Już dwa razy pisałam o Egmontowej
serii „Czytam sobie“ (tu i tu), ale to jeszcze nie koniec, bo po
sukcesie poprzednich części wydawnictwo stworzyło coś
fantastycznego – kilka opowieści opartych na faktach.
Jestem wielbicielką literatury faktu,
więc cieszy mnie niezmiernie, że i dzieciaki mogą ćwiczyć
czytanie nie tylko na wszechobecnej fantastyce. Bo o ile przygody
czarownic i śledztwa detektywów to rzecz gustu (większości się spodoba, ale od każdej reguły znajdą się wyjątki), o tyle wydaje mi się, że
historie niesamowite, ale prawdziwe, jeśli ciekawie opowiedziane, są
daleko bardziej fascynujące. I uniwersalne. I zachęcają do marzeń
o dalekich wyprawach...
Bardzo fajnie, że seria „Fakty“
obejmuje wszystkie poziomy, a nie tylko trzeci, dla najstarszych
dzieci. Na początek – ekspedycja Amundsena. To najtrudniejsze
zadanie dla autora, trzeba się zmieścić w dwustu słowach – ale
Rafałowi Witkowi udało się to i tekst naprawdę dobrze brzmi. Jest
trochę słów, które mogą się okazać dla dziecka nowe
(„globtroter“, „cumuje“, „ekwipunek“), ale całość jest
moim zdaniem wyważona – prosto, jednak nie zbyt prosto. Do tego
ciekawe ilustracje, stonowane, trochę w stylu retro – w końcu to
historia!
Na poziomie drugim – rejs „Titanica“.
Mimo niewielkiej objętości książeczki Zofia Stanecka wprowadziła
kilku bohaterów, mamy więc różne historie pojedynczych ludzi –
oczywiście nie wszystkie szczęśliwie zakończone. Sama się
zdenerwowałam, że mała Ewa zasypia, kiedy woda napływa do statku
(do końca życia będę miała przed oczami scenę z filmu, kiedy
matka usypia malutkie dzieci...), podejrzewam więc, że i dla
młodych czytelników będzie to lektura pełna emocji. Ilustracje w
podobnym tonie, choć jednocześnie zabawne; kolory nieco
przygaszone, jak na starych pocztówkach. Podkręcone wąsy...
Trzeci poziom, całkiem obszerna
opowieść, to pierwsza podróż na Księżyc. Tu już można trochę
zaszaleć, 2500 wyrazów to kilkanaście razy więcej niż na
poziomie pierwszym :) Zdania są dłuższe, wyrazy trudniejsze
(„hermetyczny“, „regolit“); najtrudniejsze, specjalistyczne
sformułowania zostały umieszczone w słowniczku (NASA, mgławica,
orbita ziemska, skafander księżycowy) – powtarzają się one na
kolejnych stronach, więc jest duża szansa, że dzieci nawet po
jednorazowej lekturze coś z tego zapamiętają. Bardzo mi się
podoba graficzna strona tej książki: poza ilustracjami Tomka
Kozłowskiego znalazły się w niej także ilustracje i opisy, co
czyni opowieść jeszcze ciekawszą, niemal namacalną. Świetny
pomysł!
Oczywiście są też naklejki. Komu „Do
roboty!“? :D
To moim zdaniem najfajniejsze książki
z całej serii „Czytam sobie“. Mam nadzieję, że pojawi się
jeszcze kilka historii opartych na faktach – mamy tylu
interesujących ludzi, tyle ciekawych wydarzeń! Chyba wszystkie dzieci lubią prawdziwe
opowieści? A przy okazji wiele się dowiadują. Zdecydowanie
polecam!
Rafał Witek, Wyprawa na biegun
Ilustracje: Ewa Poklewska-Koziełło
Zofia Stanecka, Historia pewnego statku
Ilustracje: Joanna Rusinek
Ewa Nowak, Apollo 11
Ilustracje: Tomek Kozłowski
Wydawnictwo Egmont, seria Czytam sobie. Fakty
Znajdziesz mnie też na Facebooku
Za książki dziękujemy wydawnictwu Egmont.
Na pewno fajne są te książki i na pewno będę ich szukała w bibliotece:)
OdpowiedzUsuńMasz rację, nie zawsze musi być o czarownicach:)
Ale czarownice też są fajne :) Najważniejsza jest różnorodność!
Usuń