Zdzisław
Skrok, Wymowność rzeczy
Wydawnictwo
ISKRY
Zanim
wpadłam na pomysł, by zostać redaktorem, marzyła mi się praca
archeologa. Fascynowały mnie dawne kultury, przeszłość zamknięta
w przedmiotach i to, jak wiele można wyczytać z kilku niepozornych
skorup. O tym właśnie między innymi pisze w Wymowności rzeczy Zdzisław
Skrok (ur. 1950), autor bardzo wielu książek dotyczących
archeologii i dziejów cywilizacji.
Książka
jest podzielona na dwie zupełnie różne części: pierwsza opowiada
o czasach, kiedy „urządzeniem wielofunkcyjnym“ była... siekiera, a nie wszystkomający najnowszy model smartfona; o
przedmiotach najprostszych i najdawniejszych, podstawowych i
używanych od wieków (grzebień, garnek). Oraz o zmieniającym się stosunku ludzi do rzeczy i o przedmiotach odkrywających
nasze nowe potrzeby, które od tej pory domagać się będą
natychmiastowego zaspokojenia. Obserwacje Skroka dają do myślenia i
trochę przygnębiają, a nawet – budzą tęsknotę za niezaznaną
nigdy prostotą:
Ubolewał
nad tym […] Rainer Maria Rilke, pisząc, że „Jeszcze dla naszych
dziadków <<dom>>, <<studnia>>, znajoma
dzwonnica, ba – własne ubranie i płaszcz były czymś
nieskończenie więcej, nieskończenie lepiej znajomym; niemal każda
rzecz – naczyniem, w którym znajdowali coś ludzkiego i coś
ludzkiego składali. Teraz pchają się tu przez ocean, z Ameryki,
rzeczy puste i obojętne, rzeczy pozorne, atrapy życia...“. Gdyby
ujrzał dzisiejszy świat wypełniony milionami rzeczy anonimowych,
jednorazowych, pustych i zbędnych, a pośród nich ogarniętych
pragnieniem ich posiadania wytwórców i użytkowników, uznałby nas
za szaleńców i potępieńców, niewolników ciemnej mocy.
W
drugiej części autor skupia się na przedmiotach na wskroś
współczesnych, otaczających nas na co dzień, a dawniej
nieznanych: jest wśród nich rower, kabel, sztuczna szczęka czy
okulary przeciwsłoneczne. Skrok pokazuje, że są one wyrazem gruntownych przemian zbiorowej
świadomości, nieodwracalnych zmian zachodzących wokół nas.
Ciemne okulary umożliwiają nam odcięcie się od setek mijanych na
co dzień twarzy, a sztuczne zęby to tak naprawdę rosnący brak akceptacji dla
starości. Okazuje się, że nawet w tym współczesnym natłoku przedmiotów nie ma
rzeczy przypadkowych, każda wiąże się z jakąś opowieścią lub
pozwala wyciągać wnioski dotyczące otaczającej nas
rzeczywistości. To bardzo inspirujące spojrzenie – warto sobie takie rzeczy uświadamiać, warto patrzeć głębiej i dalej, sięgać za zasłonę plastiku i światełek.
Autor
jest specyficznym człowiekiem, zafascynowanym Nietzschem, czemu
kilkakrotnie daje wyraz na kartach książki, żyjącym w trochę
innej rzeczywistości: mówiącym „bary szybkiego jedzenia“ i
„dom handlowy Carrefour“ :) Ale mimo znaczącej różnicy
doświadczeń (choćby ze względu na to, że
PRL znam tylko z opowieści, Skrok ma znacznie więcej wspólnego
z moimi rodzicami czy nawet dziadkami) jego rozważania czytało mi
się bardzo przyjemnie, wspomnienia nie nudziły, a spostrzeżenia
dotyczące otaczających nas przedmiotów
wydały się trafiać w samą istotę rzeczy. Nie wszystkie eseje
były jednakowo ciekawe, całość jest jednak zdecydowanie warta uwagi i
pełna ciekawostek (na przykład: Prawdziwy Wiking mógł powędrować
do Walhalli bez butów, nawet bez miecza, ale niezmiernie rzadko bez
grzebienia). Czytając rozdział o latrynach (latryny historycznych
miast uważane są przez archeologów za autentyczne skarbnice),
cieszyłam się, że jednak wybrałam zawód związany z literaturą
:) Interesująca lektura.
Na koniec jeszcze fragment listu Franza Kafki do Oskara Pollaka,
cytowany przez autora w rozdziale Książki.
Bardzo mi się spodobał:
Powinniśmy
czytać tylko te książki, które nas atakują. Jeśli książka nie
uderza nas jak uderzenie w głowę, nie warto po nią sięgać,
marnować czasu na lekturę i oddawać jej swój czas. Mój Boże,
bylibyśmy równie szczęśliwi, nie mając żadnych książek. Te,
które nas uszczęśliwiają, możemy ostatecznie sami napisać.
Potrzebne są nam takie, które nas ugodzą niczym najboleśniejsze
nieszczęście, jak śmierć kogoś, kogo kochamy bardziej niż
samego siebie. Książki, które sprawiają, że poczujemy się jakby
wygnano nas do lasu, z dala od ludzi, co da się porównać do
samobójstwa. Książka powinna być siekierą na zamarznięte morze,
które jest w nas.
Ot,
i prosta recepta na wiecznie rosnące stosy i stosiki. Bo ile jest naprawdę takich książek?
Moja ocena: 6/10.
Za
egzemplarz Wymowności rzeczy bardzo dziękuję wydawnictwu ISKRY.
Też kiedyś myślałam o zostaniu archeologiem :)
OdpowiedzUsuńNo proszę, a wydawałoby się, że taka niszowa profesja :)
UsuńMoj maz tez marzyl o zostanie archeologiem, przeczytam i mu podrzuce :-).
OdpowiedzUsuńA z tymi ksiazkami, to owszem, mozna czytac tylko takie o mocy uderzeniowej - ale to zalezy, kto czego szuka w ksiazkach. Ja czasami uderzenia i materialu do przemyslen, a czasami relaksujacej, nieco odmozdzajacej rozrywki, nie mowiac juz o masie celow posrednich - czy to, ze ksiazki spelniaja te wszystkie cele, to zle? (ja uwazam, ze jak najbardziej dobrze - genialnie wrecz ;-)) )
Ja też czasem - choć przyznaję, że coraz rzadziej - szukam w lekturze po prostu rozrywki. Ale widocznie pan Kafka takiej literatury nie uznaje i ja to w sumie rozumiem, choć opinii nie podzielam :)
Usuń