Koniec świata w sztuce – to nadmiar
słów, rozpusta słów, przerzucanie się słowami, orgia cytatów.
Wszystko to jedna wielka zgrywa z kultury. Nudę przerabiać na
sztukę? Nuda i pustka jako surowiec sztuki? Tak myślę czytając
Cortazara („Gra w klasy“).
*
Używamy za dużo słów. Dusimy się
pod stosami słów jak pod śmieciami nowoczesnego miasta. One to,
śmieci, świadczą dziś o poziomie cywilizacji. Nasze poematy i
powieści staczają się w śmietniska słów.
Następuje już koniec świata.
*
Wzięłam się do tłumaczenia wierszy,
aby pracować. To dla mnie jak rąbanie drewna.
*
Jesień. Dnie wietrzne i dżdżyste.
Posępnie. Ciemno. W takie dni trzeba mieć w sobie jakieś światło.
*
Natalia mówi, że pisanie to tylko
układanie zdań. Może tak trzeba sobie powiedzieć, aby nie
przerażać się białej kartki.
*
To prawda, co pisze Lechoń, że proces
myślenia – to wysiłek. I w mowie, i w rozmowie musi się to
odczuwać, aby to było prawdziwe i rzetelne; w przeciwnym razie jest
to tylko zdawkowe mielenie słów.
*
Lechoń: „Ignaś Skrzyński
nieoceniony i nieopisany, powiedział kiedyś: >>Bez miłości
nawet butów nie warto zdejmować<<“.
*
Zapisywanie swoich myśli jest
potrzebne i zarazem szkodliwe. Sprzyja egocentryzmowi, narcyzmowi,
utrwala to, co powinno przemijać. Ale z drugiej strony te zapiski
sprzyjają intensywności życia wewnętrznego, które niewyrażone –
przecieka przez palce. Gdyby można było znaleźć lepszą formę
dzienników, skromniejszą, utrwalać same myśli, sam miąższ
życia, który wart jest utrwalenia.
*
Poszukiwanie miłości jest tak podobne
do poszukiwania wiary, poszukiwania Boga. A może to jest to samo?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz