Jan Tomkowski, Ciemne skrzydła Ikara. O rozpaczy
Wydawnictwo ISKRY
Jan Tomkowski (ur. 1954) jest znanym współczesnym historykiem literatury, autorem wielu książek: zarówno przekrojowych publikacji, jak Literatura powszechna (Świat Książki, 2000) czy Literatura polska (PIW, 1993), jak i bardziej szczegółowych opracowań: Juliusz Słowacki i tradycje mistyki europejskiej, Mistyczny świat Williama Blake'a, Pokolenie Gombrowicza. Narodziny powieści XX wieku w Polsce i wielu innych. Pierwszy raz z prozą profesora spotkałam się na studiach, kiedy to w ramach przygotowań do egzeminu przeczytałam Mój pozytywizm. Tomkowski zachwycił mnie wtedy swoim stylem i ciekawymi interpretacjami, które zdecydowanie wyróżniały się na tle setek stron innych opracowań. Szkice o pozytywizmie (lekturę nieobowiązkową, a kto studiuje filologię, wie, jak wyglądają listy) pochłonęłam jak powieść i zapamiętałam nazwisko na lepsze czasy. Czasy te właśnie nadeszły, a ja po przerwie od tego typu tekstów z tym większą ochotą zagłębiłam się w kolejną pracę Tomkowskiego.
Ciemne skrzydła Ikara. O rozpaczy to zbiór szkiców, w których rozpacz raz jest punktem wyjścia, innym razem punktem dojścia, a jeszcze kiedy indziej swobodnie potraktowanym odniesieniem podczas przechadzek po literaturze. Skrzydła Ikara zawiodły autora znacznie dalej niż do rozważań o tym jednym stanie ducha. Pierwsze trzy części książki stanowią omówienie dzieł antycznych, renesansowych i XIX-wiecznych: mitów i Biblii, Stendhala, Prusa, Goethego, Szekspira (teksty w książce nie są uporządkowane chronologicznie, a tematycznie, stąd ten mały chaos). Tomkowski pisze przystępnie i bardzo ciekawie. Najbardziej spodobała mi się interpretacja mitu o Orfeuszu i Eurydyce – Tomkowski wyraża przekonanie, że gest Orfeusza nie był błędem ani pomyłką wynikającą z roztargnienia. Zerwanie układu stało się wynikiem chłodnej kalkulacji, a nie spontanicznej reakcji natchnionego poety. Idąc ku światłu, Orfeusz zdał sobie sprawę, że być może prowadzi za sobą widmo, a nie żywego człowieka. Nie przytoczę tu całego wywodu autora, ale jest on naprawdę interesujący, a jednocześnie poruszający. Bardzo ciekawy był też rozdział dotyczący Prusa czy Tragicznej historii Doktora Fausta autorstwa Christophera Marlowe'a – niedocenionej, zapomnianej, napisanej dwieście lat przed Goethem.
Bardzo interesujące były także czwarta i piąta część. Czwarta to przede wszystkim tekst Filologia w nowych czasach, w którym Tomkowski ubolewa nad upadkiem czytelnictwa, brakiem wiedzy, brakiem pasji, niechęcią do prawdziwego studiowania. Dużo w tych słowach goryczy i autentycznego zdumienia – jak można czytać, nie wiedząc nic o fundamentach naszej kultury? Miejscami autor wręcz pastwi się nad Coelho (według profesora symbolem współczesnego kiczu literackiego) i studentami, choć jeśli wierzyć przytaczanym przez niego sytuacjom, naprawdę trudno się dziwić. Wiele tu też celnych uwag: Pojawia się jednak pytanie, czy bez tego rodzaju elementarnych wiadomości [jak nazywa się stolica Francji czy Wielkiej Brytanii] można czytać Prousta, Villona, nawet Szekspira i co z takiej lektury wynika. Jak rozumie Nieznośną lekkość bytu Milana Kundery osoba przekonana, iż pośród wojsk Układu Warszawskiego wkraczających w 1968 roku do Pragi znajdowały się oddziały francuskie, brytyjskie i niemieckie? Co wynosi z lektury Prusa młody człowiek dowodzący, że akcja Lalki rozgrywa się w Związku Radzieckim? Czy w podobnej sytuacji filolog i student rozmawiają jeszcze tym samym językiem i czy dialog – w warunkach tak dramatycznej dysproporcji sił – jest ciągle możliwy?
Ostatnia, piąta część, to zapiski profesora – o wszystkim i o niczym. Refleksje na temat Elegii duinejskich Rilkego przeplecione są komentarzami w stylu Ociepliło się! Mróz -13, w nocy -30. Wyszedłem kupić bułki. Przeżyłem.
Niektóre fragmenty są zupełnie pozbawione powiązań z literaturą, stanowią refleksję nad rzeczywistością - niekiedy zabawną (czy jednak tragiczną?):
Co działo się u nas, gdy nadchodziły jakieś niezwykłe wydarzenia?
Zawsze to samo!
Wrzesień 1939. Kryzys kubański 1962. Wypadki czerwcowe 1976.
LUDZIE WYKUPYWALI CUKIER
Więc teraz to samo – przed wejściem do Unii wykupują cukier!!!
W TV jakiś przezorny euroentuzjasta przyznaje, że kupił już 400 kilo!
(...)
Dzisiaj ludzie tratowali się, żeby kupić tanio odtwarzacze płyt DVD w nowym centrum handlowym – 6 osób rannych.
Może wyrzucą nas z tej Europy?
Tomkowski jest w swoich sądach bardzo stanowczy, potrafi być zgryźliwy i uszczypliwy, na płody współczesnej literatury patrzy bardzo krytycznie i z góry. Z jednej strony nie sposób odmówić mu racji, gdy twierdzi, że zdecydowana większość tych książek to przereklamowane, jednosezonowe czytadła. Z drugiej – zbyt wiele w tych słowach krytycyzmu; wszak zdarzają się i dziś wspaniałe, godne uwagi książki. Jednocześnie Tomkowski sam stwierdza:
Cywilizacja, która w dążeniu do samounicestwienia wyprodukowała górę śmieci, stworzyła także monstrualną wprost liczbę książek. Tylko przemądrzali krytycy mówią [!], że są wśród nich tomy zbyteczne. Orfeusz chyba nie miał takich słuchaczy: powiedzieliby mu, że śpiewać nie warto, bo lament po śmierci ukochanej to najbardziej banalny temat na świecie.
Rozdwojenie jaźni?
Mimo wszystko lektura była bardzo interesująca i przede wszystkim – inspirująca. Po zamknięciu książki miałam ochotę czytać, czytać i czytać – klasykę. Dowiedzieć się jak najwięcej, by móc obcować z literaturą na takim poziomie, o jakim pisze Tomkowski.
Polecam.
Moja ocena: 7/10.
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu ISKRY.
O! Rzadko się zdarza, by ktoś recenzował książkę z "literatury przedmiotu". Super:) Cieszę się, że ci się podobała!!!
OdpowiedzUsuńBo mało kto takie czyta, a szkoda :)
UsuńPodoba mi się! Zwłaszcza to niebanalne podejście do mitu o Orfeuszu - a takich perełek jest pewnie więcej? Już sobie zapisuję:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Jest, jest. Jeszcze zależy, które omawiane przez Tomkowskiego dzieła się zna - wtedy zupełnie inaczej się o nich czyta :)
Usuńogromny plus dla Ciebie za recenzje takiej ksiazki, juz zapisuje sobie tytul bo widze, ze naprawde warto
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za miłe słowa :)
UsuńKsiążka z pewnością godna uwagi dla ludzi ceniących sobie podobny gatunek. Osobiście nie wiem, czy sięgnęłabym po tę pozycję. Na ten moment chyba jednak nie.
OdpowiedzUsuńNiesamowicie interesuje mnie historia i teoria literatury. Pana Tomkowskiego niestety jeszcze nie miałam okazji poznać, ale na pewno to uczynię. Tym bardziej, skoro mówisz, że warto. :) "Ciemne skrzydła..." bardzo mnie interesują. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńMam i podczytuję "Dzieje literatury powszechnej", również moją ukochaną "Zamieszkać w bibliotece", a za informację o "Ciemnych skrzydłach..." dzięki wielkie. Nawet wspomniane odniesienia wyciągnęły mi uszy. Serdeczności:)
OdpowiedzUsuńTo chyba pierwsza recenzja tego rodzaju literatury, jaką spotkałam na blogu odkąd tu jestem. Gratulacje :) Ja raczej spasuję, ostatnio jestem na etapie raczej lekkich powieści :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz zetknąłem się z Tomkowskim przy lekturze "Dwadzieścia lat z literaturą 1977-1996". Pisze bardzo przystępnie, tak że może zainteresować historią literatury absolutnych dyletantów. Co prawda nie jest to Czapliński, ale zdecydowanie pierwsza liga.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać klasykę, uważam, że nie ma nic lepszego. Tomkowskiego przeczytam chętnie.
OdpowiedzUsuńMnie ta książka zainteresowała już samym tytułem. Tematyka bardzo ciekawa, chętnie poznałabym bliżej "Ciemne skrzydła..." :)
OdpowiedzUsuń