Do tej pory Teodor Parnicki nie
wzbudzał we mnie ciepłych uczuć: wrażenia ze studiów miałam
bardzo mgliste i raczej negatywne, chyba któraś z jego powieści te
parę lat temu mnie przerosła i na tym przygoda się skończyła. Aż
do niedawna, bo od dłuższego czasu miałam ochotę na jakąś starą
powieść historyczną (wiecie, NIE Cherezińska i NIE Cornwell). A
ta akurat stała na półce.
Parnicki połączył tu powieść
historyczną, którą uwielbiam, z biografią, którą lubię jeszcze
bardziej. Postać Aecjusza jakoś umknęła mi w latach szkolnych, a
okazuje się, że był on niesamowitym człowiekiem – aż trudno
uwierzyć, że w podręcznikach nie ma o nim wzmianek. Genialny
dowódca, zmyślny polityk, obrońca Imperium Rzymskiego otaczany
niemal boską czcią, niepokonany, ambitny, przewidujący. Choć nawet wygląd Aecjusza zdradza chłopskie pochodzenie
jego ojca, choć otaczają go poganie i barbarzyńcy, a on sam równie
dobrze czuje się w Rzymie, jak wśród Hunów czy Wandalów, to właśnie dzięki niemu chylące się ku
upadkowi imperium jeszcze przez chwilę się utrzyma.
"Ostatnia rzymska tarcza"
Zdolności i siła Aecjusza godne są
współczesnych powieści o cud-bohaterach (sam jeden
piersią swą osłania Romę i cesarstwo, i pokój rzymski), ale
to człowiek z krwi i kości: walcząc o imperium, walczy przede
wszystkim o siebie. Budzi podziw i szacunek, ale ma też cechy, które
sprawiają, że nie daje się lubić. Nie ma nic wspólnego z
herosami bez skazy, jakich serwuje nam dziś na pęczki Hollywood.
I sam autor nie zachwyca głębokimi myślami na temat
natury kobiet...
"Czasy się zmieniają i my z nimi"
Treścią książki są przede
wszystkim wojny Rzymu z barbarzyńskimi plemionami, wewnętrzna walka
o władzę w imperium, polityka: wszystko to, czego nie lubię. A nie
mogłam się oderwać! Rzymska potęga bardzo podupada przez te
czterdzieści lat, a my możemy to obserwować. Fascynujące!
Podobnie jak fascynująca była droga Aecjusza od zwykłego
żołnierza do najważniejszej osoby w kraju... Tak że po latach walki mógł usłyszeć:
Oto póki ty żyjesz, póki rządzisz i
walczysz, spokojnie mogę tu, na krańcach świata rzymskiego, na
ziemi swych ojców kończyć swój przekład „Iliady“, pewny, że
nic złego nie spotka mnie ani mojej pracy, póki ty nas bronisz...
Ale gdy zabraknie ciebie, Aecjuszu, w gruzy runie wszystko...
cesarstwo i potęga Rzymu i Pax Romana, a wraz z nimi i ja, i mój
Homer, i wszystko, co pięknego, mądrego i dobrego stworzyły pod
osłoną Romy wieki... (…) Im dłużej będziesz żył a bronił i
rządził, tym liczniejsze będą cię błogosławiły ust tysiące i
ksiąg setki... Przecież i tak już o trzydzieści lat przedłużyłeś
nasze i całego świata naszego życie... opóźniłeś na czas jakiś
nadejście straszliwej nocy...
To wymagająca lektura. Cudem
przebrnęłam przez początek, kiedy to w każdym kilkustronicowym
rozdzialiku przenosiliśmy się o parę lat: zanim ogarnęłam
sytuację (za każdym razem nowe postaci, za każdym razem nie wiem,
gdzie i kiedy jestem ani co się dzieje), rozdzialik już się
kończył i zabawa zaczynała się od nowa. A jednak coś kazało mi
czytać dalej i nawet na tym etapie ciężko mi było się oderwać.
To podobno jedna z najprostszych powieści Parnickiego, ale nie ma
wątpliwości, że jest adresowana do ludzi inteligentnych: narrator
wielu rzeczy nie nazywa wprost, często się przenosi w czasie i
przestrzeni, wykorzystując na chwilę perspektywę jakiegoś
epizodycznego bohatera, z niektórych okresów przedstawia jedynie
trudne w odbiorze migawki. Dzięki tym wszystkim zabiegom dostajemy
do ręki książkę, która wymaga, ale wynagradza wysiłek. Jest
autentyczna, żywa, wciągająca. I wzruszająca, bo to
przecież ostatnie lata Imperium Rzymskiego. Wielka potęga już się chwieje, a za chwile runie na zawsze.
Warto się wysilić!
Moja ocena: 8+/10.
Teodor Parnicki, Aecjusz, ostatni Rzymianin
Instytut Wydawniczy PAX
Znajdziesz mnie też na Facebooku
Oj, nie dla mnie taka literatura. Kiedy czytam, jak piszesz o początku książki, to jakbym sama to napisała. Mnie niestety nie udało się zebrać sił na tyle, by przez ten początek przebrnąć. A może powinnam jednak wrócić po latach i spróbować raz jeszcze? Hmm.
OdpowiedzUsuńPo latach możesz spróbować, zapewne wiele się przez ten czas zmieniło :) Ja się właśnie przymierzam do drugiego podejścia do Marqueza...
UsuńWidzę, że szykuje mi się powtórka. :D Chociaż może bardziej kusi coś nowego, a wybór mam spory. Zimą będzie więcej spokojnego czasu na delektowanie się.
OdpowiedzUsuńA drugą część czytałaś?
UsuńTak, oceniłam niżej, ale zabij, nie pamiętam dlaczego. ;)
UsuńWyciągnęłam z półki "Koniec Zgody Narodów", może uda się napocząć.
Ależ "Śmierć Aecjusza" nie jest w żadnym razie drugą częścią "Aecjusza, ostatniego Rzymianina"! Jeśli już nazwać ja kontynuacją, to najwyżej wątków z II tomu "Twarzy księżyca".
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz przeczytać coś innego Parnickiego, a jeszcze przystępnego, to polecam "Srebrne orły".
A dla orientacji w pisarstwie Mistrza podaję link (pod rozwagę zwłaszcza wykres): https://sites.google.com/site/parnickiwsieci/
pozdrawiam
Rbit
Dzięki za uświadomienie :) Wykres trochę skomplikowany na pierwszy rzut oka ;) Ale chętnie się przyjrzę dokładniej. "Srebrne orły" kojarzę z listy lektur, wolałabym coś innego...
Usuń