Meksykańskie rodziny

Carlos Fuentes, Wszystkie szczęśliwe rodziny
Wydawnictwo Świat Książki, seria Mistrzowie prozy

Cenię pisarzy, którzy potrafią tworzyć teksty niejednorodne i zagadkowe. Do tej grupy należy Carlos Fuentes (ur. 1928), jeden z najważniejszych twórców prozy meksykańskiej, wielokrotnie nagradzany autor wielu powieści i esejów.


Trudno jednoznacznie określić gatunek, jaki reprezentuje książka Wszystkie szczęśliwe rodziny: początkowo można odnieść wrażenie, że to opowiadania, jednak z czasem okazuje się, że bohaterowie jednego rozdziału (?) powracają w drugim w charakterze postaci drugoplanowych, opowieści może nie tyle się zazębiają, ile współistnieją w jednej przestrzeni: tłocznym i gwarnym Meksyku. Do tego bardzo ciekawe pod względem formalnym wstawki chórów, głos „z dołu“. Powstaje bardzo interesujący kontrast: dobrze odmalowane, ale jednak stawiające nas na zewnątrz obrazki z życia rodzin i bezpośrednie, pełne gniewu głosy samych mieszkańców miasta. Koturnowość samej formy chóru niweczy brutalny język i gwałtowność wyrażanych emocji, a wszystko razem składa się w świetną całość. Nie ma mowy o monotonii i nudzie.

Tytuł sugeruje, że najważniejszym tematem zbioru (bo dla mnie to jednak bardziej zbiór odrębnych tekstów niż powieść) jest rodzina: okaleczona, dysfunkcyjna, choć może z pozoru względnie szczęśliwa. Matki, synowie, córki, mężowie krzywdzą się, chowają urazy, nie potrafią się porozumiewać, budują coraz wyższe mury, manipulują sobą nawzajem – a jednak gdzieś w tym wszystkim daje się dostrzec szczątki przywiązania, miłości, troski. Relacje są dziwaczne (jak to w rodzinie ;)) i zdecydowanie przygnębiające, ale jednocześnie silne i jedyne w swoim rodzaju. Nie wszystkie teksty są tak samo ciekawe, natomiast każdy jest inny, jest więc z czego wybierać.

Fuentes nie ograniczył się do portretów psychologicznych; równie ważna w jego książce jest sytuacja społeczno-polityczna Meksyku, duszna atmosfera, gwarne, zatłoczone ulice, niebezpieczne i głośne miasto, konflikty wewnętrzne. Dzięki temu jest to coś więcej, niż kolejna powieść o skomplikowanych ludzkich relacjach (które, nawiasem mówiąc, autor przedstawił trochę jednostronnie – są przecież rodziny zdrowe, normalne, wyłączone z błędnego koła krzywdzonych i krzywdzących): to książka bardzo mocno osadzona w realiach konkretnego miejsca i czasu, a tym samym wyjątkowa.

Wszystkie szczęśliwe rodziny przeczytałam jakiś miesiąc temu i nadal bardzo dobrze pamiętam obrazy, wrażenia, atmosferę tej książki, wszechobecną duchotę: na ulicach i w domach, pomiędzy obcymi i „bliskimi“. Przemyślana konstrukcja, dobry styl, ciekawa, choć trochę przygnębiająca treść. Niebanalna lektura. Bardzo mi się podobała.


Moja ocena: 8/10. 

15 komentarzy:

  1. Tu chyba jest zastosowany podobny zabieg jak u Amosa Oza w jego zbiorku opowiadań, bohaterowie rzeczywiście pojawiają się to tu, to tam... Przeczytam chętnie, bardzo lubię książkę: "Lata z Laurą Diaz" Fuentesa, niejednokrotnie już do niej wracałam. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja tej z kolei nie znam, chętnie się rozejrzę :)

      Usuń
  2. Niestety chyba zupełnie nie moja tematyka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam "Lata z Laurą Diaz". To znakomita książka, z której wiele można dowiedzieć się na temat historii Meksyku i miasta Meksyk, ale nie tylko.Historia Laury na tle lat, w których żyje wciąga i frapuje. O tej książce też myślę.

    OdpowiedzUsuń
  4. to nie jest książka, która mogłaby mnie zainteresować :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie i owszem, dlatego jakiś czas ją kupiłem. Literatura z gatunku nieco bardziej ambitnych, ale od czasu do czasu (ostatnio coraz częściej) sięgam po takie książki. Nie samymi horrorami i kryminałami człowiek żyje. Recenzja nastawia mnie do książki bardzo pozytywnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo słusznie :) Chyba nie ma gatunku, którym można by żyć bez reszty!

      Usuń
  6. Tytuł skojarzył mi się ze słynnym cytatem z Tołstoja. ;) "Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób." Autorzy/autorki chyba wolą pisać o tych drugich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest chyba łatwiej. Szczęśliwe rodziny są chyba literacko... nudne?

      Usuń
  7. Mam ostatnio duży pociąg do ambitniejszej literatury, więc to idealna opcja dla mnie :) Do tej pory z południowoamerykańskich pisarzy czytałam jedynie Garcie Marquez'a.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety na Marquezie poległam. Ale planuję drugie podejście, bo to dawno było, chciałabym mu dać szansę jeszcze :)

      Usuń
  8. Nic mi sie jeszcze Fuentesa nie podobala, wiec moze ta...? :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie ta książka trochę rozczarowała. Nie jestem chyba w stanie napisać dlaczego, bo zgadzam się z Tobą - jest oryginalna, ciekawa, dobrze napisana, mocna. Ale czegoś brakowało i raczej ją wymęczyłam niż przeczytałam. Może to dla mnie jednak zbyt ciężka tematyka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też kilka razy trafiłam na książki, które doceniam formalnie i wiem, że są dobre, ale mimo to mnie wymęczyły. Bywa :) To chyba nie wina tematyki, nie wiem.

      Usuń