Uwierzycie, że książka o języku
polskim może wciągać, bawić, może się okazać czymś „lekkim
i przyjemnym“ do poczytania w gorące popołudnie? Takie jest
właśnie Wszystko zależy od przyimka. Może nie jestem
zupełnie obiektywna (należę do
mniejszości, którą – podobnie jak Bralczyka – scs na polonistyce fascynował; a gramatyka
historyczna jeszcze bardziej!), w każdym razie przeczytałam ją
szybko, z przyjemnością i dużym zainteresowaniem.
Sama forma książki jest przyjazna –
to po prostu swobodna rozmowa delikatnie kierowana przez Jerzego
Sosnowskiego. Rozmawiają ikony współczesnego językoznawstwa:
Bralczyk, Markowski i Miodek, których chyba nikomu nie trzeba
przedstawiać. Wszyscy czterej (razem z prowadzącym) są dowcipni i
dalecy od postawy wojujących obrońców języka, przeciwnie:
obserwują z zainteresowaniem, badają, próbują określać pewne
tendencje, tłumaczą zjawiska, a do wszelkich zmian podchodzą z
większym zrozumieniem i pokorą niż niejeden przeciętny obrońca polszczyzny. I bawią się językiem! Widać, że czerpią z tego przyjemność.
Tematy, które podejmują, to sprawy najbardziej aktualne: jest mowa o języku w
internecie, interpunkcji, gwarach młodzieżowych, zalewie obcych
słów, reklamie, wulgaryzmach, agresji językowej... Wszystko to
ważne i ciekawe, bo nowe, jeszcze nieopisane, wciąż budzące wiele
emocji. Znajdziemy tu odpowiedź na wiele wątpliwości (profesor
Markowski na przykład nie ma nic przeciwko zapożyczeniom: Nieważne,
czy jakieś słowa lub struktura to germanizm albo rusycyzm –
ważne, czy jest to uzasadnione, czy nie; w innym miejscu Bralczyk
podsumowuje krótką dyskusję: Zgadzamy się na formę „w
międzyczasie“ – na którą mnie na studiach uczulano). Czytając
kolejne rozdziały, już się zastanawiałam, jakie jeszcze kwestie
poruszą rozmówcy.
Część spraw była dla mnie oczywista
(jak dla większości młodych ludzi – nie ma chyba nikogo poniżej
trzydziestki, komu trzeba by tłumaczyć skróty „btw“ czy
„imo“), o innych rzeczach, słowach, zwrotach nigdy nie słyszałam
(z gwary młodzieżowej – a myślałam, że jeszcze nie jestem taka
stara...). Nie ze wszystkim się zgadzałam: czy emotikony – emotki
– faktycznie skrócą się do „emo“? Przecież „emo“ znaczy
już coś innego. I czy faktycznie nie są potrzebne w tekście
pisanym, na przykład na oznaczenie ironii? Z jednej strony –
ironia nie powinna być przecież zbyt czytelna; z drugiej –
posługując się ironią bez dodawania emotek, musimy się zdać na
inteligencję odbiorcy. A z tym, niestety, w internecie czasem
ciężko... Tak czy inaczej: żaden z panów nie występuje w roli
wyroczni, czasem się ze sobą nie zgadzają, czasem pytają i
zastanawiają się (a tego jak odmieniasz? a tego jak?) – to też
jest bardzo cenne, bo uświadamia, że każdy czasem musi coś sprawdzić w słowniku. Grunt,
żeby sprawdzać!
Zaskoczyło mnie, jak
optymistycznie byli panowie nastawieni do błędów zalewających
internet – wyrazili przekonanie (dość zgodnie, o ile pamiętam),
że będzie coraz lepiej (!), bo większość ludzi dopiero niedawno
zaczęła cokolwiek pisać. Czyżby była nadzieja? Dla tych, którzy
płaczą nad starannym wysławianiem się w mowie i piśmie: podobno
jesteśmy jednym z nielicznych narodów, który przykłada tak wielką
wagę do poprawności językowej.
W trakcie rozmowy pojawia się wiele
zabawnych pomysłów („podobki“ zamiast „lajków“ – bo „like“
znaczy jednak trochę co innego niż „lubić“), regułek (Na „iż“
i „gdyż“ stawiamy krzyż!), anegdotek (Gdy ktoś w latach 80.
powiedział „Kupiłem sobie kompiuter“, ktoś inny odparł: „A
co, miózg ci nie wystarcza?), ciekawostek („siksa“ nie ma nic
wspólnego z sikaniem).
Jedyne, do czego mogę się przyczepić,
to strona techniczna: nieporęczny format – przecież to nie
podręcznik! A tak, mimo przyjemnej treści, ciężko zabrać tę książkę na
plażę. I wyróżnienia w tekście, które też nasuwają
skojarzenia z podręcznikiem, a według mnie niczemu nie służą.
Sama rozmowa – bez zarzutu!
To książka dla każdego. Naprawdę!
Szczególnie dla młodych ludzi, bo to o ich języku głównie
rozmawiają autorzy. Jest napisana bardzo przystępnie (tłumaczą
nawet, co to przerzutnia i dekorum), rozmowę dobrze się czyta (kto
nie lubi dialogów w tekście?), całość jest bardzo ciekawa –
jestem pewna, że zainteresuje zarówno laika, jak i polonistę.
Świetnie się bawiłam podczas lektury! Gorąco polecam.
Moja ocena: 8/10.
Wszystko zależy od przyimka.
Bralczyk, Miodek, Markowski w rozmowie
z Jerzym Sosnowskim
Wydawnictwo Agora SA
Znajdziesz mnie też na Facebooku
A jaki argument podają Panowie przeciwko używaniu spójnika "gdyż"? Chodzi im o mowę potoczną, czy o formy pisemne, np. książki?
OdpowiedzUsuńSPP: · Używanie spójnika gdyż w tekstach potocznych jest pretensjonalne. Np.: Poszedł na spacer, gdyż, lepiej: bo, była ładna pogoda.
Tu akurat chodziło o mowę potoczną, w tekstach pisanych (tych bardziej formalnych) jest w porządku :)
Usuńaaaaa muszę ją mieć. Bo się uduszę.
OdpowiedzUsuńNo jak masz się udusić to już lepiej kup :D
UsuńWłaśnie kupiłam mojej mamie w prezencie i zastrzegłam, że pożyczę jak tylko skończy czytać (taki prezent, który sama mogę wykorzystać dostała xD).
OdpowiedzUsuńHahaha, uwielbiam kupować takie prezenty :D
UsuńMam wielki sentyment do wszystkich trzech bohaterów tej książki: Bralczyka słucham codziennie w Radiu Gdańsk, Miodka naśladowałam w młodści wraz z kuzynką (jego ruchy podczas omawiania problemów z polszczyzną:)), ubaw miałyśmy po pachy! A Markowskiego pamiętam w różnych teleturniejów dotyczących używania języka polskiego w potocznej mowie - bardzo lubiłam je oglądać i sporo się z nich uczyłam! Dlatego nie wypada mi nie mieć tej książki na półce :)
OdpowiedzUsuńNo w takim razie faktycznie musisz ją mieć :)
UsuńOd ręki wciągam na listę :) Świetnie ją opisałaś. A ja się chętnie dokształcę jako polonista. Bardzo cenię sobie profesora Bralczyka i grzechem było by nie mieć tej pozycji na półce. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa też uznałam, że ze względu na zawód to dla mnie pozycja obowiązkowa :) Ale i bez tego chętnie bym przeczytała!
UsuńChętnie bym przeczytała - naprawdę! :) Profesora Miodka okropnie lubię (tak, wiem, nie da się kogoś okropnie lubić) :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Książka jest rewelacyjna :) Dla każdego - polonisty, studenta, nastolatka, kto ma dylematy "polonistyczne".
OdpowiedzUsuńZapraszam do poznania mojej relacji z wrażeń o lekturze :) Pozdrawiam.
http://magdallenamagazine.blogspot.com/2014/05/o-miosci-do-jezyka-polskiego.html
Zachęciłaś mnie. Mam nadzieję, że w wakacje uda się ją zdobyć.
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że się nie zawiedziesz!
Usuń