Julian Tuwim, Słoń Trąbalski i inne wiersze
Pamiętacie ilustracje Witza? Chyba każdy je zna :) Podobnie jak wiersze Tuwima, który dla mnie jest absolutnym numerem jeden jeśli chodzi o wiersze dla dzieci. Wydaje się zresztą, że Krzysiul jest podobnego zdania: Lokomotywę recytuje średnio raz dziennie, Abecadło też każe sobie czytać fazami, a w przerwach cytuje, wielokrotnie z uwagą słuchał długieeeego Pana Maluśkiewicza, a W aeroplanie należy do ścisłej czołówki ulubionych utworów. Wspaniałe poczucie humoru, ciekawe historie, imponująca gra słowem, rymem i rytmem. Te teksty się nie starzeją - dlatego z radością można do nich wracać z dziećmi i wnukami.
W zbiorze znalazły się utwory bardzo znane: Słoń Trąbalski, Gabryś, Bambo (brakowało nam w domowej biblioteczce!), Abecadło, Dyzio marzyciel... jest nasze ulubione W aeroplanie (mamy wydanie z serii "Poczytaj mi mamo", długo mieliśmy też z biblioteki nową wersję wyd. Bona, teraz trzecia szata graficzna). Są też teksty mniej popularne: Skakanka, Wszyscy dla wszystkich, Stół, Kapuśniaczek. I jeszcze kilka innych.
Dla dorosłych wspaniała dawka wspomnień, zwłaszcza że poza złotym rogiem na okładce cała książka wygląda zupełnie jakby miała już ze dwadzieścia lat :) Kolory są stonowane, nawet jeśli z założenia jaskrawe (czerwony, zielony, turkusowy), papier delikatnie pożółkły i - niestety - dość delikatny. To jedyny minus książki, nie wiem, czy długo przetrwa w nienaruszonym stanie. Coś za coś jednak, sztywne błyszczące kartki nie bardzo się wpisują w klimat retro ;)
Każdy egzemplarz z serii limitowanej jest numerowany (ja mam 8424). Zastanawiam się, czy takie książki kupujemy dla dzieci czy jednak bardziej dla siebie :) Lubię mieć nowe wydania, z nowymi ilustracjami współczesnych artystów, ale bardzo lubię mieć też te, które pamiętam z własnego dzieciństwa. I bardzo się cieszę, że synkowi też się podoba. Nieśmiertelne wiersze z nieśmiertelnymi ilustracjami. Polecamy młodym i tym nieco mniej młodym!
Za egzemplarz bardzo dziękujemy wydawnictwu Siedmioróg.
Wspominam z sentymentem. Czytałam jako dziecko, czytałam dzieciom siostry a później swoim.
OdpowiedzUsuń"Lubię" te stare marketingowe chwyty w rodzaju właśnie "edycji limitowanej" w nakładzie 10.000 :-). Jak się sekundę zastanowić, to przecież każde wydanie jest z definicji limitowane :-) i akurat Tuwim chyba nie potrzebuje takich tanich zagrań.
OdpowiedzUsuńJa akurat jestem baaaardzo podatna na każdy chwyt marketingowy :) Mąż się ze mnie śmieje, ze mną gorzej niż z dzieckiem ;)
UsuńChoć nie mam dzieci, stałam się ostatnio zbieraczem takich książek - znajomi patrzą na mnie zdziwieni pytając: Na co Ci to?
OdpowiedzUsuńA ja po prostu lubię przypomnieć sobie stare, dobre czasy :) Tym bardziej, że z dziećmi troszku czasu przebywam... przynajmniej mam o czym z nimi mówić skoro gustujemy w podobnych lekturach :0 Ksiażka jak najbardziej godna uwagi nie tylko malutkich czytelników :)
Ja też gromadziłam długo przed tym, jak miałam własne :)
UsuńUwielbiam Tuwima, dla Dzieci.
OdpowiedzUsuńa ja kupiłam ostatnio pierwsze wydanie :D
OdpowiedzUsuń