło niesamowite ptaki, które dały najbardziej niesamowity
koncert, jaki kiedykolwiek słyszeli mieszkańcy miasteczka.
Jest o tym, by nie przejmować się, kiedy
inni się stukają w czoło.
Nie tracić nadziei.
Czekać cierpliwie.
Działać wytrwale.
Bo nie ma rzeczy niemożliwych.
Gustavo Roldán,
Pan G.
Oprawa
twarda
Stron: 34
Wydawnictwo
TAKO
Znajdziesz mnie też na Facebooku
I jak widać - nie ilość tekstu się liczy, ale jakość!
OdpowiedzUsuńZawsze :)
Usuń