Wydawnictwo Egmont wypuściło na rynek świetną, zróżnicowaną serię Animal Planet, w której zaprasza dzieci do królestwa zwierząt. Książki są różne i do różnych grup wiekowych adresowane: dla najmłodszych – zgadywanki, dla trochę starszych – publikacje poświęcone poszczególnym gatunkom (na razie Gepard i Pingwin). Jest jeszcze trzeci dział, w którym treść książki skupia się na konkretnym zagadnieniu, a nie jednym zwierzęciu czy ich grupie (Widziane z bliska, Atak i obrona, Wielkie wędrówki) – tych jednak nie mam do dyspozycji, więc na ich temat się nie wypowiadam.
Najpierw
zgadywanki, czyli książka dla bardzo młodych czytelników – z
powodzeniem mogą po nią sięgnąć nawet młodsze przedszkolaki. W
tej grupie znajdziemy tytuły: Owady i spółka, Groźne zwierzęta,
Zwierzęta z Afryki i Stwory z głębin. Ja mam pierwszą z nich i na
jej podstawie opowiem Wam o serii.
Książeczki
są bardzo pomysłowe i fajnie zrobione – każde dwie strony
wyglądają tak:
Po
lewej jest zawsze pytanie "Czy mnie znasz?" oraz
podpowiedź, na jaką literę zaczyna się dane zwierzę. Po prawej
natomiast mamy przesłonkę z okrągłym otworem, przez który widać
wycinek fotografii – na jego podstawie należy zgadnąć, co kryje
się za kolorowym kołem. Znajdziemy tu też, w razie potrzeby,
kolejną podpowiedź, na przykład "Mam kolorowe skrzydła...".
Niektóre z nich można potraktować jako ciekawostki ("Mam
mocne żuwaczki, którymi rozdrabniam rośliny"). Po odsłonięciu
fotografii możemy spojrzeć na cały obrazek, na wewnętrznej
stronie przesłonki znajdziemy też drugie, mniejsze zdjęcie i dwie
ciekawostki, akurat tyle, ile jest w stanie zapamiętać malutka
łepetyna :)
Informacje są raczej proste, stąd moje przekonanie, że
książka nadaje się dla najmłodszych. Odgadywanie zwierzątek na
podstawie niewielkiego widocznego fragmentu jest świetną zabawą,
ćwiczy wyobraźnię (trzeba sobie wyobrazić, jak może wyglądać
cały obrazek) i poszerza wiedzę maluchów. Zdjęcia są piękne, w
dużych zbliżeniach, bardzo łatwo na przykład zauważyć, czym
różni się osa od pszczoły. Świetna seria na początek przygody
ze zwierzętami!
Druga
książka, którą posiadam, to Gepard. Przeznaczona dla trochę
starszych, ale myślę, że 4-6 lat to odpowiedni wiek (w zależności
od zainteresowań). Większa część treści to opowieść głównej
bohaterki, gepardzicy, o swoim życiu. Historia obejmuje pełen cykl:
od narodzin do założenia własnej rodziny, kiedy krąg się zamyka
i historia zaczyna się od początku. Język jest prosty, litery
duże, a dzięki temu, że zwierzę opowiada w pierwszej osobie,
łatwiej wczuć się w tamtejszy klimat: stajemy się niemal częścią
opowieści. Na dalszych stronach znajdziemy ciekawostki dla starszych lub
bardziej zainteresowanych czytelników, jeszcze dalej metryczkę
(waga, wymiary, prędkość i tym podobne informacje) z mapką, na
której zaznaczono obszar występowania zwierzęcia oraz całą
rodzinę kotów (zaznaczono tylko w Afryce, szkoda, bo obok jest informacja, że gepardy występują też w Azji – można było dorzucić drugą mapkę). Na koniec krótki quiz, dzięki czemu dzieci mogą
aktywnie uczestniczyć w lekturze. I słowniczek! Pomyślano o wszystkim.
Ilustracje
są świetne, co prawda w kilku miejscach wyglądają trochę
sztucznie, ale przeważnie do złudzenia przypominają fotografie.
Książka została bardzo dobrze przygotowana i jest naprawdę
interesującą propozycją dla ciekawych świata maluchów.
Sama
chętnie sięgnęłabym po jakieś pozycje z trzeciej grupy z serii
Animal Planet – tej, która jest uporządkowana według zagadnień.
A pozostałe dwie polecam!
Za
książki dziękuję wydawnictwu Egmont.
No właśnie, zastanawiałam się, czy to ilustracje, czy fotografie - owad wygląda obrzydliwie naturalnie xD Na szczęście doczytałam recenzję do końca i już wiem:)
OdpowiedzUsuńNie mogę się nachwalić takich pięknych dziecięcych publikacji:)
Pozdrawiam serdecznie!
Tzn. w pierwszej książeczce są fotografie. Ilustracje są w tej o gepardzie :)
UsuńKobieto, co Ty ze mną robisz... Jak tak dalej pójdzie to zostanę mamą tylko po to, by z moim dzieckiem zachwycać się takimi cudnymi książeczkami :-) Po prostu piękne :-)
OdpowiedzUsuńHmmm, nie wiem, czy to najlepsza motywacja, ale zapewniam, że jest wiele innych zalet bycia mamą :D
UsuńMojej córce by się te książeczki z pewnością spodobały :)
OdpowiedzUsuńLubię zaglądać na Twojego bloga właśnie dlatego, że sporo piszesz o literaturze dziecięcej. Twoje recenzje wydają mi się rzetelne, dlatego to, co polecasz, staram się odnajdywać w księgarniach (szkoda, że problemem jest jak zwykle ograniczony budżet).
OdpowiedzUsuńZ tych książek opisanych tutaj zgadywanki już sobie darujemy, rozejrzę się za "Gepardem". Dużym plusem jak dla mnie jest właśnie ten quiz, moja córeczka lubi aktywnie brać udział w czytaniu. Ostatnio przebojem stała się stara, bo pamiętająca jeszcze dzieciństwo moje i brata, "Biblia w obrazkach dla dzieci". Karolinka dostała też na chrzciny jakąś inną Biblię dziecięcą, ale jak na razie nie jest nią zainteresowana. Tamtą polubiła właśnie m.in. za quizy po każdym rozdzialiku. :) Przepraszam za OT, tak mi się skojarzyło z tym. :-)
P.S. Pod Twoją notką na temat poezji pisałam, że teraz mi z nią nie po drodze (choć kiedyś sama pisalam wiersze). I co? Wróciłam do pisania. Na razie jest to jeden wiersz, na pewno nie ujrzy on światła dziennego - piszę tylko dla siebie. :)
Cieszę się bardzo, że wróciłaś do pisania :)
UsuńCo do książek, które opisuję - jeśli chodzi o literaturę dziecięcą chciałabym kupić jeszcze tony innych, mimo że półki synka już się uginają od zbiorów bibliotecznych. Ciągle mi mało, tyle jest teraz pięknych książek!
Biblia też czeka, aż synek podrośnie :)
Co do pisania - ciekawe, czy to jednorazowy "wybryk", czy będzie z tego coś więcej. :)
UsuńPółki mojej córeczki też uginają się od zbiorów, zarówno własnych, jak i pożyczonych od znajomych czy z biblioteki. Biblia, o której pisałam to "Biblia w obrazkach dla dzieci" (autorem jest Kenneth N. Taylor). Zresztą od jakiegoś czasu piszę na raty jej recenzję, więc pewnie wkrótce będzie ją można przeczytać na moim blogu. :)
Teraz widzę, że niepotrzebnie to wszystko napisałam. Zauważyłam, że napisałaś jej recenzję. Mój błąd - wtedy jeszcze nie było mnie w blogosferze. :-) Na razie nie przeczytam recenzji, zrobię to po napisaniu swojej. Potem porównam nasze spostrzeżenia. :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńWydaje mi się, że w tamtych czasach wybór był niewielki i wszyscy mieliśmy takie same Biblie ;)