Jan
Brzechwa, Na straganie
Ilustracje:
Marta Kurczewska
Książka
kartonowa
Stron:
10
Wydawnictwo
Papilon
Powoli
wchodzimy z synkiem na kolejny etap obcowania z literaturą –
uznanie zyskuje coraz więcej wierszy znanych i lubianych od pokoleń.
Na razie do ulubionych należą: Lokomotywa, Okulary, Rzepka, Żuk,
Piłka Doroty Gellner, Idzie Grześ... Z racji wieku (i genów po
mamusi) synek na razie cierpliwością nie grzeszy, w związku z czym
zdecydowanie preferujemy wydania: jedna książka – jeden wiersz, co
pozwala na częstsze przewracanie stron i daje korzystniejszy
stosunek ilustracji do ilości tekstu. Na zbiory i wybory przyjdzie
jeszcze czas :)
Brzechwy
i jego Na straganie przedstawiać nikomu nie trzeba. Uwagę małego dziecka (które jeszcze nie do końca
rozumie tekst) przykuwają znane (i nieznane) mu warzywa oraz refren –
maluch szybko może się włączyć do lektury. Rozpisywać się na temat walorów wiersza nie będę, bo większość rodziców pewnie może
wyrecytować dowolną zwrotkę przez sen ;)
Kartonowych
książeczek mamy w księgarniach na pęczki, niemal każdy wierszyk
dostępny jest w co najmniej kilku wersjach. Czym różni się to
wydanie od pozostałych dostępnych na rynku? Przede wszystkim –
większość popularnych serii (na przykład Klasyki Polskiej wydanej
przez Wilgę) to zwyczajnie szkaradne ilustracje: przesłodzone
postacie, cukierkowe kolory, całość okropna (choć zdarzają się
wyjątki). Tutaj mamy żywe, ale naturalne barwy i zwyczajne, dość wiernie oddające rzeczywistość rysunki:
Gdybym
miała coś zmienić, to na początku chętnie bym zobaczyła cały
stragan w dzień targowy, a nie od razu zbliżenie na wielgachne
warzywa: dzieci lubią szczegóły. To takie małe ale.
Książka
ma bardzo grube strony i jest większa od standardowej kartonowej
książeczki. Dzięki temu bardzo duże są także litery – w sam
raz na początek przygody z czytaniem, choć nie wiem, czy to zda
egzamin, jeśli dzieci znają już tekst na pamięć :) Tak czy
inaczej książka przypadła mi do gustu i żałuję, że seria Klasycy dzieciom obejmuje tylko cztery pozycje (Zwierzęta, Lokomotywa, Rzepka –
ostatnia wygląda fantastycznie). Polecam Waszej uwadze.
Za
egzemplarz dziękujemy pani Małgorzacie z Grupy Wydawniczej
Publicat.
moje dzieci są już za duże na tą pozycje, ale bardzo lubię tą historyjkę - pamiętam w szkole robiliśmy z niej skecz. :)
OdpowiedzUsuńchłopcy uwielbiają ta książkę!
OdpowiedzUsuńU mnie ciągle na topie, dzięki wnukowi:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana za przywołanie cudownego wspomnienia z mojego dzieciństwa. Wystawialiśmy "Na straganie" w przedszkolu. Zagrałam rzepę i było to moje pierwsze przedstawienie w życiu. Całkiem o tym zapomniałam! Dopiero Twój dzisiejszy wpis odkopał to wspomnienie, wywołując uśmiech na twarzy:)
OdpowiedzUsuńRola rzepy to wspaniały początek kariery :)
UsuńWidzę że to było popularne przedstawienie, my nie robiliśmy :)
Uwielbiam "Na straganie" - dziękuje za chwilę wspomnień :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zgadzam się z Tobą w stu procentach w kwestii ilustracji, bo czasami ręce mi opadają, gdy patrzę na to, co zdobi dziecięce książeczki!
OdpowiedzUsuńI niestety "zdobi" nie jest chyba w tym wypadku najlepszym słowem :)
UsuńTak, tak, masz rację! W tym przypadku to iście oksymoron. ;-)
UsuńPS. Jak sobie klikam tam wyżej z boku "wtorkowo-dzieciowo" to ukazuje się piątek poetycki, taki mały chochlik się wkradł. :-)
Wielkie dzięki, już poprawione :)
Usuń